Nie masz żadnego szacunku wobec mnie.
Nigdy nie miałeś.
Ej, Varstell.
Nie jesteś gotowy.
Kim jesteś? Nie umiesz mówić, głupcze?
...nie nadajesz się na archeologa!
Chciałbym, żebyś go przebadała...
...chcę wiedzieć, co w nim siedzi.
Bredzisz i mamroczesz.
Czy to znowu jedna z tych twoich histerii?
Zachowujesz się jak cholerny bachor.
Co by powiedzieli twoi rodzice, gdyby cię teraz zobaczyli?
...przestępcę, podpalacza i ojcobójcę...
...i wynaturzenie.
Śmierć i zniszczenie, tym właśnie jesteś.
Idiran otworzył oczy. Drżał z zimna, przemoczony od potu. Leżał nieruchomo, wpatrując się w biały sufit. W głowie wciąż słyszał te głosy. Należały do różnych osób. Użyli zwykłych słów, złożyli je w zdanie i wypowiedzieli w jego stronę. Każde z nich okazały się być jak bezlitosna broń, przynosząca niekończące się cierpienie.
Ból i cierpienie. Nagle mimo wciąż zamglonego umysłu, dostrzegł obrazy zbyt rzeczywiste, żeby miały pozostać zwyczajnym koszmarem. Widział bitwę, ludzi mordujących siebie nawzajem. Zniszczenia, ofiary, wszystko w samym centrum burzy śnieżnej, nad którą nie potrafił zapanować. Nigdy nad nią nie panował. Zabił tak wielu ludzi, dlaczego? Dlaczego nie patrzył na tych, którzy stracili życie? Zaślepiony własnym celem. Musiał przecież uratować przyjaciół, jedynych ludzi, na których mu zależało.
Zamarł. Przyjaciele.
Zastrzyk adrenaliny rozkazał mu się podnieść. Poderwał się w górę tylko po to, żeby zaraz jakaś siła pociągnęła go w dół. Raz jeszcze szarpnął kończynami, ale dopiero po chwili zrozumiał, że nigdzie się stąd nie ruszy. Skórzane pasy boleśnie opinały jego nadgarstki, kostki oraz tułowie do metalowego stołu.
Co jeśli potrzebują pomocy? – zadał sobie pytanie, widząc przed sobą Ewitta na skraju śmierci. Nie mogę na to pozwolić. Muszę im pomóc.
Sięgnął wewnątrz siebie, tak jakby robił to od zawsze. Chciał przywołać chłód, zamrozić więzy i uciec. Tak się nie stało. Gdy spróbował chwycić zimno, nie zastał niczego. Przeszył go lodowaty dreszcz.
— Sorotris? — zawołał słabym głosem.
Wiercił się niczym spętane zwierzę, rosła w nim panika, gdy nie słyszał odpowiedzi. Tasiemiec może i był zdolny do ignorowania go, ale nie w taki sposób. Nie, kiedy był w takiej sytuacji.
— Sorotrisie! Gdzie jesteś? Odezwij się — wyjąkał z trudem.
Wciąż mu nie odpowiadał. Jęknął głośno, siłując się z pasami. Co było nie tak? To się jeszcze nigdy nie zdarzyło...
Wróciły do niego kolejne wspomnienia, nim stracił przytomność. Już wtedy poczuł, że słabnie. Jakby coś rozdzierało go od środka, zabierając niezbędną część do życia, jakby tylko od niej zależało czy będzie w stanie egzystować dalej.
CZYTASZ
Biała zorza (ZAKOŃCZONE)
FantasyMinęło ponad siedemset lat odkąd świat po raz pierwszy został zniszczony, a ludzkość niemal przepadła. Poprzednie życie zostało zapomniane i pogrzebane w historii, a ci, którzy przetrwali, zdołali rozpocząć nową erę. Odrodzenie społeczeństwa nazwano...