Dopiero jak gigantyczna maszyna hutnicza na powrót skryła się w wymiarze pośrednim, zdali sobie sprawę z tego, że żyją tylko dlatego, że Bóg Ognia okazał się być idiotą, który całkowicie zlekceważył ich jako przeciwników. Na ich szczęście zdążył zapomnieć, że osobiste pole ochronne jest integralną częścią pakietu wzmocnień wszczepianych siłom specjalnym Dawnej Ludzkości. A to oznacza również zintegrowany system do przypuszczania ataków hakerskich. No cóż, co by nie myśleć o tym ile błędów popełnili to należy się cieszyć, że wciąż żyją, a Hutnik znów służy Ludzkości. Teraz trzeba im wracać do Konohy, do domu. Ciekawe czy Rolnik zdążył już tam dotrzeć. Może się wydawać, że porusza się powoli, ale prawda jest taka, że jak chce to potrafi poruszać się z trudną do wyobrażenia prędkością.
- Wszystko w porządku? – Naruto zwrócił się do Hinaty, której ubranie było lekko nadpalone. W sumie tak jak i jego.
- Tak, choć było trochę gorąco. Szczególnie ten drugi atak surówką był trudny do wytrzymania.
- Taa, utrzymywanie pola ochronnego i mnie zmęczyło. Opuśćmy to metalowe pole i poszukajmy miejsca na nocleg, bo nie mam siły na ruszanie się gdziekolwiek dalej.
- Ja też. – Przyznała mu rację wyraźnie osłabiona Hinata.
Noc zastała ich dwa kilometry od powoli stygnącego pola metalu, który nawet z tej odległości dawał przyjemne ciepło. Dzieląc ze sobą jeden namiot wtuleni w siebie pogrążyli się w głębokim śnie, z którego wyrwała ich alarmowa wiadomość od Matki.
- Yyy, co jest Matko? – Zapytał półprzytomnym głosem Naruto, przy jego boku Hinata powoli otwierała oczy mając ewidentny kłopot z wyrwaniem się z objęć Morfeusza.
- 'Okazuje się, że w pobliżu była Maszyna Biblioteczna i musiała odebrać nadany przez was sygnał'.
- Cholera. – Zaklął blondyn natychmiast się rozbudzając. – Za ile będzie?
- 'Za dwie godziny. Musicie pamiętać, że to ona przekonała pozostałe do wystąpienia przeciw Ludzkości.'
- Nie będzie łatwo. – Skomentował młodzieniec.
- A my nawet nie znamy jej pełnych możliwości. – Stwierdziła Hinata.
- Taa, konfrontację z nią planowaliśmy dopiero na końcu.
- 'Musicie być gotowi na to, że będzie mógł wyciągać ze swych magazynów przykłady wszystkich dzieł Dawnej Ludzkości.'
- Czy to znaczy konfrontację z mechami bojowymi? – Zapytała ze strachem w oczach Hyuuga.
- 'Na pewno.'
- Cholera. – Unisono skomentowała para.
- 'Pamiętajcie, że on jako jedyny nie musiał tworzyć własnego ludzkiego ciała, a to oznacza dużo mocniejsze, bo oryginalne tworzywa z jakich jest zbudowany.'
Para nic na to nie odpowiedziała, bo zaczęła w pośpiechu zwijać namiot. Już po kilku minutach zaczęli zmierzać w kierunku, z którego zbliżał się do nich Bóg Przeznaczenia.
- 'Matko, podeślesz mi model 32 z mojego warsztatu?'
- 'Oczywiście. Powiedz tylko kiedy.'
-Już! – Krzyknął wyskakując w powietrze, na co Hinata gwałtownie skręciła w lewo, jak najszybciej oddalając się od pola przyszłej walki. – Zabierz Hinatę do siebie, bo nie zdąży uciec! – W odpowiedzi Hyuuga zniknęła w wirze, natomiast Naruto zasiadł w kokpicie zbudowanego przez siebie mecha bojowego, który pojawił się gdy tylko znalazł się na odpowiedniej wysokości. Nie próbując podjąć jakiejkolwiek rozmowy, odpalił granatniki pokrywając potężnymi eksplozjami obszar w centrum, którego znajdował się przeciwnik. Efekt był iście spektakularny i doprowadził do całkowitej dewastacji obszar nawet większy niż ten, który zniszczył Hutnik wylewając swoją surówkę. Ale blondyn wiedział, że to może co najwyżej spowolnić Bibliotekarza, bo na zniszczenie go trzeba czegoś zdecydowanie potężniejszego.
