XX

199 12 6
                                    

Podczas pozostałych paru tygodni wakacji Cora mało wychodziła z domu. Jeszcze dwa razy odwiedziła Harrego, a pewnego sierpniowego dnia wpadły do niej Susan i Emily, ale nikogo innego ze szkoły nie spotkała. Jej dnie pochłaniało spanie, trochę czytanie, ale głównie próby nie spalenia kuchni podczas testowania nowych przepisów. To ostatnie mogła robić tylko, gdy rodzice byli w pracy, żeby nie denerwować ich nieuniknionym bałaganem. Od powrotu Chloé do Francji Callie stała się jeszcze bardziej nieznośna i irytująca, więc pod koniec wakacji Cora już nie mogła się doczekać powrotu do szkoły.

Pierwszego września peron 9 i ¾, jak co roku, był bardzo zatłoczony. Mimo tego, Corze udało się odszukać w dwie wystające ponad tłum rude czupryny bliźniaków Weasley. Dzięki temu zobaczyła stojących obok nich Rona i Hermionę. Od razu po pożegnaniu się z rodzicami i obiecaniu im, że będzie pilnować Callie, ruszyła w ich stronę. Po chwili doszedł do nich jeszcze Harry i wspólnie zaczęli szukać wolnego przedziału. Niestety, większość była już zajęta i musieli usiąść na tyłach pociągu, w którym siedział już jakiś śpiący mężczyzna.

-Jak myślicie, kto to jest?- spytał Ron.

-Profesor R. J. Lupin- odpowiedziała Hermiona.

-Skąd wiesz?

-Tak jest tam napisane- wskazała palcem walizkę leżącą na półce przy suficie.

-Ciekawe czego uczy.

-Obrony przed Czarną Magią, tak sądze. Kogoś musieli zatrudnić skoro Lockhart stracił pamięć- rzuciła Cora.

Ron popatrzył sceptycznie na nauczyciela.

-Mam nadzieję, że coś umie, bo wygląda jakby mógł go załatwić pierwszy lepszy urok.

Rzeczywiście, mężczyzna był wychudzony, nosił stare zużyte szaty i ogólnie wyglądał dość marnie.

-Co ważnego chciałeś nam powiedzieć Harry?- spytała Hermiona, gdy przestali roztrząsać potencjalne zdolności nowego profesora.

-Syriusz Black uciekł z Azkabanu, żeby mnie zabić. Podsłuchałem jak twoi rodzice o tym rozmawiali wieczorem, Ron.

Cornelię na chwilę zatkało. Harry powiedział to tonem, jakby tylko informował o jakimś przegranym meczu. Chwilę zajęło jej przetrawienie wiadomości, że niebezpieczny seryjny morderca uciekł z więzienia, by zabić jej przyjaciela. Zanim się odezwała wybuchła Hermiona:

-Syriusz Black chce cię dopaść? Musisz być bardzo ostrożny Harry! Unikaj kłopotów.

-Ja zawsze unikam kłopotów. To one znajdują mnie- mruknął ponuro Harry.

-Hermiono, mogłabyś mi pokazać tego twojego nowego kota- spytała po chwili ciszy Cora, zmieniając temat.

Dziewczyna rozpromieniła się i wyjęła z wiklinowego koszyka rudego kotka.

-Aww, jaki słodki!

-Prawda?- ucieszyła się Gryfonka.- Nazywa się Krzywołap.

-Słodki? On próbował zamordować Parszywka!- oburzył się Ron. Cora skrzywiła się.

-Nie życzę mu nic złego, ale przecież dobrze wiesz jakie mam podejście do szczurów- odparła głaszcząc kota.

-Nie rozumiem czego tak się w nich boisz.

-A czemu ty boisz się pająków? To bardzo potrzebne stworzenia w ekosystemie. Poza tym, gdzie teraz jest Parszywek? Prawda, że go tu nie przyniosłeś?

-A co miałem zrobić? Zamknąć go w kufrze? Jest w mojej kieszeni, spokojnie sam nie wyjdzie.

