Seerin zbliżyła się do Matki tak blisko, jak to było możliwe. Klękała za każdym razem, gdy zobaczyła jej oblicze. Przynosiła świeże owoce z nocnego ogrodu, rwała się do każdego jej rozkazu. Robiła wszystko, żeby zostać zauważoną. Niestety, jej czyny sprawiły, że stała się... niemal niewidzialna, niczym cień, podążający za krokami boskiej istoty. Matka nawet nie patrzyła w jej stronę, ale pozwalała na obecność akolitki. Została nieproszoną, osobistą służką.
To jednak wystarczyło, żeby kontynuować plan. Zwrócenie uwagi na siebie będzie jego ostatnim elementem, kiedy tylko Rodzina rozpadnie się, a więzi ich członków legną w gruzach.
Któż mógłby pomyśleć, że tak wysokie istnienia mogły być tak zapatrzone w swój własny świat? Seerin nie była pewna, ale teraz to widziała. Każdy z nich zaślepiony przez swoje własne cele i pragnienia. Ich życia, dotychczas pełne uwielbienia, perfekcji, stały się pogmatwane, skomplikowane.
Matka poruszyła się w swym tronie, wzywając jednego ze służących. Starszy mężczyzna podszedł ostrożnie, zrobił ukłon i czekał. Seerin nasłuchiwała uważnie.
— Chcę ją zobaczyć — powiedziała mu na ucho.
Sekundę później sługa został spoliczkowany.
Akolitka stłumiła rozbawienie. Matka potrafiła czytać myśli śmiertelników, zresztą, jak każdy z Rodziny. Jedna z podstawowych umiejętności, dzięki którym stanowili wyższość nad ludźmi, aczkolwiek nie była to nieprzekraczalna przeszkoda, Seerin zdołała to udowodnić. Wystarczyło poświęcić swój zmysł węchu oraz zarżnięcie dwóch cieląt, wyciskając z nich krew do głębokiej misy, zasypanej wcześniej żwirem. Zaledwie jeden rytuał, a myśli osoby były bezpieczne. Cena niewielka.
— Chcę. Ją. Zobaczyć.
Chodziło o następczynię Córki. Nowe naczynie zostało wybierane w hucznych biesiadach wśród kobiet z Rodzinnego klasztoru. Ostateczny wybór oznaczał święty obowiązek, ale i honor dla wybranej. Dziewczęta zwykle miały mniej niż czternaście lat, gdyż młode ciało pomagało wytrzymać potężną moc wewnątrz duszy Córki.
Sługa został też spoliczkowany ze względu na tradycję, gdzie ani Matka, ani Córka nie mogły spotkać się z następczynią przed Rytuałem Dziedziczenia. Według opowieści niektórych akolitów, przynosiło to nieszczęście.
Dlaczego więc Matka postanowiła złamać tradycję? Odpowiedzialność spadała na Seerin, szepczącą do Jej ucha, iż nie może doczekać, aż będzie mogła podziwiać Córki w nowym wcieleniu. Opowiadanie o młodej dziewczynie, o jej pięknych, zbożowych włosach, pachnących kwiatami. Cierpliwość Matki złamała się bardzo szybko.
— Oczywiście, Matko — odparł sługa, odchodząc na krok.
Seerin podążyła wraz z nimi, chcąc dopilnować spotkania Matki z jej nowym, aczkolwiek tym samym dzieckiem. Nawet jak na tak skomplikowany proces, Ona zawsze kochała każdą z dziewcząt, w ten sam sposób. Z czasem jednak zmieniło się to w obsesję. Nowe naczynia okazały się ważniejsze, niż Córka sama w sobie, jakby Jej dusza przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Matka zakochiwała się w kolejnej młodej kobiecie, tym samym skazując ją na wieczne potępienie.
Akolitka czuła jednocześnie obrzydzenie... i zazdrość. Pragnęła być tak pokochana. Sama myśl na tak boską i wielką miłość podniecała ją, budziła żywy ogień w sercu, czekający na wieczne ukojenie.
I teraz, Matka złamie tradycję, wystarczy o tym poinformować Ojca, żeby podburzyć konflikt, zniweczyć Rytuał Dziedziczenia.
Seerin uśmiechnęła się, czując, że zbliża się jej dzień. Zadrżała z ekscytacji. Nie będzie musiała już długo czekać. Tak, już niedługo.
CZYTASZ
Biała zorza (ZAKOŃCZONE)
FantasiaMinęło ponad siedemset lat odkąd świat po raz pierwszy został zniszczony, a ludzkość niemal przepadła. Poprzednie życie zostało zapomniane i pogrzebane w historii, a ci, którzy przetrwali, zdołali rozpocząć nową erę. Odrodzenie społeczeństwa nazwano...