Po rozesłaniu w bezpieczne miejsca wszystkich ocalonych, Naruto i Hinata w końcu mogli pomyśleć o sobie samych i tak ciekawie się złożyło, że wylądowali na tej samej polanie, na której wcześniej nocowali.
- No to zostało nam tylko ustalenie tożsamości twórcy tych maszyn. – Stwierdził Naruto obejmując wtuloną w niego Hinatę.
- Czy to mógł być Bóg Wiatru?
- Tak choć wątpię, że zrobiła to sama.
- Ona?
- Maszyna Pogodowa została stworzona jako kobieta, równie zmienna jak to nad czym miała panować. – Odparł Uzumaki.
- Rozumiem, to dlatego nigdzie nie znalazłam jej opisu, który sugerowałby konkretną płeć.
- Między innymi. Po prostu ukrywa się na tyle, że nawet ci, którzy zaczęli się do niej modlić nie wiedzą o niej zbyt wiele. A teraz śpijmy, bo jutro musimy ją wytropić, a to nie będzie łatwe.
- No tak, Tkaczka Iluzji. Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc.
Poranek zastał już pustą polanę, a wprawny obserwator dostrzegłby ledwie dostrzegalne ślady dwóch osób prowadzące na pustynię. Ale po dotarciu na piaski, wszelki ślad po nich się urywał zatarty przez wiatr gnający drobne ziarna raz w te raz we w te. Niczym fala przyboju przywracająca pierwotny wygląd plaży po każdym sztormie, a mimo to za każdym razem inny odmienny od wczorajszego. I taka sama jest pustynia niby stała, ale jednak zmienna. Niemal nigdy nie powracająca do już raz zastosowanego kształtu. Fizyka kwantowa w idealnym odwzorowaniu, bo nawet w stosunku do pustyni nie można używać słowa nigdy. Nawet tam może zdarzyć się coś z pozoru niemożliwego do pojawienia się w tak ekstremalnym środowisku. Bo zwykle tak bywa, że im bardziej ekstremalne otoczenie tym większe prawdopodobieństwo na pojawienie się czegoś co nas zaskoczy swoją odmiennością względem środowiska w jakim się pojawiło. To właśnie na pustyni możemy zrozumieć, że nawet pojedyncze źdźbło trawy może być cudem, nie docenianym na trawiastej równinie.
Było już późne popołudnie gdy Naruto i Hinata zatrzymali się przed pewną wydmą, niczym szczególnym nie wyróżniającą się kupą piasku jakich minęli już wiele.
Ale ta była inna.
Wprawny obserwator mógł dostrzec, że inne wydmy naokoło niej zmieniają swój kształt dostosowując się do czegoś co jest stałe, choć takie nie powinno być.
Uzumaki wyciągnął przed siebie ramię i skierował je na to coś udające wydmę. Między rozcapierzonymi palcami dłoni zaczęły się tworzyć małe wyładowania energii podobne do jutsu błyskawicy, ale to nie mogło być jutsu, bo on od jakiegoś czasu nie jest już człowiekiem z krwi i kości tylko ze stali bojowej i tworzyw sztucznych. Nagle coś szarpnęło wyciągniętą kończyną i w stronę kupy piachu pomknęła kula świetlistej energii. Gdy tylko plazma zetknęła się z przeszkodą doszło do wybuchu, który wstrząsną okolicznymi wydmami powodując, że tworzący je piach usypał się malowniczymi falami.
- No to wchodzimy. – Stwierdził blondyn i zrobił krok w stronę wybitej dziury. Nie zdążył zrobić kolejnego gdy z rykiem raniącym uszy wybiegła z niej kobieta w przewiewnej, lekkiej sukni przy każdym kroku falującej niczym zmarszczki na piaskach pustyni.
- Zabiję!! Zmielę!! – Krzyczała, gwałtownie się do nich zbliżając. Nagle zatrzymała się i wykonała ruch ramieniem jakby coś zagarniała, a na nich ruszyła wielka fala piachu gnana przez porywisty wiatr, który pojawił się niewiadomo skąd.
To ewidentnie było działanie oparte o czakrę, a to znaczy, że źle trafili. Wyważyli złe drzwi i teraz muszą liczyć się z wściekłością gospodyni.
CZYTASZ
Naruto i Matka
FanfictionNaruto znika z naszego świata, by rozpocząć treningi pod okiem niezwykłego nauczyciela. Nauczyciela wierzącego, że chłopiec jest zdolny do pokonania Bogów.