Wściekła Hinata przemierzała ulice Konohy, ludzie próbujący się do niej uśmiechnąć szybko odwracali wzrok widząc wzburzenie wypełniające jej oczy. Dla wielu osób Byakugan kojarzył się z anielskim spojrzeniem, ale nie tym razem. Teraz były to oczy demona, który wręcz błagał, by ktoś dał mu pretekst do rozładowania wypełniającej go wściekłości. Naruto zdając sobie sprawę ze stanu w jakim obecnie znajduje się jego przyjaciółka, roztropnie trzymał się z tyłu i chyba tylko dlatego dostrzegł zespół medyczny biegiem zmierzający do dzielnicy Hyuuga.
- Hinata! – Krzyknął.
- Czego?! – Odwarknęła.
- Ktoś jest ranny w dzielnicy. – Nie musiał dodawać w jakiej, bo dziewczyna doskonale wiedziała, że w innych okolicznościach nie zawracałby jej głowy tym, że ktoś gdzieś jest ranny.
- To żaden ze starszyzny i towarzyszących im młodzików. – Zaczęła na głos myśleć. – Neji też nie, bo jego nawet w budynku nie było, a służbę ojciec wygonił, by nie przeszkadzała. – Nagle oczy jej się zaświeciły jakby doznała olśnienia. – Hanabi! Ruszamy! – Dodała zawracając do dzielnicy Hyuuga. – Masz medlab?! – Niemal wykrzyczała pytanie, nie odwracając się nawet do blondyna.
- Mam!
Biegiem wpadli na tereny klanu zupełnie zaskakując wciąż zgromadzoną starszyznę, która nawet nie próbowała ich zatrzymywać, pamiętając co z nimi ta para zrobiła nie podejmując walki, a jedynie uwalniając swoją czakrę. Dlatego nie niepokojeni dotarli do pokoju Hanabi w tej chwili zajętego przez pochylający się nad dziewczynką personel medyczny przybyły ze szpitala.
- Nie wiem co jej jest, pierwszy raz coś takiego widzę. – Zrezygnowanym głosem mówił lekarz, który okazał się być doktorem Kenta.
- Ja się nią zajmę. – Odezwał się Naruto wprawiając wszystkich w szok, a szczególnie Hiashiego, który był pewien, że jego starsza córka ze swym przyjacielem już dawno są w swoim domu.
- Nie potrzebujemy tu ciebie, demonie. – Powiedział nienawistnym głosem i w tym momencie dostał w głowę od doktora. – Hej! Proszę sobie nie pozwalać!
- Ty także. – Lekarz odgryzł mu się bez jakiegokolwiek szacunku. – Możesz jej pomóc? – Zwrócił się do blondyna. - Co prawda z rozmów z Matką wiem, że sporo się nauczyłeś, ale nie było w tym medycyny.
- Nie muszę znać się na leczeniu, bo mam to. – Powiedział pokazując przenośny medlab.
- Co to? – Zdziwił się Kenta.
- Przenośnie urządzenie diagnostyczno lecznicze. Jeśli nie jest w stanie pomóc w danym momencie to podpowiada najlepsze metody leczenia.
- Zaczynaj. – Zdecydował doktor robiąc mu miejsce.
- Nie pozwalam! – Krzyknął ojciec Hanabi, próbując zatrzymać Uzumakiego, ale został złapany przez górującego nad nim lekarza i dociśnięty do ściany.
- W tej chwili masz akurat najmniej do powiedzenia. Podejrzewam, że próbowałeś siłą zmusić swoją starszą córkę do powrotu do klanu, a widząc twoją nienawiść do Naruto, to sądzę, że korzystając z okazji chciałeś go zabić. Więc to twoja wina, że ta dziewczynka znalazła się w takim stanie. Naruto, rób co należy.
- Hai. – Odparł blondyn i klęknął przy dziecku. Uruchomił medlab, który swoją gotowość do pracy zakomunikował trzema błyskami zielonego światła, a następnie zaczął nim przesuwać nad Hanabi. Towarzyszyło temu niebieskawe światło, które co chwilę zatrzymywało się nad obszarami rozpoznanymi już przez lekarza jako uszkodzone. – To drastyczny przypadek choroby kesonowej.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.