A może pomóc ciociuni?

119 12 10
                                    

Jazda autem minęła nam bardzo szybko, na początku przez centrum miasta potem przez mniejsze miasteczko aż w końcu dojechaliśmy do posiadłości Todorokich. Wychodząc z auta Enji wziął moja torbę i udaliśmy się pod bramę którą płomyczek otworzył kluczem. Ma podwórku słychać było wesołe szczekanie. Wesoła brązowa kulka zaraz po przekroczeniu bramy skoczyła na mnie. Kurwa bolało w pizdu ale też się za nim stęskniłam i nie miałam serca go za to zgonić.

- Uciekaj psie.-

Bubi nawet nie przejoł się słowami mężczyzny i lizał mnie dalej.

- Już malutki! też się cieszę że się widzę ale musisz że mnie teraz zejść. Ahhhhh!-

Pies nie zważając na moje prośby dalej robił swoje. Skończył dopiero parę minut później gdy się uspokoił.
Z bulem i przy pomocy Enjiego wstałam z ziemi i wolną ręką poprawiłam kiecę i zaczęłam kuśtykać dalej w stronę drzwi.

- Nic ci nie jest?-
- Nie, jest w porządku. Choćby bo nie mogę się doczekać aż zobaczę dzieciaki!-

Czerwono włosy mruknął coś niezrozumiałego pod nosem po czym poszedł przodem by otworzyć także drzwi frontowe

- Jesteśmy!-
Donośny głos rozniósł się po korytarzu. Zdjęliśmy buty i ruszyliśmy przed siebie. Ahhh ten dom... Taki wspaniały... Zaczęłam przyglądać się obrazom które widziałam już wiele razy wcześniej a mimo to było w nich nadal wiele do odkrycia... Jezu czemu ja tyle nie zarabiam? Po korytarzu niosły się dźwięki naszych stup uderzających o podłogę lecz gdzieś w oddali było słychać jeszcze jedną parę stóp biegnących dość szybko w naszą stronę. Zza zakrętu wychyliła się białowłosa dziewczyna. Jej mina wyrażała zaniepokojenie jak i radość.

- Ciocia!-

Złapała mnie delikatnie za ramiona i obejrzała z każdej strony.

- Nic cioci nie jest? Jezu wygląda ciocia fatalnie...-
- Właśnie to chciałam usłyszeć na dzień dobry.-
- A! Wybacz!-
- Och Fuyumi kochana nic się nie stało! Ty za to wyglądasz olśniewająco! Używasz jakiejś nowej odżywki? Bo twoje włosy przepięknie wyglądają!-

Speszona złapała za końcówki włosów i zaczęła opkręcac je na palcu.

- Właściwie to tak... Naprawdę ładnie wyglądają?-
- Ależ oczywiście!-
- Czy ja słyszałem przepiękny głos ciociuni?-

Kolejna biała czupryna wyszła z zza rogu z wielkim uśmiechem na twarzy.

- A ja też jestem śliczny dla cioci?-

Natsuo zapozował dziwacznie uśmiechnął się do mnie pewnie.

- Ależ oczywiście! Ale śmierdzisz jak zawsze!-

Mina chłopaka odrazu zrzedła. Zaśmiałam się cicho. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w czułko aby nie czuł się aż tak źle.

- To ja pujdę odnieść twoje rzeczy.-
- Oczywiście do później!-

Ognisto brody wymienił nas i skręcił w ten sam korytarz z którego przed chwilą wyszło rodzeństwo. Na chwilę nastała dość długa cisza którą przerwała Fuyumi.

- To może my pujdźiemy do kuchni i spokojnie napijemy się herbaty?-
- Jane.-
- Natsuo pomóż cioci.-
- Oczywiście.-
- Ja już nawet nie będę was upominać na temat nazywania mnie tak...-
- Słyszałaś? Ciocia się poddała. Mogę ten dzień oficjalnie zapisać w kalendarzu!-
- Już się tak nie ciesz bo twoja chrzestna przestanie kupować ci prezenty na urodziny!-
- Ajaj kapitanie!-

Młody Todoroki złapał mnie pod rękę i pomógł mi przejść do kuchni na miejscu za to jak dżentelmen pomógł mi zasiąść przy stole. Fuyumi wstawiła za to wodę po czym podała nam czarki z wywarem.

Pamiętasz? (All Might)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz