28.

92 7 11
                                    

po długiej przerwie wreszcie coś dla was tutaj publikuje :*
wesołych świąt wielkanocnych kochani!✨

Weszłam za kobietą do kuchni. Wyjęła szklankę, butelkę wody i kostki lodu z lodówki.

— Pomogę ci, ciociu. — podeszłam do niej i wzięłam z jej dłoni kostki lodu. Wycisnęłam z torebki foliowej kostki do szklanki, w których znajdowała się woda.

— Masz już jakiegoś kawalera, złotko?
— zadała mi pytanie, odkładając butelkę wody do lodówki.

Westchnęłam, opierając się o blat. Nie byłam zła na nikogo za to, że zadawali mi to samo pytanie, ale nie wiedziałam, jak miałam na nie odpowiadać.

— Nie, ciociu. Nie mam nikogo. — zaprzeczyłam, zagryzając wnętrze policzka.

Kobieta stanęła obok mnie, przyjmując taką samą pozycję.

— Kochanie, wiesz, że chcę poznać kogoś, kto będzie sprawiał, że na twojej twarzy zagości uśmiech. — uśmiechnęła się ciepło.

Ciocia kilka razy już mówiła, iż nie zostało jej wiele czasu na tym świecie. Miała dopiero pięćdziesiąt lat i nie pojmowała zaprzeczeń na jej wyznania.

— Ciociu, będziesz żyć z nami jeszcze długo. — objęłam ją jednym ramieniem. — poznasz go, gdy tylko sama go znajdę. — dodałam, chichocząc.

Ciocia zaśmiała się ze mną, ścierając pojawiające się na jej policzkach łzy od śmiechu.

— Weźmy tę wodę i chodźmy do nich.
— mruknęła, śmiejąc się.

Położyłam szklanki na drewnianej tacce, a następnie z ciocią ruszyłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli.

Postawiłam tace na stoliku z ciemnego drewna. Odstawiłam szklanki na stolik i odniosłam tace na odpowiednie miejsce.

Szybko wróciłam do rodziny i zajęłam poprzednie miejsce obok cioci.

— A może przenocujemy? — zaproponował tata.

Oczy ciotki zaświeciły się w momencie, gdy usłyszała te słowa. Wstała szybko z kanapy i krzyknęła:

— Tak! To wspaniały pomysł!

Zachichotałam pod nosem z Olgą, podczas gdy ciocia zachwycała się pomysłem taty. Po namowie mamy, zdecydowaliśmy, że prześpimy się jedną noc tutaj, a rano wyruszymy do domu.

— Lećcie odpocząć. — zaleciła kobieta, wskazując głową na schody.
— pewnie jesteście trochę zmęczeni.

Niespodziewanie ziewnęłam, potwierdzając tezę kobiety. Wstaliśmy wszyscy z wygodnego siedzenia i przenieśliśmy się na górę.

Najpierw pokazała sypialnie rodziców, następnie Ani, Patki, Olgi i na końcu moją.

— Chodź, przygotowana specjalnie dla ciebie, kochanie. — zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym jak domniemałam, był moim tymczasowym pokojem.

Złapałam za złotą gałkę, a drzwi ustąpiły, wpuszczając nas do środka. Byłam oniemiała wystrojem wnętrza pokoju.

Ściany były z szarej, świecącej się wykładziny. Łóżko dwuosobowe, z różowymi poszewkami. Na środku pokoju był szary, puchaty dywan. Po lewej stronie komoda, a obok nich - drzwi.

Po prawej natomiast znajdowała się duża szafa, a obok niej drzewko ozdobne.

— Pięknie.

Wszystko dopełniał ciemny kolor mebli, który idealnie się wpasowywał w pomieszczenie.

— Tu jest cudownie, ciociu. — wyszeptałam, przytulając się do kobiety.

Pokój był naprawdę śliczny i bardzo, bardzo mi się podobał. Nie miałam do czego się przyczepić.

— Cieszę się. — powiedziała cicho, rozglądając się po wnętrzu. — urządzałam go z myślą o tobie.

Podeszłam do niej i wtuliłam się w jej ciało. Byłam jej wdzięczna za to, co dla mnie robiła.

— Dziękuję ci ciociu... — szepnęłam.

***
M I S I A K

Zakochana *S.P & J.D*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz