Raikage obudził się w jakimś pomieszczeniu, które zdecydowanie nie było pokojem szpitalnym. Drewniany belkowany strop wskazywał na tradycyjny budynek jakiego trudno szukać wśród zabudowań użyteczności publicznej. Tak samo nie był to hotel, w którym miał być zakwaterowany po przybyciu do Konoha. I wtedy zaczął sobie wszystko przypominać, o tym jak podczas wędrówki poczuli wstrząsy ziemi, a ponad koronami drzew zamajaczyły im sylwetki walczących gigantów. A później zassał ich wir i nastała ciemność, z której wyszli już w Konoha, mocno zniszczonej . Ale nie były to ślady po walce tylko po trzęsieniu ziemi, nawet część muru widocznego ponad ocalałymi zabudowaniami była zniszczona. Następnie było spotkanie z Hokage i opowieść tego, jak mu tam, Uzumaki Naruto. Uwierzył mu, bo po prostu zbyt dobrze to wszystko pasowało do tego co już zobaczył jak i tego co dotychczas zdobył jego wywiad, o personifikacjach Bogów spacerujących sobie po świecie. Nie bez powodu Chmura ma najlepszy wywiad na świecie. Przypomniał sobie też tą głupią siksę, która wyciągnęła na światło dzienne sprawę z próby porwania dziedziczki Hyuuga. No i oczywiście odbyła się walka, którą niestety przegrał. Tak naprawdę to dopiero tu leżąc zdał sobie sprawę z tego, że to nie było żadne genjutsu i on faktycznie tę walkę przegrał. No to nie ma teraz wyboru i będzie musiał przeprosić jej rodzinę za ten w sumie głupi błąd, któremu mógłby łatwo zaradzić gdyby nie jego duma. Duma, która już wiele razy dawała mu się we znaki, ale dopiero teraz postawiła go w tak niekomfortowej sytuacji.
Usłyszał kroki powoli zmierzające w jego kierunku. Odwrócił głowę w stronę drzwi i po chwili te się odsunęły odsłaniając tę smarkulę. Klęczała z głową pochyloną do samej ziemi.
- Przepraszam, Raikage-sama. Dostałam jakiegoś zaćmienia umysłu i nie panowałam nad sobą. Proszę o wybaczenie.
Aż usiadł na futonie nie mogąc uwierzyć w to co słyszy i widzi. Dziewczyna, która pokonała go w walce, uczciwej. Teraz klęka przed nim i prosi go o wybaczenie. Niedorzeczność.
- Zapomnij. – Powiedział zimnym głosem. – Nie mam co ci wybaczać, bo zrozumiałem, że miałaś rację. – A ona aż poderwała głowę do góry patrząc na niego białymi pełnymi niewiary oczami. - Ta cholerna duma kiedyś mnie zgubi. – Dodał odwracając głowę w stronę okna.
Hinata z niedowierzaniem przyglądała się A odwracającemu głowę w stronę okna. Raikage przyznał się do tego, że jego duma jest dla niego utrapieniem?!
On siedział zatopiony w myślach o tym ile kłopotów czeka na niego w przyszłości, wywołanych przez jego dumę, która w przeszłości nie pozwalała mu zrobić kroku w tył, by przyznać się do porażki. A ona zastanawiała się jak wybrnąć z tej poronionej sytuacji, którą sama sprowokowała dając się ponieść emocjom. Dopiero teraz zrozumiała, że dawna nieśmiałość miała jednak swoje zalety.
- Khym. – Chrząknęła. – Zapraszam na posiłek, ktoś zaraz przyjdzie i pana zaprowadzi do jadalni.
- Dziękuję. – Odpowiedział nie odwracając głowy. Gdy tylko usłyszał, że zasunęła drzwi, wstał i zaczął się rozglądać za łazienką. Zdążył się ubrać dosłownie na kilka sekund przed usłyszeniem pukania.
- Zapraszam na posiłek. Zaprowadzę pana, Raikage-sama. – Usłyszał zza drzwi i podszedł do nich, by je odsunąć. Za nimi na podłodze klęczała kolejna Hyuuga, mała dziewczynka z pieczęcią na czole. Zrozumiał, że ma przed sobą przedstawicielkę bocznej Gałęzi, której członkowie często są wykorzystywani do pracy jako służba w Trzonie.
Podążył za przewodniczką i po dotarciu na miejsce aż stanął zaskoczony widząc, że to nie jadalnia tylko duża sala, a w niej cały klan Hyuuga klęczący przed nim.
- Przepraszam za zachowanie mojej córki. – Powiedział Hiashi nie podnosząc głowy prawie, że opartej o podłogę.
- Powstańcie proszę. – Usłyszeli i gdy zaczęli się podnosić dostrzegli Raikage klęczącego i kłaniającego się im. – Proszę wybaczcie mi moje zaślepienie dumą. Moje głupie myślenie, że cały świat jest tylko po to, by go wykorzystać dla dobra Kumo.
- No to skoro wszyscy wszystkich poprosili o wybaczenie to teraz tylko trzeba poczekać aż padnie historyczne słowo, wybaczam. – Usłyszeli od strony bocznych drzwi i zobaczyli tam Uzumaki Naruto. – No, dalej. Chyba, że macie ochotę tak naprzemiennie padać na kolana i nawzajem błagać się o przebaczenie, by ostatecznie nie przebaczyć. I wszystko wróci do dawnych pełnych nienawiści, dobrych czasów.
A i Hiashi popatrzyli na niego jak na wariata, a później na siebie nawzajem i doszli do wniosku, że gnojek mimo wszystko ma rację.
- Wybaczam, Raikage-sama.
- Wybaczam, Hiashi-san.
- No i to ja rozumiem. – Powiedział blondyn. – A teraz trzeba coś zjeść, bo wszyscy są głodni. – Dodał kierując się do ogrodu.
- Naruto! – Krzyknęła za nim Hinata. – Mieliśmy jeść w jadalni.
- Wszystko już przeniosłem. – Odpowiedział jej znikając za drzwiami, a pozostali zaintrygowani podążyli za nim. Na przedzie szli Raikage i przywódca Hyuuga, za nimi Trzon klanu, a Gałąź zamykała pochód według własnej hierarchii. Po wyjściu do ogrodu zobaczyli stoły dosłownie uginające się od jedzenia.
- I taką wyżerkę to ja rozumiem. – Ucieszył się A, natomiast Hiashi nie mógł wyjść z szoku skąd tu się wzięło tyle jedzenia. W dodatku widział potrawy, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkał, a które ewidentnie były znane Raikage. – Muszę skorygować swoją wiedzę o możliwościach waszego wywiadu, Hiashi-san. Niewiele osób wie jakie potrawy są moimi ulubionymi.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.