Posiadłość państwa Tartsor znajdowała się na granicach Cyklonu, gdzie większość budynków stanowiły bogate kamienice bądź niewielkie dwory. To tutaj mieszkała elita miasta, politycy, biznesmeni, urzędnicy, a nawet niektórzy artyści – oczywiście ci, którzy zdołali osiągnąć życiowy sukces. Poza restrykcyjnymi kategoriami ludzi zdarzały się rodziny ze względu na nazwisko i dziedzictwo poprzednich pokoleń. Właśnie taką była rodzina Tartsor.
Natomiast Vissaret, mimo ogromnej sławy w Pijawce, nie pokusiła się o luksusowy apartament w jednej z kamienic; uznałaby to za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Mogłaby jednak polemizować z wartością błota i wartością świata bogaczy. Dlatego, jak na ironię, mieszała owych osobników z błotem.
Wyjątkiem byli państwo Tartsor. Byli ludźmi, do których miała ogromny szacunek i jednocześnie wiele im zawdzięczała. Łącznie z wynajmowaniem jednego pokoju w ich posiadłości oraz miejscem, gdzie mogła zajmować się swoją prawdziwą pracą.
Minęła ogród w kształcie trójkąta. Krzewy i kwiaty w donicach zajmowały jego większą część, a rogi zakończone były wystawnymi rzeźbami, stworzonymi z różnych materiałów.
Vissaret zapukała trzy razy, zerkając za siebie; starszy mężczyzna przywiózł ją naprawdę rzadkim środkiem transportu, czyli karocą. Właśnie zajmował się czarnymi końmi, prychały i rżały głośno, najpewniej domagając zdjęcia uzd oraz zaprzęgów. Niewielu ludzi korzystało z karoc czy zwyczajnych dorożek, nie były już w żaden sposób użyteczne, odkąd bijące serca zwierząt zastąpiono nakręcanym metalowym mechanizmem parowozów i pociągów. Starano się też odtworzyć pojazdy sprzed Zniesienia, zwane niegdyś samochodami, lecz umieszczenie skomplikowanych systemów w o wiele mniejszej maszynie nie należało do najprostszych zadań. Cały czas próbowano nowych schematów, nowych układów. Viss wierzyła, że kiedyś się uda.
Usłyszała, jak klamka zabrzęczała, drzwi otworzyły się do środka, a w progu ujrzała żonę woźnicy, czyli panią Miduaw. Kobieta uśmiechnęła się szeroko, zapraszając gestem. Jak każdego wieczora.
— Panno Vissaret, musi pani kiedyś zagrać koncert tutaj! — zaproponowała w entuzjastyczny sposób. Nie był to też pierwszy raz.
Państwo Tartsor znali jej prawdziwą tożsamość: Vissaret Eriwe. Pseudonim artystyczny również nie był im obcy, choć o samej sztuce nie wiedzieli zbyt wiele. Pani Miduaw była tylko przyjaciółką rodziny, pokojówką, ale Viss ufała jej momentami bardziej, niż samym właścicielom.
— Wolę występować tylko w Pijawce. — Oddała kobiecie płaszcz. Cylinder zostawiła na miejscu. — Nie chcę przykuwać zbędnej uwagi.
— W takim razie — zaczęła, odwieszając płaszcz, następnie kierując się w stronę kuchni — będę musiała sama tam przyjść. Jak znajdę na to czas!
— Jak się domyślam, będzie ciężko.
— Aha. Napięty grafik, ha! — zaśmiała się głośno.
Pani Miduaw nie narzekała na swoją pracę, ale lubiła narzekać na nią w żartach.
— Ach! Państwo Tartsor wrócą dopiero jutro, koło zmroku.
Wyjechali? Znowu? – pomyślała, zerkając przez drzwi do opustoszałego salonu. W takim razie nic nie stoi mi na przeszkodzie do pracy.
Kiwnęła głową do pani Miduaw i wyszła. Nie zastanawiała się nawet, gdzie ma szukać Ewitta, bo doskonale wiedziała, jak znaleźć jej asystenta-pomocnika. Wiedziała również, że oburzyłby się za nazwanie go asystentem-pomocnikiem, w końcu był pełnoprawnym partnerem pani inżynier.
Za posiadłością znajdowała się szklarnia. Sprawiała wrażenie ogromnej z zewnątrz, choć w rzeczywistości dwa piętra kurczyły się pośród wszystkich roślin. Ściany były szklane bądź wykonane z zawiłych, żelaznych, kwiecistych wzorów. Padało przez nie światło, tworzące rozmaite kształty cieni, tak samo dach budynku, gdzie jasnożółte szkło przeobrażało wnętrze w coś magicznego. Rosło tu wiele gatunków kwiatów, palm czy nawet egzotycznych warzyw. Państwo Tartsor lubili podróżować, za każdym razem przynosili ze sobą nową zdobycz ze świata.
CZYTASZ
Biała zorza (ZAKOŃCZONE)
FantasyMinęło ponad siedemset lat odkąd świat po raz pierwszy został zniszczony, a ludzkość niemal przepadła. Poprzednie życie zostało zapomniane i pogrzebane w historii, a ci, którzy przetrwali, zdołali rozpocząć nową erę. Odrodzenie społeczeństwa nazwano...