Na opak słowom właściciela Parszywek właśnie wystawił swoją główkę na zewnątrz kieszeni, a wtedy Krzywołap wyrwał się z objęć Hermiony i rzucił się na niego. Ron krzyknął, próbując odpędzić zwierzę, a Cora spróbowała schwytać je na ręce.

-Nie, Krzywołap, zły kot. Zgadzam się z tobą, że szczury są fee, ale tego jednego zostaw, dobrze?

-Sama widzisz! Znowu próbował go dopaść!

-Przesadzasz Ron- odparła z pełnym przekonaniem Hermiona.

-I ty zamierzasz całą drogę trzymać go na kolanach?- chłopak spytał Corę, która z powrotem usiadła, głaszcząc kotka.

-Tak, już jest spokojny, widzisz?

-W takim razie przesiądź się z nim dalej ode mnie, za chwilę znów mu odwali szajba.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i zamieniła się miejscami z Harrym, siadając obok Hermiony.

Mimo sprzeczki, dalsza podróż mijała w miłej atmosferze. Im bliżej celu byli, tym ciemniej robiło się na zewnątrz. W końcu pociąg zaczął zwalniać.

-Wreszcie! Konam z głodu, chciałbym już być na uczcie.

-To nie trochę za wcześnie?- zdziwiła się Cora.

Pociąg stanął gwałtownie, a światła nagle zgasły.

-Coś się stało?- spytał Harry.

-Auu, Ron to moja stopa!- krzyknęła Hermiona

-Może coś się zepsuło- zasugerowała Puchonka, próbując podejść do okna, ale o coś się potknęła i w rezultacie wpadła na śpiącego mężczyznę, a potem trafiła na podłogę.

-Spokój!- rozległ się ochrypły głos, już obudzonego profesora. W jednej chwili wszyscy zamilkli. Nauczyciel wyjął z kieszeni różdżkę i przedział oświetliło słabe światło.

-Nie ruszajcie się z miejsc- oznajmił i podszedł do drzwi.

Jednak te same się otworzyły i do środka weszła wysoka postać w wielkiej czarnej pelerynie. Nagle w przedziale zrobiło się zimno. Stwór wziął głęboki wdech, jakby chciał zassać całe powietrze. Nachylił się nad Harrym, który wyglądał na niesamowicie przerażonego. Chłopak zaczął się trząść.

-Nikt tu nie ukrywa Blacka pod płaszczem. Odejdź- rozkazał Lupin, ale istota nie ruszyła się nawet o cal. Wtedy z różdżki mężczyzny wydobyło się jasne światło, a ciemna postać na jej widok zostawiła Harrego uciekła z przedziału.

Temperatura wróciła do normy, a po chwili znów zapaliło się światło. Cała trójka przyjaciół podbiegła do zemdlonego Harrego i zaczęli go budzić.

-Harry, Harry!

-C-coo- jęknął chłopak i rozejrzał się po przedziale.- Co to było? Gdzie jest to coś? Kto tak krzyczał?

-Ja chyba pisnęłam, gdy to coś weszło- przyznała się Cora.

-Nie, to był wyraźny krzyk i trochę później- pokręcił głową chłopak.

Nagle rozległo się chrupnięcie, na które wszyscy podskoczyli i spojrzeli na profesora Lupina, który łamał tabliczkę czekolady.

-Proszę- podał Harremu duży kawałek.- Zjedz. Dobrze ci zrobi. Wy też- rozdał reszcie po kawałku.

-Co to było?- spytał Gryfon.

-Jeden z dementorów z Azkabanu. Straszne istoty. A teraz przepraszam was na chwilę, ale muszę porozmawiać z maszynistą- dodał i wyszedł z przedziału.

Wszyscy stali chwilę niepewnie, aż Cora ugryzła jej kawałek czekolady.

-Dobre- oznajmiła.- Facet z łatwością pokonał tego dementora i jeszcze rozdaje czekoladę. Nie wiem jak wy, ale moim zdaniem w tym roku mamy porządnego nauczyciela Obrony.

/930 słów/

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz