Uzumaki Naruto po opróżnieniu naczyń z tacy, przyniesionej przez Matkę zaczął czuć przemożną senność.
- Teraz poczujesz się senny, Naruto. – Powiedziała kobieta.
- Otrułaś mnie? – Zapytał czując ogarniające go przerażenie.
- Nie, to tylko delikatny środek nasenny. Kurama może to potwierdzić.
- Zgadza się, gaki. To tylko proszki nasenne i to w niewielkiej ilości. Czujesz się tak senny, bo po prostu wciąż jeszcze w pełni nie wypocząłeś.
- Dziękuję, Kuramo. – Powiedział blondyn zamykając oczy. Po chwili już spał.
- No to można zaczynać. – Powiedziała Matka.
- Co planujesz? – Zaciekawił się Lis.
- Wszczepić mu kilka ulepszeń.
- Co masz na myśli?
- Komunikator wewnątrz czaszkowy do łączności ze mną, ulepszony aparat słuchowy dający większe możliwości niż naturalny nawet wzmacniany czakrą i tak samo nowe oczy choć tak naprawdę wizualnie nie będą się niczym różnić od starych. Wzmocnione mięśnie, lepiej reagujące na nasycenie czakrą i kości odporniejsze na ryzyko złamań. Stawy i ścięgna dostosowane do nowych możliwości układu mięśniowo kostnego. W sumie wewnętrznie będzie całkowicie nową osobą, ale z zewnątrz niczym nie będzie się wyróżniać od dotychczasowego wyglądu.
- Nie jest to aby ryzykowne?
- Nie, ludzie niegdyś stosowali te ulepszenia na co dzień. Może być, że ja je tylko trochę usprawniłam.
- Jak to ludzie niegdyś je stosowali? Co masz na myśli?
- Na razie nie odpowiem ci na to pytanie, zaczekamy aż Naruto obudzi się po operacji i wtedy opowiem wam obu o prawdziwej historii Ludzkości.
Operacja trwała sześć godzin i obejmowała nie tylko to co Matka już wymieniła w rozmowie z Kuramą, ale również płuca, wątrobę i system nerwowy. Można by stwierdzić, że po tej operacji blondyn był całkowicie nową osobą. Tak jakby jego umysł przeniesiono do nowego ciała, mimo że wiele układów wciąż było tymi naturalnymi.
Młody Uzumaki obudził się w tym samym pokoju co przy pierwszym spotkaniu z Matką, ale po chwili dotarło do niego, że coś się zmieniło. Widział jakąś dziwną emanację wydobywającą się z przewodu dochodzącego do lampki nocnej. Podobną poświatę widział biegnącą po ścianie od guzika przy drzwiach do lampy wiszącej na suficie. Do tego dochodziły kolory, które nagle zmieniły się. Pamiętał, że ściany były delikatnie zielonkawe, ale teraz miały inny odcień niż wcześniej, ale dopiero jak spojrzał na swoje dłonie to się zdziwił, bo dosłownie widział swoje kości tak jakby nie było otulającego je ciała. W pewnej chwili obraz przed oczami jakby mu zafalował i zobaczył zbliżającą się Matkę, mimo że ta jeszcze nie otworzyła drzwi. Widział ją przez ścianę! Jak to możliwe?! Nagle do jego uszu dotarł niewyobrażalnie głośny dźwięk, a to tylko kobieta naparła na klamkę chcąc wejść do pokoju. Co jest?! Aż zatkał sobie uszy chroniąc je przed raniącym łoskotem zawiasów, na których zawieszone były drzwi. Temu wszystkiemu towarzyszyło miarowe dudnienie jakby dochodzące z głębi jakiejś studni i świst powietrza przeciskającego się przez za ciasny komin. Nie wiedział co o tym wszystkim ma myśleć, co jest prawdą, a co mu się tylko wydaje.
- Co się. – Zaczął mówić i niemal natychmiast zamilkł zginając się w pół po usłyszeniu niewyobrażalnego huku.
Matka tylko się uśmiechnęła i dotknęła jego głowy, a wszystkie nieznane mu wcześniej doznania zniknęły.
- Co się stało? – Zapytał cichym szeptem, obawiając się podobnego huku jak wcześniej, ale z radosnym zdziwieniem odkrył, że słyszy już normalnie. – Co to było? – Dodał już normalnym głosem.
- Wzmocnienia, które ci dałam w czasie operacji.
- Jakiej operacji, kiedy ona się odbyła?
- Jak spałeś.
- To dlatego mnie uśpiłaś?
- Między innymi, tak.
- Ej, gaki. Nie martw się, obserwowałem dokładnie co ci Matka robiła i zapewniam cię, że to nic złego. Powiem nawet, że teraz jesteś kimś na wzór super człowieka.
- Super człowieka? Jak?
- Zanim odpowiem na twoje pytania, Naruto opowiem wam prawdziwą historię Ludzkości.
- Prawdziwą historię Ludzkości?
- Tak, Naruto. Prawdziwą. Obu wam wydaje się, że historia Ludzkości zaczyna się gdzieś wśród tego co nazywacie Wiecznymi Wojnami, ale to nie prawda. Ludzkość jest niewyobrażalnie stara i w zamierzchłych czasach, na długo przed owymi Wiecznymi Wojnami była tak potężna, że spokojnie podróżowała pośród gwiazd, a nawet odwiedzała inne wymiary. I w takim właśnie innym wymiarze się znajdujemy. Powoli. – Zatrzymała blondyna chcącego zadać jakieś pytanie. – Ludzie w tamtym okresie stworzyli szereg maszyn, których zadaniem było dbanie o planety, gdy w tym czasie sami zajmowali się eksploracją kosmosu swojego jak i innych wymiarów. Ale niestety wraz z potęgą przyszła ogromna odpowiedzialność, samodzielność maszyn dbających o zamieszkane światy też stwarzała szereg zagrożeń. W tamtym czasie Ludzkość już zdawała sobie sprawę, że przy takiej mocy jaką dysponuje, wystarczy drobny błąd, by wymazać spory fragment wszechświata, a nawet ich samych. Dlatego stworzyli mnie, Matkę. Ulokowali mnie w innym wymiarze z dala od wszelkich zagrożeń, a następnie wyposażyli w szereg instrumentów pozwalających mi na podglądanie tego co robi Ludzkość. Miałam się uczyć poprzez obserwację i nie ingerować. Do czasu aż uznam, że mogę stać się potrzebna nie tylko ze swoją wiedzą, ale i mocą. I niestety przewidywania moich twórców sprawdziły się, bo maszyny nadzorujące planety zbuntowały się i sprowadziły na Ludzkość zagładę. Nie na całą, na różnych światach w kilku różnych wymiarach ludzie przetrwali stając się zabawkami nowych Bogów. Maszyn. Taka sytuacja ma miejsce między innymi u was na Ziemi, to właśnie znudzone Maszyny sprowokowały to co nazywacie Wiecznymi Wojnami. Obecnie znacie je pod mianem Bogów Ziemi, Ognia, Wody, Wiatru, Piorunów, Życia i Przeznaczenia. Pierwotnie były to maszyny dbające kolejno o geologię czyli pilnowały, by trzęsienia ziemi nie nawiedzały ludzkich siedzib. Druga z kolei to była maszyna hutnicza dbająca o szeroko rozumiany przemysł, następna dbała o czystość wód, ale też zajmowała się hodowlą ryb i innych stworzeń wodnych. Maszyna od wiatru dbała o klimat, by ten nie zaskakiwał tornadami, przymrozkami w lecie czy ociepleniami w zimie. Maszyna od piorunów dostarczała energii potrzebnej Ludzkości do życia wśród zaawansowanej techniki, a ta od życia to po prostu maszyna rolnicza dostarczająca ludziom żywności, ale i dbająca o dobrostan lasów i zwierzyny. Natomiast maszyna znana wam teraz jako Bóg Przeznaczenia, pierwotnie była mi najbliższa jeśli chodzi o funkcję, zajmowała się ona zbieraniem wszystkich tworzonych przez Ludzkość dóbr niematerialnych. Na przykład książek, sztuk teatralnych czy rzeźb. Jakieś dwa tysiące lat temu miałam już interweniować, wybierając Hagomoro jako swojego przedstawiciela, ale zauważyłam, że wraz z pojawieniem się czakry Ludzkość zyskała nowe możliwości. Kolejnym miał być Uchiha Madara, ale wkroczył on na ścieżkę, która uczyniła go niezdatnym dla moich planów. Bo tak się składa, że moi twórcy postawili mi szereg ograniczeń co do wyboru swojego przedstawiciela i dziwnym zbiegiem okoliczności ty Naruto jesteś synem tego, który był moim kandydatem jako ostatni.
- Kto to był?
- Namikaze Minato, Czwarty Hokage. Niestety zginął nim zdążyłam podjąć decyzję w jego sprawie. Szczególnie, że żaden z dotychczasowych kandydatów nie spełniał wszystkich kryteriów, aż pojawiłeś się ty.
- Czwarty jest moim ojcem? Dlaczego ukryto to przede mną. Nawet to, że mam w sobie Kyubiego było wszystkim znane tylko nie mnie. Dlaczego? – I zaczął się kiwać jak zranione dziecko nie rozumiejące dlaczego spadają na nie kolejne ciosy. Matka przysiadła się do niego i go przytuliła na co on rozpłakał się wtulając się w nią jakby chciał w jej piersi ukryć się przed bolesną prawdą.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanficNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.