Żaden z przeciwników w ferworze walki nie dostrzegł postaci w pomarańczowej jedno ocznej masce przybyłej tu po zaobserwowaniu daleko na niebie niezwykłego spektaklu, który nie mógł być zjawiskiem naturalnym. No bo nie co dzień widzi się strumienie czegoś świetlistego wylewające się na ziemię z wyrwy w niebie. Teraz z podziwem obserwował dwa gigantyczne pseudoludzkie twory zmagające się w śmiertelnym boju. Co chwilę do fizycznych ciosów dochodziły strumienie światła o nadzwyczaj destrukcyjnej sile. Przekonał się o tym gdy jeden z nich trafi w ziemię zaledwie kilkadziesiąt metrów od niego co wywołało eksplozję, która odrzuciła go na taką samą odległość. Teraz już nauczony doświadczeniem podziwiał tą tytaniczną batalię cały czas pozostając pod wpływem techniki przeniesienia ciała do innego wymiaru. Walka między dziwnymi tworami trwała już kilkanaście minut co znacznie powiększyło zdewastowany obszar. Ich zmagania były tak spektakularne, że ziemia niemal non stop drżała prowokując alarm w Świątyni Ognia jak i we wszystkich miejscowościach w promieniu kilkuset kilometrów. Mechy nie przerywając zasypywania się granatami, bombami jak i strumieniami energii zaczęły powoli przemieszczać się w kierunku Konoha. Powoli tylko z ich punktu widzenia, bo zamaskowany miał problem, by za nimi nadążyć.
Trzeci Hokage, Sarutobi Hiruzen spokojnie siedział w swoim biurze zmagając się ze swym wrogiem numer jeden, biurokracją. W pewnej chwili przyszli do niego junini, których podopieczni brali udział w egzaminie na chunina odbywającym się w Konoha. Wśród zgromadzonych byli shinobi z Suny, Iwy i Kumo. Właśnie miał przejść do następnego punktu spotkania, gdy obok jego biurka pojawił się wir, który sprowokował zgromadzonych do przyjęcia postawy bojowej. Zdziwili się, gdy z techniki wybiegła dwudziesto kilkuletnia dziewczyna w nadpalonym stroju bojowym. W oczy rzucał się brak hitai-ate, po którym można by rozpoznać, z której wioski pochodzi.
- Trzeba ewakuować wioskę! – Krzyknęła z paniką w głosie.
- Dlaczego? - Zdziwił się, Hokage. Jego opanowana postawa sprawiła, że i junini się uspokoili.
- Wszystko szło dobrze i wygraliśmy, ale okazało się, że napatoczył się Bibliotekarz! Wszyscy muszą uciekać, bo tu nie zostanie kamień na kamieniu!
- Kim jest Bibliotekarz? – Zapytał spokojnie Trzeci, czym ewidentnie wzmógł u młodej kobiety panikę.
- Bóg Przeznaczenia, Naruto z nim walczy. Bóg Ognia unicestwiony, a Życia nie stanowi już zagrożenia. Ale Bibliotekarz to inna liga. Błagam pospieszcie się, bo. – Nie dokończyła, bo właśnie w tym momencie ziemia zadrżała i to tak, że aż szyby w oknach zadźwięczały. – Szybko!
Jednakże nim ktokolwiek zdołał cokolwiek zrobi, pojawił się drugi wir, z którego wyskoczył umazany krwią Uzumaki.
- Matko! – Krzyknął. – Pole ochronne nad Konoha! – I w tym momencie wszystko stało się białe, a ziemia wywinęła fikołka. Wszyscy wywrócili się, wiele budynków zawaliło się tak jak spory fragment muru otaczającego wioskę. Grunt nie przestawał drżeć czemu towarzyszył ogłuszający huk dochodzący jakby zza jakiejś ściany. I tak nagle jak pojawiła się ta dziwna jasność tak zniknęła, a wraz z nią wszystko się uspokoiło. Nastała niesamowita cisza. – Matko?
- Tak, Naruto? – Odezwała się kobieta, która pojawiła się po przeciwnej stornie biura.
- Czy on w końcu? – Nie dokończył pytania tak jakby bał się odpowiedzi.
- Bibliotekarz już nie istnieje, ale z tą równoczesną detonacją głowicy NOVA i reaktora to trochę przesadziłeś.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.