XXXI część II

162 6 0
                                    

-Ale… ale Parszywek jest w mojej rodzinie od dawna- zaczął Ron.- Od…

-Dwunastu lat, tak?- wpadł mu w słowo Lupin.- I nigdy się nie zastanawiałeś, dlaczego żyje tak długo?

-Bo bardzo o niego dbaliśmy!

-Ale teraz nie wygląda za dobrze, co? Domyślam się, że zaczął tracić wagę, odkąd usłyszał, że Syriusz jest na wolności.

-On się boi tego wariata!- zawołał Ron, wskazując na Krzywołapa.

-Ten kot nie jest wariatem- stwierdził Black, głaszcząc zwierzaka.- To najinteligentniejszy przedstawiciel swojego gatunku, jakiego spotkałem. Od razu rozpoznał Petera. W końcu udało mi się z nim porozumieć, wytłumaczyć na kogo poluję i odtąd mi pomaga.

-To znaczy?- zapytała Cora.

-Próbował przynieść mi Petera, ale mu się nie udało, więc ukradł dla mnie hasła do wieży Gryffindoru. Ale Peter wyczuł, co się dzieje i uciekł. Z tego co mówił… Krzywołap, tak go nazywacie? Peter pozostawił krwawe ślady na pościeli, chyba sam się ugryzł. Cóż, udawanie własnej śmierci już raz podziałało.

-A dlaczego udał własną śmierć?- odezwał się Harry.- Bo wiedział, że chcesz go zabić tak jak zabiłeś moich rodziców!

-Harry, czy ty nie rozumiesz?- wtrącił Lupin.- Przez cały czas myśleliśmy, że to Syriusz zdradził twoich rodziców, a Peter go wytropił…  A tymczasem było na odwrót.

-TO NIEPRAWDA!- krzyknął Gryfon.- On był ich Strażnikiem Tajemnicy! Powiedział to, zanim pan przyszedł z Corą, powiedział, że ich zabił!

Black kręcił powoli głową, a w oczach lśniły mu łzy.

-Jakbym ich zabił- wychrypiał.- Namówiłem Lily i Jamesa, żeby swoim Strażnikiem Tajemnicy uczynili Petera zamiast mnie. Tak, to moja wina. Wiem o tym. Tej nocy kiedy zginęli, przyszedłem do kryjówki Petera, upewnić się, że jest bezpieczny, ale jego już tam nie było. Ani śladu walki. Coś mnie tknęło. Od razu wyruszyłem do domu twoich rodziców. A gdy zobaczyłem ich dom… rozwalony… i ich ciała… Zrozumiałem, co się stało, co zrobił Peter. Co ja zrobiłem- głos mu się załamał.

-Dość tego- rzekł Lupin z niezwykłą stanowczością.- Jest jeden sposób, żeby udowodnić, co naprawdę się wydarzyło. Ron, daj mi tego szczura.

-A co pan zamierza z nim zrobić?

-Zmuszę go do ujawnie, kim jest. Jeśli jest naprawdę szczurem, nic mu się nie stanie.

Ron zawahał się, ale oddał Parszywka, a on zaczął strasznie się szamotać w rękach Lupina.

-Jesteś gotów, Syriuszu?- zapytał Lupin.

Black obrócił się i szukał czegoś wzrokiem, aż spojrzał na Corę.

-Mogę?- zapytał wskazując na jej różdżkę. Dziewczyna kiwnęła lekko głową i podała mu różdżkę.

-Razem?- powiedział cicho.

-Razem- potwierdził Lupin.- Policzę do trzech. Raz… dwa… TRZY!

Z obu różdżek trysnęło niebieskobiałe światło. Przez chwilę Parszywek zawisł w powietrzu, miotając się dziko. Ron wrzasnął. Szczur spadł na ziemię. Jeszcze jeden rozbłysk światła, a potem… zaczął zmieniać się w człowieka. Kulił się ze strachu i ściskał nerwowo ręce. Krzywołap zjeżył się jak szczotka, prychając i sycząc.

-Cześć, Peter- powiedział beztroskim tonem Lupin.- Kupa lat.

-S-syriusz… R-remus… Moi starzy przyjaciele…

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz