Idiran przymknął oczy, zasłaniając twarz dłonią.
— Jak ci idzie praca nad zegarem? — zapytał Turdian od niechcenia, nie odrywając wzroku od notesu, który przekartkowywał energicznie.
Chłopak powstrzymał się przed głośnym westchnieniem i zmusił się, żeby spojrzeć na swojego ojca. Tym samym przeciągnął torbę za siebie, usilnie starając się ją schować przed wzrokiem rodziciela. Naprawdę liczył na to, że ten nie przestanie pochłaniać swoich cennych notatek. Wolał uniknąć bezpośredniej konfrontacji lub kolejnej kłótni.
— N-nieszczególnie — zająknął się z nerwowym uśmiechem na twarzy. — Ale... nie masz może jakiegoś ciekawszego zajęcia dla mnie? Tłumaczenia inskrypcji, tekstów, cokolwiek.
— Zadanie, które ci przydzieliłem, jest nudne?
— Nie, to znaczy... inny twój pracownik mógłby się tym zająć, a nie twój syn. Myślę...
— Nie puszczę cię na wykopaliska — powiedział stanowczo, zamykając swój notes z hukiem. — Nie jesteś gotowy. Na ten moment pracujesz w muzeum i bez dyskusji.
Ojciec poprawił niewielkie okulary, które zawsze wisiały na czubku jego nosa bądź na łańcuszku na jego szyi. Wzrok miał skupiony, ale jednocześnie nieobecny, pokręcił głową, odwrócił się i zaczął iść w przeciwną stronę, niż Idiran zamierzał. Problem zniknął z głowy. Nie zauważył torby pełnej sprzętu, ale rozmowa pozostawiła po sobie gorycz. Chłopak chciał ponownie się zbuntować, sprzeciwić. W końcu miał już dwadzieścia lat. Od pozostałych archeologów nie dzieliła go wielka różnica wiekowa. Turdian jednak zmiażdżyłby ten argument krótkim „Koniec tematu".
Dlatego Idiran nie odezwał się, tylko spuścił głowę. Ciemne włosy opadły mu na czoło, kiedy poprawiał bagaż na ramieniu. Wszedł w korytarz dla personelu, gdzie znajdował się warsztat i parę innych pomieszczeń. Skierował się do tylnego wyjścia muzeum, wiedząc, że w ten sposób najmniej zwróci na siebie uwagę. Przeszedł przez niewielkie drzwi, zamknął je za sobą na klucz.
Dalej ruszył wzdłuż ruchliwej ulicy. Centrum Cyklonu było pełne we wszystkich możliwych znaczeniach. Ludzi nie brakowało, każdy gnał we własną stronę, załatwiając sprawy, latarnie nie przestawały świecić, niezależnie od pory dnia, a ulicę przecinały różnorakie pojazdy. Zwykle długie parowozy poruszające się po szynach; były jedynym publicznym źródłem transportu w mieście, więc i tam od tłoku nie dało się wyzwolić. Idiran unikał ich, jak tylko mógł, sprawiały, że odczuwał dyskomfort. Pociągi poruszające się po obrzeżach Cyklonu i między miastami uważał za zdecydowanie przychylniejszą opcję.
Poprawił kurtkę, gdy wspiął się po schodach stacji. Droga do wykopalisk ojca nie była prosta, więc tym razem musiał się poświęcić i skorzystać z publicznego transportu. Nie czekał długo na parowóz, ale zrobiło mu się słabo na widok tłumu, zarówno tego, który wsiadał jak i wysiadał. Przecisnął się pomiędzy obcymi i wzrokiem odnalazł wolne siedzenie. Nie zastanawiając się dłużej, usiadł na nim. Wziął głęboki oddech, odchylając głowę do tyłu.
Co ja wyprawiam, pomyślał, przecierając twarz. Wyruszał właśnie poza Cyklon, żeby włamać się na wykopaliska, w dodatku należące do muzeum, w którym pracował. Widział w tym nieco ironii, ale za bardzo zalewały go negatywne myśli, aby zaśmiać się cicho pod nosem.
Zdecydował się. Powtarzał to sobie w głowie, niczym mantrę. Będzie w końcu miał okazję odkryć.... coś. Cokolwiek. O tym marzył. Głupi kamień ze starożytną inskrypcją. Chciał po prostu mieć swój udział w tym, co było jego pasją. Choć zastanawiał się, czy to był jego wybór, czy wpływ rodziców. Chwilowo nie miało to znaczenia, odgonił od siebie nękające komentarze ojca i matki, skupił się na widoku miasta. Mijał je całe w mgnieniu oka. Wysokie budynki wtapiały się w jedność, świetlistą, blaszaną masę. Pojedyncze zielone smugi stanowiły drzewa, winorośle pnące się po murowanych ścianach. Całość wyobraził sobie jako namalowany pejzaż, stwarzający wrażenie, iż świat zaczynał rozpływać się w przeciwną stronę.
![](https://img.wattpad.com/cover/184129847-288-k984237.jpg)
CZYTASZ
Biała zorza (ZAKOŃCZONE)
FantasyMinęło ponad siedemset lat odkąd świat po raz pierwszy został zniszczony, a ludzkość niemal przepadła. Poprzednie życie zostało zapomniane i pogrzebane w historii, a ci, którzy przetrwali, zdołali rozpocząć nową erę. Odrodzenie społeczeństwa nazwano...