Pamięć to ulotna rzecz... ale czy można zapomnieć o przyjacielu?
Toshinori potrafi. Ale osoba o której zapomniał uniemożliwi mu aby ta sytuacja powtórzyła się po raz kolejny
Obudził mnie ból w kręgosłupie i fakt że prawię spadłam z łóżka. Gdy otworzyłam oczy przez chwilę myślałam że ktoś wymyślił wehikuł czasu a ja byłam osobą która go testowała i cofnęła się do najszczęśliwszego dnia w moim życiu. Przedemną leżał śpiący jeszcze Yagi. Spał tak spokojnie że nie mogłam go jeszcze obudzić. Podniosłam się powoli z łóżka. I zdałam sobie sprawę że o kimś zapomniałam. Wzięłam z szafy szybko sportowy struj i pobiegłam się przebrać. Bo jak szybko zauważyłam Toshi jeszcze nie odważył się mnie rozebrać. Przebrana otworzyłam drzwi zza których słychać było piski i drapanie. Był to mój pies, Bubi.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jeszcze młody pies który w przeciwieństwie do swoich pobratymców nie lubił szczekać. Nie wyszłam z nim wieczorem na spacer co znaczyło że jak zaraz z nim nie wyjdę to on wybuchnie. Byliśmy razem za dwudziesto minutowym spacerze z przystankiem w sklepie.
Była 11:43 gdy zawitaliśmy do domu. Byłam pewna że mój gość jeszcze śpi gdyż z mojej sypialni wydostawało się ciche chrapanie. Na śniadanie postanowiłam zrobić z ryż z jajkiem i pomidorem. Położyłam jedzenie na stole, i wsypałam też trochę karmy psu. Gdy znowu spojrzałam na zegarek wiedziałam że już pora obudzić księcia z bajki. Podążałam za cichymi chrumknięciami aż nie natrafiłam na ognisko tego dźwięku. On nadal tam był. Spał spokojnie w jej łóżku jak przed wieloma latami. Jego twarz przedstawiająca błogi spokój oczarowała ją tak jak kiedyś. Usiadłam obok łóżka i nachyliłam się nad nim i przesunęłam kosmyki przeszkadzający mi patszeć na jego twarz. Usta mi zadrżały a serce zacisnęło się na wspomnienie naszej ostatniej nocy. Tak strasznie bolał mnie fakt że on jej nie pamiętał. Nocy w której mimo naszego młodego wieku spędziliśmy ją razem wśród swoich objęć i w wspólnych marzeniach. Moimi ustami dotknęłam jego ciepłego czoła i złożyłam na nim taki sam pocałunek jak w tedy. Gdy odsunęłam się od niego lekko się uśmiechnęłam. - Pora wstawać śpiącą królewno.- Blondyn spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i lekko się uśmiechną. - Witam księcia na białym koniu długo spałam?- Zapytał żartobliwie. - Całe wieki.- - A tak naprawdę?- Usiadł na przeciwko mnie cóż wyglądało to co najmniej tak jakbym zaraz miała robić mu gałę ale w tamtej chwili żadne z nas nie zwróciło na to zbyt dużej uwagi. - Jest już po dwunastej. Radził bym ci jednak wstać ponieważ stygnie ci śniadanie.- - Mówisz jagbyś był moją matką.- - Zawsze mogę nią zostać jak chcesz.- Szybko wstałam kładąc kolano w okolicach jego krocza i złapałam za jego rozwiązany już krawat. Nachylając się nad nim z chytrym uśmiechem. Chyba z rana All Might zapomina o swojej nieśmiałości bo na jego twarzy rysował się podobny uśmiech. Poczułam jego duże ciepłe ręce na mojej talii. Oparł on swoje czoło o moje i spojrzał mi w oczy. - To... Co jest na śniadanie?-
Siedząc przy stole zbyt dużo nie mówiliśmy. Ja czytałam sobie gazetę a on przeglądał coś w telefonie. Mój pies nagle zaczął przymilać się do nóg Yagiego - Hej Hugo.- Mężczyzna podrapał psa za uchem z ja prawie zakrztusiłam się jedzeniem. Yagi szybko do mnie doskoczył, poklepał mnie po plecach i przysunął kubek z herbatą. - Wszystko dobrze? Nic ci nie jest? Co się stało?- - Jak ty go nazwałeś?- Mówiłam jeszcze kaszląc. - Hugo. To nie tak się wabi?- - Ha ha ha. Nie... Tak się wabił mój pierwszy pies. I w dodatku dostałam go od ciebie.- W oczach mężczyzny widziałam niedowierzanie i zastanowienie. - Wiesz ja muszę już iść. Zadzwonię do ciebie później.- Wbiegł do mojego pokoju zabierając swoją marynarkę i lakierki. Nawet nie wiem kiedy znalazł się przy drzwiach. Stał do mnie odwrócony plecami przyznając za klamkę. Stał tak chwilę do mnie odwrócony nie odzywając się do mnie. Wstałam z krzesła z myślą by do niego podejść, lecz on otworzył drzwi powiedział szybkie pa i już go nie było.
