Naruto w pełni wypoczęty poczuł się dopiero następnego dnia, a i tak obudził się jak słońce już było wysoko na niebie. Po wyjściu z łazienki zaczął powoli zbliżać się do drzwi obawiając się, że i tym razem zaczną niewyobrażalnie hałasować, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Po opuszczeniu pokoju znalazł się w krótkim korytarzu z w trzema drzwiami włącznie z jego własnymi. Gnany ciekawością pozaglądał do mijanych pomieszczeń i okazało się, że na piętrze są dwie sypialnie i jedna bardzo duża łazienka, większa od tych przyległych do sypialni. Był w niej nie tylko prysznic, ale i duża wanna oraz dziwne urządzenie ze szklanym okrągłym okienkiem w drzwiczkach i metalowym bębnem w środku. Tak go to zaintrygowało, że postanowił zapytać się Matki o przeznaczenie tego urządzenia.
Po zejściu na dół znalazł się w salonie połączonym z kuchnią oddzieloną kontuarem, za którym krzątała się Matka szykująca posiłek. Odwróciła się do chłopca na dźwięk burczenia, jakie wydobyło się z jego pustego brzucha.
- Dzień dobry, słyszę, że jesteś głodny. Doskonale się składa, bo właśnie przygotowałam coś do jedzenia. Siadaj do stołu zaraz podam, jak tylko zjesz pójdziemy zacząć twój trening.
- Mój trening? – Zdziwił się Naruto sięgając po przygotowane przez Matkę smakołyki.
- Tak, musisz nauczyć się panować nad wzmocnieniami. Pamiętasz jak się czułeś wczoraj po operacji?
- Tak, to było okropne.
- Hahaha, masz rację. Tak objawia się brak kontroli nad wzmocnieniami. Jak nauczysz się je kontrolować, to przejdziemy do nauki o czakrze.
- Będę mógł zostać ninja.
- Tak, będziesz mógł zostać ninja.
- Super! – Krzyknął uradowany i po chwili wpakował do buzi kolejny duży kęs właśnie jedzonej kanapki. – Chodźmy na trening! – Zawołał jak tylko zjadł wszystko, co było na stole.
- Ale masz apetyt? – Zdziwiła się Matka. – Następnym razem przygotuję więcej, a teraz faktycznie możemy iść na trening.
Po opuszczeniu domu, Naruto zaczął się rozglądać naokoło i zauważył, że budynek stoi po środku dużej leśnej polany, ale nie sam. Na tej polanie znajdowało się w sumie pięć różnych budynków, przy czym ten mieszkalny był największy. Obecnie kierowali się w stronę dużego jeziora, którego tafla prześwitywała poprzez ścianę drzew, mając za sobą widok wysokich gór. Nie tak wysokich, by leżał na ich szczytach wieczny śnieg, ale i tak robiły wrażenie trudnych do zdobycia.
- Dobrze. – Odezwała się Matka po zatrzymaniu się nad brzegiem jeziora. – Twoim zadaniem jest przebiec to jezioro tyle razy ile tylko zdołasz.
- Ale. – Zaciął się na widok rozległości tego zbiornika wodnego. – Ale ja nie dam rady nawet raz.
- Dasz, tylko spróbuj.
- Hm, no dobrze. – Burknął nieprzekonany i truchtem rozpoczął pierwsze kółko.
- Hahaha. – Nagle usłyszał śmiech Lisa.
- Z czego się śmiejesz?! – Zapytał opryskliwie Kuramę.
- Z ciebie, nawet nie wiesz do czego zdolne jest to nowe ciało.
Naruto zaintrygowany zaczął powoli przyspieszać i ze zdziwieniem odkrył, że nie dostaje zadyszki, mimo dość dużego tempa, które utrzymywał już od kilku minut.
- Jak to możliwe? – Zapytał Lisa, gdy po trzecim już kółku nadal miał wyrównany oddech.
- To nowe płuca, które Matka ci wszczepiła i krew lepiej przenosząca tlen.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.