V

379 21 0
                                    

Wszystkie dziewczyny były zachwycone na myśl o pierwszej lekcji z Gilderoyem Lockhartem. Wszystkie oprócz Cory. Gdy zabrzmiał dzwonek usiadła w ławce z Hanną i czekała co się zdarzy.

-To ja, Gilderoy Lockhart, kawaler Orderu Merlina Trzeciej Klasy, honorowy członek Ligi Obrony przed Czarną Magią i pięciokrotny laureat nagrody Najbardziej Czarującego Uśmiechu tygodnika "Czarownica"...- Trochę długie przywitanie- Widzę, że wszyscy kupiliście komplet moich książek. Znakomicie. Zaczniemy od małego quizu. Nie ma powodu do niepokoju, chcę po prostu sprawdzić, co wam zostało z lektury…

Cora odczuwała jednak silny niepokój. To trzeba było je przeczytać?! Ani razu nie otworzyła tych książek podczas wakacji.

Dziewczyna popatrzyła na kartę testu. Gdy przeczytała pytania, chciało jej się śmiać.

1. Jaki jest ulubiony kolor Gilderoya Lockharta?

2. Jakie jest skryte pragnienie Gilderoya Lockharta?

 Tego typu pytań było ponad 50. Bez zastanowienia zaczęła pisać.

Szanuję pana, za pańskie dokonania, jednak ten sprawdzian nie ma sensu. Nie mam pojęcia, w jaki sposób przyda nam się do obrony przed wilkołakami wiedza o tym, jaki jest pański wymażony prezent, czy inne tego typu rzeczy. Jeśli chciałby pan mi to wyjaśnić, chętnie podyskutuje na ten temat.

Cornelia Schuyler

Po zebraniu testów Lockhart wypuścił z klatki prawdziwy temat zajęć - chochliki kornwalijskie. Wybuchło straszne zamieszanie. Nikt nie wiedział, co właściwie się dzieje. Cora zakryła głowę swoim egzemplarzem "Roku z Yeti" przed latającymi nie wiadomo skąd i dlaczego odłamkami szkła i atramentem. Nauczyciel rzucił jakiś nieudany czar, po czym schował się pod biurkiem, co rozśmieszyło by dziewczynę, gdyby nie fakt, że jeden z chochlików właśnie wtedy usilnie próbował oderwać rękaw jej mundurka. W końcu rozebrzmiał dzwonek i wszyscy pędem uciekli z klasy.

***

Następne dni były spokojniejsze. Hogwart bardzo spodobał się Corze. No, może z jednym wyjątkiem…

-Czy on mówił poważnie?- jęknęła dziewczyna siedząc w Wielkiej Sali podczas lunchu.

-Niestety tak. Snape nigdy nie żartuje. No chyba, że drwi z idiocieństwa i braku zdolność- odparła Susane.

- Ale czemu? Wszyscy nauczyciele mi odpuścili pracę domową z poprzedniego roku, a on kazał mi w dwa tygodnie napisać esej, na który reszta miała dwa miesiące!

-Spokojnie, pomogę ci. Chyba wzięłam do szkoły notatki, których nie użyłam w swoim wypracowaniu. Nawet się nie skapnie.

-Och, Susane jesteś cudowna!

-Nie ma za co.

-A w ogóle, jest jakieś wolne miejsce w drużynie quidditcha?

-Hmm… Chyba jest, ale musisz zapytać się Cedrika, on w tym roku jest kapitanem- odparła wskazując na siedzącego kawałek dalej dość przystojnego Puchona.

-Jeszcze jedno wielkie dzięki- uśmiechnęła się Cora.
Dziewczyna wstała od stołu i podeszła do chłopaka.

-Cześć, jestem Cora. Ty jesteś kapitanem drużyny quidditcha, tak?

-Tak. Umiesz grać? Jest jedno wolne miejsce ścigającego.

-Naprawdę? Właśnie na tej pozycji sobie najlepiej radzę!

-No to zapraszam jutro po obiedzie na rekrutacje.

***

Cora bardzo stresowała się przed treningiem. Całkowicie niepotrzebnie.  Jej jedynym konkurentem był Patrick Wallance z 4 klasy. Mieli samodzielnie wykonać parę akcji na bramkę, by Cedrik mógł zdecydować, kogo wybrać, jednak Patrick po zobaczeniu jej jazdę postanowił nie startować. Mimo namów, stwierdził, że byłaby to tylko strata czasu, ponieważ wiedział, że gorzej od niej lata.

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz