Jashin-sama

597 55 1
                                    

Na wezwanie Matki do sali wszedł Deidara, który w przeciwieństwie do Kakuzu okazywał wyraźne zdenerwowanie, które pogłębiło się gdy tylko dostrzegł Tsuchikage. Aż znieruchomiał na kilka długich sekund nie mogąc oderwać wzroku od starca.

- Pan Deidara jest w zupełnie innej sytuacji niż Pan Kakuzu. – Zaczęła Matka. – Można powiedzieć, że jego wystąpienie z szeregów shinobi Iwy było całkowicie dobrowolne z pełną świadomością konsekwencji w razie schwytania.

Blondyn spiął się jeszcze bardziej, gdy dotarł do niego sens wypowiedzi kobiety. Zdał sobie sprawę, że zgadzając się na uratowanie z tego kawałka skały, który teraz przemierza kosmiczną pustkę, tak naprawdę tylko odroczył swoją śmierć o tych kilka dni potrzebnych na przeprowadzenie rozprawy. Nagle uśmiechnął się pod nosem zdając sobie sprawę z tego, że tu przynajmniej zginie śmiercią natychmiastową, a tam umierałby przez kilka minut zamarzając i dusząc się jednocześnie.

Z jego rozmyślań wyrwało go przyciemnienie pomieszczenia, które niemal natychmiast zostało rozświetlone przez wielki ekran ukazujący wszystkie jego czyny o dnia zdrady do ostatniej walki w szeregach Akatsuki. Nie była to sielankowa opowieść, ale jakoś tak gdy teraz o tym myślał doszedł do wniosku, że przecież wielokrotnie kołatało mu się na dnie umysłu, że głupio postępuje. Jednakże on tak bardzo wierzył w swoją sztukę, że ignorował te szepty podświadomości. I teraz miał za to zapłacić.

- Jestem gotów na śmierć. – Powiedział przerywając Matce w momencie, gdy chciał ogłosić głosowanie nad jego losem. – Ale mam prośbę.

- Jaką? – Usłyszał uprzejmie zaciekawiony głos kobiety.

- Ostatni wybuch, ze mną w roli głównej.

- Samobójstwo? – Zdziwił się Tsuchikage.

- Ostatni akt Sztuki Chwili.

- Czy zgadzają się panowie? – Matka zwróciła się do zebranych przywódców, a otrzymawszy ich zgodę przeniosła Deidarę na szczyt pobliskiej góry.

Na ekranie było widać jak pojawia się wir, z którego wychodzi blondyn. Wiatr wiejący na tej wysokości szarpał jego włosami i chyba pierwszy raz Oonoki miał okazję zobaczyć drugie oko swojego dawnego podwładnego, dotychczas zasłonięte przez długą grzywkę. Przez chwilę nic się nie działo, gdy nagle Mistrz Eksplozji zaczął składać pieczęci, ale jakieś takie dziwne inne od standardowych. W pewnym momencie rozłożył ramiona i wybuchł.

Eksplozja była zaiste imponująca. Była tak potężna, że wręcz odparowała spory fragment szczytu, na którym stał twórca tej Sztuki Chwili. Ale to nie był koniec niezwykłości zaserwowanej widzom przez Deidarę, bowiem kula ognia zaczęła się deformować z typowo kulistego kształtu uwieńczonego wznoszącym się grzybem w coś co z każdym ułamkiem sekundy coraz bardziej zaczynało przypominać ludzką postać. W końcu gdy wydawało się, że ogień uwolniony w czasie eksplozji powinien zaczął się już rozpraszać, przybrał on swój finalny kształt. Była to ognista statua przedstawiająca samego jej twórcę. Oto mieli przed oczami postać Deidary uwiecznioną magią Sztuki Chwili.

- Zaiste to było imponujące. – Powiedział Kazekage, a pozostali widzowie poparli go w tym stwierdzeniu. Tsuchikage mający największe doświadczenie z eksplozjami, wszak to z Iwy wywodził się Korpus Eksplozji, był zauroczony niezwykłym kunsztem tego ostatniego, ale jakże niezwykłego dzieła zaserwowanego im przez blondyna.

- Jak panowie mają takie życzenie mogę wam dostarczyć ruchomy obraz przedstawiający to niezwykłe dzieło. – Zaoferowała Matka słysząc szum pochwał kierowanych do osoby już nieżyjącego Deidary.

- Ruchomy obraz? – Zdziwił się Hokage.

- Coś takiego. – I przed każdym z mężczyzn pojawił się obraz przedstawiający ognistą statuę Mistrza Eksplozji, a gdy jej dotknęli obraz zaczął się poruszać, przedstawiając Deidarę rozkładającego ramiona, następnie eksplodującego, a całość zatrzymała się w momencie ostatecznego rozproszenia techniki. – To akurat są hologramy, ale jak zakończymy obrady to będę je miała już w pełni materialne.

Po ustaleniu, że wszyscy byli zainteresowani pamiątką po tym niezwykłym widowisku Matka przeszła do kolejnego punktu obrad sądu.

- Zapraszam Hidana. – I do sali dumnym niemal aroganckim krokiem wszedł szarowłosy wyznawca Jashina. Mimo, że nie był przesadnie inteligentny to jednak miał swoje momenty, którymi zaskakiwał nawet sam siebie. Dlatego już od jakiego czasu po prostu wiedział jak przeprowadzony zostanie sąd i, że tak naprawdę będzie odpowiadał tylko za zabijanie przypadkowych osób, których tak w zasadzie było bardzo niewiele. Dwie może trzy. No i jakże mógłby zapomnieć o jego osiągnięciach na chwałę Jashina w szeregach Akatsuki, tu to dopiero sobie poszalał. – Jego sprawa jest bardzo zagmatwana i wielowątkowa, można powiedzieć, że sprawca całego zła, które pchnęło go do zdrady wioski jest wśród nas. – Gdy tylko to powiedziała, wokół Supa Hotto pojawiły się półprzeźroczyste pręty, które zamknęły go w efemerycznej klatce. A tablica zaczęła wyświetlać obrazy szczęśliwego dzieciństwa Hidana w otoczeniu dbającego o niego ojca i może zapatrzonej we własną urodę, ale nadal kochającej swego syna matki. Później była śmierć jego taty na misji i załamanie kobiety po tej stracie, które objawiło się w potrzebie ciągłych miłostek pomagających jej zapomnieć o ciążącej jej stracie. Następnie zobaczyli jak młody Hidan odkrywa ojcowskie zapiski dotyczące wiary w Jashina i gnany potrzebą uznania z jego strony zaczyna praktykować założenia swojej nowej religii. Bardzo pomagało mu to, że był juz shinobi i mógł oddawać się rytuałom na misjach z dala od nieprzychylnych oczu. Jak się okazało od samego początku na ofiary wybierał bandytów lub wrogich ninja wskazanych do likwidacji. Niestety jego matka zaczęła się zatracać w miłostkach i coraz bardziej obniżać wymagania względem partnerów co doprowadziło do szeregu konfliktów z jej synem. Po jednej z misji po powrocie do domu zastał swoją mamę leżącą we własnej krwi wylewającej się z poharatanej twarzy. Nad nią z tryumfalnym uśmieszkiem i z rozbitą zakrwawioną butelką w ręce stał jej ostatni kochanek, którego obiecała się pozbyć ze względu na narastającą brutalność jaką okazywał względem Hidana i jej. Oczywiście syn, mimo nie najlepszych relacji z mamą stanął w jej obronie i zaszlachtował tego damskiego boksera. Niestety nie zdołał uniknąć hałasu, który ściągnął jego kompanów, jak się okazało w większości ich sąsiadów. Doszło do jatki zakończonej niemal hurtową ofiarą złożoną Jashinowi. I to był błąd, który sprawił, że został schwytany i uznany za winnego całej tej masakry. Następnie pojawiły się obrazy eksperymentów jakie na nim przeprowadzano, by posiąść nieśmiertelność zapewnianą mu przez jego wiarę. Okazało się, że głównym inicjatorem tych testów i ich pomysłodawcą był Supa Hotto, obecny przywódca Yugakure. Ten sam, który rozpoczął przemiany wioski z charakteru militarnego na rzecz rekreacyjnego.

- Na nasze szczęście, Jashinisto. – Odezwał się Hotto odwiedzający Hidana podczas jednego z kolejnych testów. – Jesteś wytrzymalszy od twojego ojca, widać jego wiara nie była aż tak silna, bo zmarł nam na stole już w kilka godzin od rozpoczęcia eksperymentów, a miałem względem niego tyle cudownych planów. – Mówiąc to pochylał się nad szarowłosym młodzieńcem nieświadomy, że ten jest przytomny i wszystko słyszy. – Ale to czego nie zdołaliśmy uzyskać od niego wydobędziemy ciebie.

Następnie pojawiła się sekwencja obrazów ukazująca jego ucieczkę możliwą dzięki pomocy ze strony tajemniczej osoby o dziwnie zdeformowanej twarzy.

- Mogłabym teraz pokazać wiadomość jaką ten tajemniczy pomocnik ci zostawił, Hidanie, ale lepiej będzie jeśli powiesz nam kim ona była bez wkraczania w tak bardzo osobistą sprawę.

- To była moja matka. – Odpowiedział szarowłosy z wdzięcznością spoglądając na kobietę. - W liście kazała mi być szczęśliwym i jednocześnie przeprosiła mnie za swój chłód jakim zawsze mnie obdarzała.

Matka kiwnęła mu głową i odwróciła się do przywódców wiosek.

- Jaki jest wasz werdykt?

- Oczywiście. – Odezwał się Hokage znów w imieniu wszystkich. – Musi odpowiedzieć za śmierć tych trzech niewinnych osób, które zdarzyło mu się zamordować, ale po odbyciu kary powinien zostać zwolniony z odpowiedzialności za wydarzenia w Wiosce Ukrytej w Gorących Źródłach.

- Protestuję! – Krzyknął Supa. – Zamordował niewinnych ludzi chcących powstrzymać go przed ucieczką z miejsca zbrodni!

W tym momencie pokazały się obrazy przedstawiające owych sąsiadów, którzy wespół z kochankiem matki Hidana, gwałcili ją za jego przyzwoleniem, a gdy za bardzo się wyrywała, przytrzymywał ją, by ułatwić kumplom robotę.

- To chyba zamyka sprawę ich niewinności. – Powiedziała zimnym głosem Matka. – Więc jaki jest werdykt?

- Niewinny. – Odpowiedzieli wszyscy, prócz co oczywiste, przywódcy Yugakure.

Naruto i MatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz