Przez Wioskę Ukrytą w Liściach znaną też jako Konoha przetoczyła się fala zamieszania i nie chodziło tu wcale o to, że ranni wyłaniali się z dziwnych wirów już uzdrowieni ani o to, że ci, którzy zostali uznani za martwych i zaginionych pojawiali się w taki sam sposób. Chodziło o walkę jaka miał się odbyć na polu treningowym numer sześć, a dokładnie pojedynek między Raikage, potężnym wojownikiem uznanym za jednego z najsilniejszych shinobi obecnych czasów, a Hyuuga Hinatą, która zaginęła na dwa lata, by teraz powrócić jako o dwadzieścia lat starsza młoda kobieta. Ale to w jakiej postaci wróciła jest mniej istotne od tego, że mieszkańcy Konoha wciąż ją pamiętają jako nadzwyczaj drobną dziewczynkę, zbyt nieśmiałą, by komukolwiek się sprzeciwić. Teraz każdy kto tylko mógł sobie na to pozwolić kierował się w okolice wspomnianego pola treningowego, obawiając się zobaczyć jak potężny przywódca Kumo robi krzywdę małej księżniczce Hyuuga. Prawda jest bowiem taka, że dopiero jak zniknęła to ludzie odkryli ile światła w ich życie wprowadzała ta drobna, przesadnie uprzejma granatowłosa dziewczynka. I wtedy za nią zatęsknili tak jak tęskni się za słońcem w deszczowe jesienne dni.
Na polu treningowym obecnie odgrodzonym przez ANBU od wciąż napływających widzów stały dwie osoby, Raikage A i Hyuuga Hinata. Mężczyzna przybył tu, by w swoim mniemaniu nauczyć tę smarkulę szacunku do silniejszych i starszych, natomiast młoda kobieta, by przypomnieć mu, że każdy czyn ma swoje konsekwencje. I nie ważne kim jesteś i jaki cel ci przyświeca, cenę każdy i zawsze musi zapłacić, czasem większą czasem mniejszą, ale jednak.
- Może jednak mnie przeprosisz i bezpiecznie wrócisz do kuchni? – Zapytał pewny swej siły Raikage.
- Najpierw zapłacisz za śmierć członka mojej rodziny.
- Nikogo z Hyuuga nigdy nie zabiłem, nawet na wojnie nie miałem takiego szczęścia.
- Zleciłeś uprowadzenie mnie pod pozorem rozmów pokojowych, splamiłeś honor swojego urzędu. Dziwię się, że ktoś tak kłamliwy jak ty może nadal zajmować stanowisko Kage.
- Ile wtedy niby miałaś lat, osiemnaście?
- Pięć.
- Jak miałaś pięć lat to ja jeszcze Kage nie byłem.
- Przypomnij sobie opowieść Naruto o Matce. Wspominał o różnicy w tempie w jakim mija czas tam, a tu.
Raikage zmarszczył brwi myśląc intensywnie i po chwili zrozumiał, że pozorny bezsens słów tej smarkuli wbrew pozorom nie jest taki głupi.
- Załóżmy, że faktycznie miałaś wtedy pięć lat, ale tak się składa, że nigdy nie wydałem rozkazu o porwaniu jakiegokolwiek mieszkańca Konoha.
- Kłamiesz. – Odpowiedziała mu sięgając ręką do małego wiru, który pojawił się obok niej. Wyciągnęła z niego jakiś dokument. – Popatrzmy. – Dodała zagłębiając się w jego treść. A drgnął widząc pieczęć jaką był on oznaczony. To była jego pieczęć, z którą od początku swojego urzędowania nigdy się nie rozstawał, nawet w nocy.
- Skąd to masz?!
- Z twojego prywatnego, tajnego archiwum. Miejsca gdzie trzymasz wszystkie brudy jakie mogłyby ci zaszkodzić. Ale nie ważne skąd to mam, tylko to co tu jest napisane. Mam to przeczytać na głos czy padniesz na kolana przed moją rodziną i będziesz ją błagał o wybaczenie?
- Nigdy przed nikim nie będę się płaszczył! Nie mam powodu, by za cokolwiek przepraszać!
- Tak, bo oczywiście to co nakazałeś zrobić, miało być zrobione dla dobra Kumo. A wystarczyło odciąć się od tego, któremu się nie powiodło i udać, że nic nie wiedziałeś o tym czego dokonał udając ambasadora i przeprosić za jego pychę i głupotę. Wtedy uniknąłbyś obecnej sytuacji. – Gdy tylko skończyła to mówić podeszła do Hokage i podała mu czytany wcześniej dokument.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.