✨Aiko!✨

237 21 2
                                    

Nagłe zebranie w pokoju nauczycielskim zakłóciło spokojny przebieg tego dnia. Dyrektor zebrał nas by porozmawiać na temat zdarzenia z ubiegłej nocy w którym ranna została trójka uczniów z naszego liceum, a także zwykłych ludzi. Nagły atak Ligi złoczyńców sprowadził wielki chaos a także fale problemów. Na zebraniu rozmawialiśmy na temat przejęcia odpowiedzialności z uczniów na bohaterów. O dalszych planach tej szaliki. O fakcie pojawienia się w tym dniu paru nowych superbohaterów i ich możliwym powiązaniu ze złoczyńcami. O stratach finansowych. I o liczbie poszkodowanych wśród cywili i zawodowców w zawodzie superbohaterskim. Później temat zebrania przekształcił się w charakter wewnętrzny... Papiery, faktury, budżet szkolny i inne pierdoły. Jak pierwszą częścią zebrania zainteresowało się wiele osób i wszyscy prowadzili burzliwe rozmowy na przeróżne tematy... Tak tą drugą nie za bardzo. Wszyscy stwierdzili, że skoro od lat ja się tym zajmuję to nie są w stanie odebrać mi tej cudownej fuchy... Podłe cipy. A więc w taki sposób znowu zostałam mianowana za, jak oni to nazywają, " skarbnika szkolnego "
I moja praca znowu będzie polegała na planowaniu imprez tematycznych, jakiś koncertów i innych badziewi. I to znowu ja będę podejmowała decyzję ile funduszów można na to przeznaczyć. I może czasami kupię sobie lody i powiem, że pieniądze zostały przeznaczone na jakiś fundusz charytatywny. No cóż czasami trzeba coś poświęcić aby inni byli szczęśliwi, a ja miała coś w zamian za czas i stres z jakim muszę się borykać patrząc na smutne miny dzieci mówiąc im, że w tym roku nie ujrzą klauna bo nas nie stać...

Wychodząc z sali do rąk został wręczony mi wielki segregator z funduszami szkolnymi i planowanymi imprezami. Ten sam segregator, który jak co rok służy mi za podnóżek lub bardzo niewygodna poduszka.
Te podłe mendy wysyłały mi tylko przepraszające spojrzenia po czym po kolei opuścili salę.
Gdy opuściłam pokój oparłam się o ścianę i zmęczona już dzisiejszym dniem westchnęłam głośno.
- Emm... Mogę chwilę z tobą porozmawiać?-
Lekko zdziwiona zobaczyłam stojącego obok mnie Yagiego. Złapałam segregator w jedną rękę a druga spódniczkę, którą wyjątkowo założyłam dziś do pracy, ponieważ Enji wziął mi tylko dwie pary spodni i trzy spódniczki. Lecz na szczęście dziś jest dzień powrotu do domu i pierwszą rzeczą jaką zrobię wracając do mojej oazy spokoju to wskoczenie w dresy i zjedzenie pierwszej partii lodów za pieniądze rodziców posyłających swoje dzieci z nadzieją, że te pieniądze pójdą na ich edukację.
- Tak oczywiście. O czym chciał byś porozmawiać?-
- Ja chciałbym...-
Dalszy ciąg jego wypowiedzi przerwał mój telefon.
- Oj przepraszam... Poczekasz chwilkę?-
Nie czekając na jego odpowiedź spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu i nie myśląc długo poprostu odebrałam.
- Inusia!-
- Cześć Aiko. Co tam u ciebie?
- Dzwonię by powiedzieć ci że jestem już w Japonii i czekam na lotnisku!-
- Moment jak to na lotnisku? Przecież miałaś być dopiero jutro. Nie zrozum mnie źle jestem szczęśliwa że jesteś ale jestem w pracy nie mogę po ciebie przyjechać.-
- Wybacz Toshi ale musimy przełożyć naszą rozmowę...-
Yagi chciał już coś powiedzieć ale zdążyłam już się odwrócić i podreptać w zdłóż korytarza.
- Niunia jak to nie możesz? Przecież przyjechałam tu dla ciebie.-
- Aiko... Musisz zrozumieć że nie każda praca wygląda jak twoja. Ty dostajesz zlecenia z możliwością zmiany godziny zdjęć. Ja niestety jestem zamknięta w danych ramach czasowych.-
- Niunia nie możesz mi tego teraz zrobić! Ja tu marznę!-
- Dobrze... Poczekaj tam na mnie.-
Rozłączyłam się załamana i ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora.

**************************

Po ciężkiej rozmowie z moim pracodawcą w końcu ustąpił i wypuścił mnie wcześniej.
Podjeżdżając pod lotnisko już z daleka widziałam długie ładnie ułożone włosy w kolorze krwi jej wrogów. Podjeżdżając do niej stanęłam prosto przed nią. Jej twarz na początku ze zdziwienia przekształciła się w wielką radość.
- Siostrzyczka!-
- Aiko. Wsadzaj walizkę do bagażnika i wsiadaj.-
Żółto oka wykonała posłusznie swoje zadanie i usiadła na miejscu dla pasażera.
- No... Nie wiedziałam, że tak dobrze powodzi ci się w pracy, pani profesor.-
Powiedziała z podziwem i przekąsem jednocześnie.
- Nie. Niestety to nie moje cacko. Pożyczył mi je Enji.-
- O pożyczyła ci je pochodnia? Dawno go nie widziałam. Muszę do niego wpaść skoro tu jestem.-
- Masz dzisiaj wielkie szczęście, bo właśnie jedziemy tam po moje rzeczy i po psa, ale wątpię aby ktokolwiek był w domu. A i masz bardzo ciekawy makijaż.-
Fakt mocno pomalowanych oczu kobiety mnie nie zdziwił ale czerwono czarne serca na policzkach do tego po jednej stronie odwrócone, które chyba miały przypominać piegi lekko mnie zaniepokoił.
- A widzisz. Chciałam tym podkreślić moją wyjątkową naturę. I szczerze, dobrze się z tym czuję.-
- Jeśli czujesz się w tym dobrze to nie mogę ci tego zabronić.-
- Niczego nie możesz mi zabronić jestem już dorosła.-

