Mała skała od niezliczonych eonów krążąca po orbicie wokół słonecznej wykonywała właśnie kolejne z nieprzeliczonych kółek. Oczywiście w kosmosie bardzo rzadko pojawia się coś co można nazwać idealnym kołem i tak też było i w tym przypadku. Orbita po jakiej poruszała się ta konkretna skała była bardzo wydłużoną elipsą, która raz na dziesięć tysięcy lat sprowadzała ją w odwiedziny do wewnętrznych rejonów Układu Słonecznego. Przez resztę tego czasu przemierzała mroki pustki międzyplanetarnej, by w swoim maksymalnym oddaleniu od Słońca znaleźć się prawie rok świetlny od niego. I teraz właśnie nastał jeden z tych rzadkich przypadków, gdy postanowiła wpaść w odwiedziny w okolice Ziemi. Jej orbita była idealnie dopasowana do orbit planet i innych mniejszych ciał niebieskich wspólnie tworzących Układ Słoneczny. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by doszło do jakiegoś incydentu, który mógłby zmienić jej trajektorię.
Aż do teraz.
Na jej powierzchni nienaruszonej jakąkolwiek mieszanką gazową, nawet gdy docierała w okolice Słońca, doszło do małego wyładowania elektrostatycznego. Niby nic nadzwyczajnego, wszak ta skała przebijała się przez wiatr słoneczny w swej wędrówce do wnętrza systemu i takie wyładowania już wielokrotnie zdarzały się w przeszłości. Ale dziwne było to, że to było już któreś setne z kolej wyładowanie, które delikatnie acz zauważalnie odparowywało drobny fragment skalnego materiału. Małe obłoczki gazu pojawiające się w ściśle określonych momentach zaczęły w końcu mieć wpływ na jej trajektorię, która powoli lecz nieubłaganie wprowadzała ją na kurs kolizyjny z Ziemią. A dokładnie na pewien konkretny punkt na Ziemi.
Konoha.
Naruto i Hinata wstali z łóżka i po porannej toalecie zaczęli się kierować do kuchni, by tam przygotować sobie śniadanie. Ale nie dotarli tam, bo ktoś zaczął dobijać się do ich drzwi wejściowych.
- Czego!? – Uzumaki niemal krzyknął otwierając gwałtownie drzwi, a natręt w tym momencie szykujący się do kolejnej serii uderzeń zachwiał się, gdy pod jego ramieniem nie pojawił się oczekiwany opór.
- Hokage-sama was wzywa, natychmiast. – Powiedział ANBU i znikł w obłoczku dymu z cichym pff.
- Ech. – Westchnął blondyn odwracając się do ukochanej. – Może po spotkaniu, śniadanie zjemy w Ichiraku?
- Chętnie. – Zgodziła się Hyuuga zakładając buty.
Jako, że wezwanie było na już więc wskoczyli na dach najbliższego budynku i tempem ninja ruszyli do Gmachu Hokage.
- Dobrze, że już jesteście. – Przywitał ich Hiruzen, gdy tylko weszli do jego gabinetu. – Mamy problem.
- Jaki? – Zaciekawił się Naruto, bo problem musiał być naprawdę poważny skoro nie dał im nawet zjeść śniadania.
- Obserwatorium w Kraju Żelaza wykryło asteroidę, która zaczęła zmieniać swoją trajektorią.
- Jeśli zmienia trajektorię to znaczy, że to nie jest asteroida.
- Jest. Przez sokoła przysłali nam serię zdjęć tego obiektu. – Mówiąc to podał im plik kartek.
- To faktycznie jest asteroida i przed chwilą rozmawiałem z Matką, potwierdziła wynik obserwacji astronomów. Mówi też, że te obłoczki widoczne na zdjęciach to wynik serii wyładowań elektrostatycznych, które wpłynęły na jej trajektorię.
- Tu mam wnioski do jakich doszli ci naukowcy i według nich to nie może być naturalne zjawisko. Co prawda już wcześniej dostrzegali podobne wyładowania na inny tego typu obiektach, ale pierwszy raz miały one tak wyraźny wpływ na nie. – Dodał Sarutobi podając im dołączony do zdjęć raport.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.