************************
-Moi drodzy, jak wszyscy wiemy już za tydzień odbędzie festiwal sportowy UA. Wasza ostatnia szansa na zabłyśnięcie w tej placówce. Możecie zabłysnąć i dostać się na lepsze praktyki do wybitniejszych super bohaterów. Nie żebym ubliżała bohaterom u których jesteście obecnie na praktykach ale uważam że stać was na więcej. Jestem bardzo dumna z Leona który był w stanie zaimponować samemu Endeavorowi. W tym roku życzę wam podobnych sukcesów jak jemu, dlatego w tym roku mam zamiar się za was wsiąść. Załatwiłam wam już lekcje dodatkowe u Eraserheada i Midnight. Mam zamiar poprosić jeszcze kogoś. Mam nadzieję że weźmiecie się za siebie i będziecie uważać na lekcjach. Na moje słowa całą klasą westchnęła. - Ale nie smutajcie, Jak to wszystko się skończy pojedziemy do kina.- Teraz usłyszałam tylko radosne okrzyki. - W takim razie dziękuję za dzisiejsze lekcje. Na moim biurku macie rozpiskę lekcji dodatkowych. Pamiętajcie że zawsze może się coś jeszcze zmienić. Więc... Do jutra.
Oparłam zmęczona na krzesło w pokoju nauczycielkom. - Aż tak źle?- Zapytała Midnight. - Daj spokój. Nie odzywa się do mnie od dwóch tygodni.- - O Jezus... Ale z niego fiut! Jak może nie odzywać się do ciebie?!- -Midnight daj spokój. J-ja uważam że to moja wina. Za bardzo na niego naciskałam aby sobie przypomniał.- - Kochanieńka daj spokój już o nim zapomnij każdy facet jest taki sam. Skup się może na.. Aizawie?- - Ha ha ha dobre żarty. Już nie żartuj. Może pójdziemy na jakiś obiad?- - Jasne. Czemu nie.-
***********************
- Naprawdę? On nadal do ciebie pisze? Myślałam że po tylu latach odmawiania da ci w końcu spokój.- - Ja też...- - No dobrze a jak tam twoja siostra?- - Aiko... Nadal lata po świecie. Podobno kogoś znalazła.- - Mimo swojej choroby?- - Podobno sam na coś choruje- - A ja się bałam że nigdy nie znajdzie miłości.- - Proszę cię, dwubiegunówka to nic strasznego. Z resztą zawsze wiedziałam że to ona wyjdzie za mąż i będzie miała dzieci, a ja będę starą panną z psem.- Nemuri spojrzała na mnie oburzona i złapała za rękę. - Nawet tak nie mów! Znajdziesz w końcu kogoś!- - Ale doskonale wiesz że ja nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż z Yagim.- - Już przestań za nim latać jak głupia. Oby dwie wiemy że gdyby chciał to by już sobie o tobie przypomniał. Jak można zapomnieć o tak ślicznej twarzy.- Kobieta złapała mnie za policzki i zaczęła ściskać jak babcia która dawno nie widziała swojego wnuczka. - A ten... Jak on miał... Ten o którym dzisiaj rozmawiałyśmy.- - Masaru?- - Dokładnie! Dlaczego z nim nie spróbujesz? Sama mi mówiłaś że wyznawał ci miłość wiele razy.- - Nemuri daj spokój jest idealnie młodszy o piętnaście lat jak nie więcej. Poza tym chodzi cały czas z głową w chmurach i wątpię aby myślał o poważnym związku.- - Wiesz ja na twoim miejscu cieszyła bym się gdyby młodsi się za mną oglądali.- Westchnęła teatralnie. - Wiesz miała bym do ciebie prośbę. Mogła byś to dać Toshiemu?- - Boże a ty znowu o nim? Co to list miłosny?- - Nie, raczej prośba.- Kobieta wyrwała mi list z ręki i wsadziła do torby. - Dobrze, zrobię to. Ale tylko dla ciebie.- - Dziękuję ci, jesteś wielka.- - Wiem o tym.-