************************
Gdy dojechaliśmy zajechaliśmy mojego praktycznie gołego siostrzeńca uprawiającego jogę na środku salonu. Rzuciłam w niego brudną szmatką i kazałam iść się ubrać. Aiko pomogła mi zabrać swoje rzeczy, a ja spakowałam wszystkie zabawki mojego pupila.
Wzięłam jeszcze auto Enjiego, bo nie wyobrażałam sobię jazdy komunikacją miejską z tymi torbami.
Aiko odjeżdżała z tamtąd bardziej przygnębiona ode mnie. Bardzo zasmucił ją fakt braku płonącego bohatera w domu.
Gdy dotarłyśmy do moich własnych ścian zaniosłyśmy swoje rzeczy a po fakcie dokonanym razem wskoczyłyśmy w dresy i zajadałyśmy się ciastem które kupiłyśmy po drodze.
Moja siostra położyła sobię głowę na moich nogach i w taki sposób oglądała film lecący w telewizji.
- Och. Prawie zapomniałam. Mama kazała cię pozdrowić. Prosiła też abyś częściej do niej dzwoniła.-
- Przecież dzwoniłam do niej w tym tygodniu. Ile razy ty do niej dzwonisz, że jeden raz w tygodniu jej nie wystarcza?-
- Codziennie do niej dzwonię. Niby starsza i mądrzejsza a nie dzwoni do mamy... Ina... Jakim ty jesteś złym przykładem do naśladowania!-
Zdzieliłam w łeb moją przygłupią siostrę i zaczęłam wiercić się na kanapie aby ją zrzucić. Co poskutkowało.
- Skoro o dzwonieniu mowa muszę właśnie do kogoś zadzwonić.-
- Do chłopaka?-
Czerwono włosa położyła się na brzuchu podpierając rękoma brodę i zaczęła machać nóżkami jak nastolatka w oczekiwaniu na ploteczki.
- Czasami naprawdę się zastanawiam czy nie chorujesz na jeszcze coś...-
- Wiesz czasami też się zastanawiam czy ty na coś nie chorujesz.-
- Przygłup.-
- Ale jaki kochany.-
- Kretynka.-
- Ale twoja.-

Z niedowierzaniem opuściłam salon i ruszyłam w stronę kuchni by tam przeprowadzić spokojną rozmowę.
Poprawiłam włosy i wykręciłam numer do Yagiego lecz zanim zdążyłam wcisnąć odpowiednią słuchawkę zadzwonił do mnie inny numer. Był to Masaru. Ten chłopak nigdy sobie nie odpuści...
- Halo?-
- Yuna. Miło mi słyszeć twój melodyjny głos.-
- Ciebie też miło słyszeć Masaru. Coś się stało?-
- Nie... Po prostu stęskniłem się za twoim głosem.-
- Cóż... To bardzo miłe ale tak naprawdę?-
Siadając na blacie zauważyłam też mojej siostry wyglądającej zza framugi. Pomachałam przecząco głową aby tu nie podchodziła i niczego nie kombinowała.
- Tak naprawdę chciałbym się z tobą spotkać. Dawno się nie widzieliśmy a ja już więdnę bez widoku twojej pięknej twarzy...-
- Wybacz Masaru ale wiesz że nie interesujesz mnie jako partner.-
Zbliżającą uśmiechająca się twarz mojej siostry dobrze nie wróżyła. Rzuciłam w nią więc kapciem by w jakikolwiek sposób ją odstraszyć.
- Inumiś... Błagam cię daj mi choć szansę! Ja naprawdę się staram ci zaimponować w jakikolwiek sposób zaimponować. Nauczyłem się dla ciebie grać na gitarze!-
- Tak i było to strasznie żałosne gdy pod moim balkonem zacząłeś grać. Sąsiedzi do dziś mają do mnie o to pretensje.-
- Błagam cię chociaż do jakiegoś klubu na jakiegoś drinka.-
- Wybacz Masaru ale muszę ci...-
I w tym momencie stało się coś strasznego. Moja siostra rzuciła się na mój telefon jak myśliwy na swoją zwierzynę i uciekła z nim do łazienki zamykając się w niej.
- Aiko otwieraj i oddaj mi telefon!-
Za drzwi było słychać krótką niezrozumiałą dla mnie rozmowę po czym moja ten okrutny drapieżca opuścił swoje schronienie oddając mi telefon.
- Co ty żeś uczyniła?-
- Umówiłam cię na randkę z tym przemiłym panem. Miły swoją drogą.-
Ten przemiły pan mógł by być równie dobrze moim synem.-
- Upsik?-
I w tedy zdałam sobie sprawę o konsekwencjach jakie może to przynieść...

Pamiętasz? (All Might)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz