30.

79 8 8
                                    

po dwóch tygodniach wreszcie coś wlatuje kochani! :*

jak wam się podobają rozdziały? mają być dłuższe, bardziej rozwinięte? potrzebuję waszej opinii, aby jeszcze bardziej rozwinąć książkę i historię <3

miłego czytania xx

Szybkim krokiem znalazłam się przy cioci Mariannie, która trzymała Adasia za rączkę i jednocześnie mówiła coś do swojego męża.

— Cześć ciociu. — przywitałam się z nią poprzez przytulenie się do niej, czego raczej się nie spodziewała.

— O, Sylwia. — szatynka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. — witaj, dziecko drogie.

Kiwnęłam głową i przywitałam się szybko z wujkiem. Na końcu zostawiłam sobie ich najmłodszego członka rodziny - Adasia.

— Cześć, Adaś. — uśmiechnęłam się do niego, gdy przykucnęłam przy nim, aby być na równi z chłopczykiem.

— Sywia! — rzucił mi się na szyję, ściskając mocno dłonie w piąstki na mojej koszulce.

Nie przeszkadzało mi to, że seplenił, bo jednak był malutki i wciąż nie mógł wymówić niektórych literek.

Przytuliłam się bardziej do niego. Jego włosy były już bardzo długie, a oczy okalane bardziej zostały wachlarzem rzęs.

Jego twarz była ozdobiona paroma piegami, które dodawały mu jeszcze więcej uroku, niż przed tym, jak ostatnio go widziałam.

Wyciągnął do mnie rączki, dlatego wzięłam go na ręce. Uwiesił się na mnie, dlatego powoli wstałam, jednocześnie pilnując, aby nie spadł na podłogę.

— Sylwia... — uniosłam wzrok na ciocię, która patrzyła na mnie takim wzrokiem, który wiedziałam, co oznaczał.

— Tak, ciociu, zajmę się Adasiem. — ciocia przytuliła mnie do siebie uradowana.

— Dziękuję ci bardzo.

Wzięłam wózek, do którego włożyłam dwulatka. Przez chwilę marudził, jednak szybko znalazłam jego ulubioną zabawkę i mu ją dałam.

Zaczął coś gaworzyć do siebie, patrząc się na zabawkę nieodgadnionym wzrokiem.

Chwyciłam za rączkę wózka, którym dojechałam powoli i ostrożnie do kanapy. Wyjęłam z wózka Adasia i wraz z nim usiadłam na kanapie.

***

Impreza dla cioci trwała w najlepsze. Adaś zrobił się bardzo marudny, dlatego poszłam z nim do swojego pokoju.

Wcześniej powiedziałam o tym cioci, aby nie denerwowała się na zapas. Wyjęłam chłopczyka z wózka. Od razu przytulił się do mnie, dzięki czemu łatwo odłożyłam go na łóżko.

Usiadłam obok niego, sięgnęłam po kocyk, którym przykryłam malucha, aby nie było mu zimno. Jak na lato, u cioci było chłodno, mimo ciepłego klimatu.

Chłopczyk zaczął powoli zasypiać, a jego miarowy oddech roznosił się po całym pomieszczeniu. Był naprawdę uroczy, gdy tak spał.

Uwielbiałam dzieci, dlatego zajmowanie się maluchami mi nie przeszkadzało. Były takie energiczne, niektóre nawet uroczo nieśmiałe, a jednocześnie zabawne.

Słońce zaczęło powoli chować się za konarami drzew, a jego kolorowe promienie padały na moją twarz, a także pokój, rozświetlając go, jakby paliły się światła.

Nie zorientowałam się nawet tego, kiedy Olga pojawiła się w pokoju. Musiała się dowiedzieć, że poszłam do pokoju z Adasiem i tu przyszła.

— Śpi? — spytała cicho, spoglądając na śpiącego bruneta.

Kiwnęłam głową. Siostra usiadła na łóżku obok mnie i zaczęła rozglądać się po pokoju.

Byłam także u Ani, Patrycji i Oskara, niezwykle się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że tylko mój pokój był urządzony w taki sposób.

— Ładnie tu masz. — skomentowała.

Wyszeptałam ciche podziękowanie pod nosem. Mój wzrok powędrował na śpiącego Adasia, któremu najwidoczniej nie przeszkadzała nasza rozmowa.

— Masz jakieś ubrania, aby w nich spać? — spytała, powracając wzrokiem do mojej twarzy.

Kiwnęłam przecząco głową, bo naprawdę nie spodziewałam się tego, że będziemy nocować u cioci.

— Nie, nie mam. — odpowiedziałam.
— w ogóle się nie spodziewałam, że tutaj zostaniemy na noc i nic nie wzięłam. A ty masz coś?

Jej odpowiedź była taka sama jak moja. Mogłam się domyśleć, że ciocia nie puści nas tak łatwo, jednak o tym nie pomyślałam.

— Ale rodzice podobno coś dla nas zabrali i zostawili w samochodzie.
— powiedziała cicho, gdy zobaczyła, jak brązowooki zaczął się poruszać.

Zmarszczyłam brwi, bo jednak nie zauważyłam tego, że z mojej szafy coś zniknęło. Musieli zrobić to jakoś tak, abyśmy nic nie zauważyli.

— Jeśli tak, to dobrze. — odparłam.
— te ubrania nie nadają się do spania w żadnym wypadku.

Zakochana *S.P & J.D*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz