Sojusz

449 40 0
                                    

Naruto zeskoczył z Góry Hokage dołączając do podnoszących się właśnie mieszkańców Konoha. W całej wiosce nie przetrwała żadna szyba, a kilka domów zawaliło się. Jednakże o dziwo mur okalający wioskę przetrwał choć na ile był nienaruszony to dopiero trzeba było sprawdzić. Bóg Życia, Rolnik najpewniej trochę się wkurzył, że jego ukochane drzewa znów zostały poranione. Ale jak na razie jeszcze nie okazał swojej złości więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że przejdzie nad tym do porządku dziennego.

- Naruto! – Krzyknęła Hinata rzucając mu się na szyję. – Matka znów musi szykować kadź z tworzywem. – Dodała z nutką złości na widok jego oskórowanych ramion.

- To przez gromadzenie plazmy. – Odpowiedział jej z uspokajającym uśmiechem. – Za dużo jej, a po skoncentrowaniu zrobiła się za gorąca.

- Kiedy wyruszasz? – Zapytała ze smutkiem, opuszczając głowę, by nie zobaczył łez gromadzących się w jej oczach.

- Ech. – Westchnął i przygarnął ją do siebie, zamykając w swych ramionach. – Nidzie się nie wybieram, nie tym razem.

Odchyliła głowę, by móc spojrzeć mu w oczy.

- Jak to?

- Wystarczy kilogramowa gruda węgla kamiennego lub litr ropy naftowej.

Na te słowa wszyscy naokoło, którzy zdążyli już się zbliżyć zamarli w szoku.

- Po co ci to? – Zdziwił się Hokage.

- Do zjedzenia lub wypicia.

- Masz zamiar zjeść węgiel lub wypić ropę naftową? – Niedowierzająco zapytał Kakashi.

- Tak, dzięki temu skóra odrośnie mi w ciągu jednej nocy. – Mówiąc to pokazał swoje oskórowane ramiona. – Nie mogę we wszystkim polegać na Matce.

- Pokaż to! – Krzyknął doktor Kenta doskakując do niego i podjął próbę leczenia. – Nie działa. – Stwierdził niedowierzająco. – W ogóle nie wykrywam cię jako żywej istoty.

- Mówiłem już o tym. – Uciął temat Uzumaki rozglądając się na boki, a Hiruzen, Kenta i Kakashi zrozumieli, że to nie jest miejsce na rozmowę o tym. Za dużo niepotrzebnych świadków.

Jednym z nich stojących najbliżej, był Sasuke, który właśnie zastanawiał się jaki potworny ból musiał odczuwać ten blondyn podczas wykonywania tej techniki i czy każda wielka moc jest równie niebezpieczna dla użytkownika.

Godzinę później wszyscy wtajemniczeni spotkali się w domu Naruto i Hinaty, granatowo włosa podała herbatę dla gości, a dla blondyna przygotowała pół litrowy pusty kubek. Oczywiście wszystkich gości zdziwiło jej postępowanie, bo wyglądało to tak jakby potraktowała go gorzej od nich, co wydało im się dziwne. Czyżby była na niego zła za poranienie się? Po kilku minutach od podania naparu do drzwi zapukał ANBU.

- Przyniosłem zamawianą grudę węgla kamiennego. – Powiedział przekazując przesyłkę i zniknął.

- ANBU zapukał do drzwi? – Zdziwił się Hatake. – Przecież zawsze pojawiają się najbliżej osoby poszukiwanej. - W odpowiedzi Hyuuga i Uzumaki zaśmiali się, ale nie wyjaśnili co ich tak rozbawiło. Nie odpowiedzieli również na pytanie, co zauważył każdy z gości. „Muszę zapytać dowódcę ANBU", niezależnie od siebie postanowili Hokage i Kakashi. Hinata z grudą węgla zasiadła przy stole i zaczęła ją skruszać do kubka Naruto. Co gości zdziwiło to fakt, że nie posiłkowała się czakrą miażdżąc ją swoimi palcami. To oraz dziwny materiał podobny do brązu widoczny spod zdartej skóry blondyna w pełni uzmysłowiły im jak bardzo ta dwójka oddaliła się od tradycyjnego pojmowania człowieczeństwa. Szczególnie dotyczyło to syna Namikaze Minato. Gdy młoda kobieta skończyła mielić palcami węgiel na proszek, zalała go wodą i podała ukochanemu, ten bez zawahania wypił wszystko za jednym podejściem. Aż obserwujący go mężczyźni skrzywili się na myśl o tym jaki to musi mieć paskudny smak.

Spotkanie trwało jeszcze trzy godziny i pod sam koniec, gdy goście już mieli wychodzić, dostrzegli na rękach Uzumakiego delikatną warstwę nowej skóry. Jeszcze bladej i wyglądającej na martwą, ale gdyby faktycznie taka była to, by jej nie przybywało.

- A teraz do łóżka. – Zaordynowała Hinata, gdy tylko goście zniknęli za drzwiami.

- Hai, Byakugan-hime. – Odpowiedział Naruto jednocześnie kurtuazyjnie się kłaniając.

- Coś mówiłeś? – Zapytała z mordem w głosie i oczach.

- N. Nie. – Odpowiedział lekko pobladły i tchórzliwie zwiał na górę do sypialni. Może i faktycznie zrejterował z pola walki, ale przynajmniej przeżyje do następnego dnia. A to da mu szansę znalezienia sposobu na przeciwstawienie się swej ukochanej, gdy ta jest wkurzona. Może kiedyś odnajdzie ten cudowny sposób na jej poskromienie. Kobiety zdecydowanie są skomplikowane i mimo pozornej kruchości potrafią przywalić.

Szczególnie te ze wzmocnieniami wszczepionymi przez Matkę.

Do Kraju Ognia zbliżało się dwóch mężczyzn.

Jeden był ubrany w srebrne kimono przy każdym ruchu błyskające refleksami wyglądającymi jak małe pioruny. Drugi w płaszcz w kolorze opalizującego błękitu, który w zależności od kąta padania światła wydawał się jeszcze bardziej niebieski lub delikatnie zielonkawy.

Pierwszy miał srebrne włosy sterczące na wszystkie strony jakby naelektryzowane, a drugi długie sięgające niemal do pasa lazurowe spływające jak woda pokonująca łagodne kaskady.

Jak łatwo się domyślić, pierwszy był znany ludziom jako Bóg Piorunów i niegdyś pełnił rolę maszyny zbierającej energię powstającą w całej biosferze Ziemi. Drugi to Bóg Wody niegdyś zajmujący się dbaniem o kondycję wszelkich wód i pilnujący, by nigdy nie zabrakło ryb i innych stworzeń je zamieszkujących.

W pewnej chwili wyskoczyła na nich spora grupa zbiegłych ninja, którzy upodobali sobie pogranicze Kraju Ognia na swój obszar działalności, mimo intensywnych wysiłków ze strony Konoha, by ich do tego zniechęcić. Było to najpewniej spowodowane tym, że to właśnie ta nacja spośród wszystkich pięciu największych była najbardziej przedsiębiorcza, a co za tym idzie, gospodarka kwitła najintensywniej. Więc było co łupić.

Walka nie trwał długo, bo jak tylko napastnicy wyskoczyli spośród drzew, poczuli wodę, której było tyle, że przemoczyło im buty i sandały ninja. Chwilę później z czystego nieba walną piorun i wszyscy padli co najmniej nieprzytomni.

Dwójka bóstw ruszyła dalej, nie zaszczycając pechowych bandytów nawet jednym spojrzeniem.

Matka z troską o los swoich podopiecznych obserwowała wędrówkę bogów, którzy najwyraźniej zawarli sojusz skierowany przeciw nim. Ich pierwszym atakiem było uderzenie asteroidą, o której wiedzieli jeszcze z czasów Dawnej Ludzkości i teraz po prostu wykorzystali zdolności obliczeniowe Boga Wody jak i zdolność Boga Błyskawic do manipulowania energią. Najpierw pierwszy obliczył, w którym momencie i punkcie zadziałać drobną erupcją gazu, a później drugi posługując się nagromadzoną energią elektrostatyczną zaczął odparowywać wskazany fragment skalnej bryły. Musiał się ograniczać do ładunków powstałych podczas przebijania się jej przez wiatr słoneczny, bo nie mógł sięgnąć tak daleko mocą zgromadzoną na Ziemi. Ale jak się okazało to w zupełności wystarczyło do przeprowadzenia ataku kinetycznego na Konoha.

Tyle dobrego, że obserwatorium w Kraju Żelaza prowadzi nieprzerwaną obserwację nieba w celu wykrycia właśnie takich zagrożeń. Jego obecność właśnie tam jest łatwa do wyjaśnienia, otóż Kraj Żelaza nie uczestniczył w żadnym większym konflikcie od czasu powstania Ukrytych Wiosek, więc mógł sobie pozwolić na taką niebojową inwestycję. To po pierwsze, a po drugie Góra Trzech Wilków powstała przez uderzenie asteroidy. Miało to miejsce jeszcze w czasach Wiecznych Wojen, ale tam nadal się o tym pamięta i dlatego zdecydowano się na utrzymywanie rozbudowanego obserwatorium astronomicznego, by uniknąć podobnego zdarzenia jakie miało miejsce w przeszłości.

Naruto i MatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz