9.

521 25 12
                                    


Rey.

Stałam przed lustrem z wyrazem konsternacji na twarzy. Delikatne loki brązowych włosów opadały na moje ramiona. Sukienka niesamowicie opinała ciało. Odkryte plecy wyglądały zbyt wyzywająco jak na mój gust. Niech no się dowiem, co to za żartowniś wybrał ten strój. Pomyślałam wściekła, chociaż doskonale wiedziałam kto za tym stoi. Gdy drzwi do pokoju się otworzyły nie ujrzałam Kylo Rena, ale rudego generała. Byłam zaskoczona. Wyciągnął ramię w moją stronę.
- Witaj Rey. Zapraszam.
Nawet nie próbowałam sztucznie się uśmiechać. Nie zależało mi na jego przychylności. Poczułam ukłucie rozczarowania. Nie jego się spodziewałam.

*

Sala była niesamowita. Nigdy w życiu nie byłam na tak eleganckim przyjęciu. Na żadnym przyjęciu. Z zachwytu otworzyłam usta. Gdy dotarliśmy do stolika Hux odsunął mi krzesło a sam usiadł obok. Poszukałam wzrokiem Kylo, jednak nigdzie go nie było. Po części oficjalnej zaczęła grać muzyka. Mój mistrz nadal się nie pojawił.

- Zatańczysz? - zaskoczona usłyszałam głos generała, ale ośmielona wypitym alkoholem podałam mu dłoń. Poprowadził mnie na parkiet, gdzie akurat leciała wolna piosenka. Jego dłoń dotknęła mojej nagiej tali a ja poczułam na sobie palący wzrok z głębi sali. Ren trzymał w dłoni szklankę i patrzył prosto w naszą stronę. Po chwili odwrócił się i zniknął w tłumie. Zaschło mi w gardle. Gdy wróciliśmy do stolika wypiłam kolejny kieliszek wina podany mi przez Hux'a. Potem kolejny i kolejny, straciłam rachubę. Nigdy nie piłam alkoholu, po kilku kieliszkach w głowie mi szumiało a kontury zaczynały się rozmazywać. Dochodziła północ, chciałam już iść.
- Generale, odprowadzisz mnie? - zapytałam zmęczona.
- Naturalnie.

Gdy znalazłam się w pokoju zrzuciłam z siebie niewygodne buty. Kręciło mi się w głowie a myśli rozbiegały się w różne strony. Położyłam się zmęczona na łóżku. Czemu Kylo do mnie nie podszedł? Nie rozmawialiśmy ani razu od porannego zajścia. Alkohol dodał mi odwagi. Postanowiłam złożyć mu wizytę. Tylko nawet nie wiedziałam, gdzie mogę go znaleźć. Otworzyłam drzwi, ustąpiły. No tak, już nie jestem zakładnikiem. Zaczęłam szukać go w mocy. Wędrowałam korytarzem, aż zza jednych drzwi dojrzałam delikatne światło. Bezszelestnie weszłam do środka. Stał patrząc w gwiazdy na tarasie widokowym. Po co ja tutaj przyszłam?! Już chciałam się wycofać, kiedy usłyszałam jego głos.
- Rey. - nawet nie spojrzał w moją stronę, jakby się mnie spodziewał.
- Ben... - szepnęłam nie mogąc się ruszyć. Odwrócił się do mnie przodem. Dreszcze przebiegły po moim ciele. Zrobiłam krok w jego stronę. On również zaczął iść w moim kierunku. Wyglądał na udręczonego. Po chwili staliśmy na przeciwko siebie.
- Czego chcesz Rey? - zapytał świdrując mnie wzorkiem. Mój oddech przyspieszył. Podniosłam dłoń, aby dotknąć jego blizny, jednak zanim zdążyłam to zrobić złapał mnie za nadgarstek.
- Czego chcesz? - nie dawał za wygraną.
Zapanowała niezręczna cisza przerywana tylko moim głębokimi oddechami.
- Ciebie Ben. Ciebie. - nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam to na głos.
- Wyjdź stąd! - rzucił stanowczo puszczają moją rękę. Byłam zdziwiona, jednak odwróciłam się w kierunku drzwi. Duma nie pozwala mi na nic więcej. Gdy już miałam je otworzyć poczułam jak łapie mnie boleśnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę. Ciężko oddychał. Gwałtownie rzucił mną o zimną powierzchnię drzwi i namiętnie pocałował. Dłońmi przejechał po moich nagich plecach po czym szarpnął za diamentowe paski, które pękły w jego rękach. Brutalnie złapał za udo, aż wydałam z się od stłumiony krzyk. Byłam w szoku. Poczułam jak wsuwa swoją dłoń pod moją bieliznę. Mój oddech przyspieszył. Gdy bez ostrzeżenia wsunął we mnie palec z moich ust wydobył się cichy jęk. Dopiero teraz poczułam poczułam jak bardzo jestem mokra.

Kylo Ren.

Gdy ją ujrzałem zaparło mi dech w piersiach. Sukienka pasowała idealnie, cudownie opinała jej zgrabne ciało. Wyglądała ślicznie. Pragnąłem jej to powiedzieć, trzymać w ramionach. Na prawdę nie spodziewałem się tego po sobie. Jednak wiedziałem, że muszę zachować dystans. Wziąłem kolejną szklankę whisky, chociaż wypiłem zdecydowanie za dużo.

Gdy znowu ją ujrzałem tańczyła z Hux'em. Jego paskudne ręce dotykały jej nagiego ciała. Byłem na niego wściekły. I na siebie. Po co ją tutaj zabrałem?! Ścisnąłem w dłoni szklankę. Rozpadła się na drobne kawałeczki. Miałem ochotę rozwalić pół sali a tą rudą mendę zabić jednym ciosem. Wzburzony wyszedłem.

*

Stałem patrząc w gwiazdy. Usłyszałem, gdy weszła, czułem jej wahania emocji. Nie chciałem jej teraz tutaj, jednak wypowiedziałem jej imię. Chciałem się dowiedzieć czego chce i pozbyć jak najszybciej. Jednak gdy tylko odwróciłem twarz w jej stronę zapomniałem o zdrowym rozsądku.
- Czego chcesz Rey? - mój głos wypełnił pomieszczenie. Jej odpowiedź zaskoczyła mnie.
- Ciebie. - zadźwięczało mi w uszach. Chciałem żeby wyszła. Niech już idzie, bo nie mam siły! Ręce mi się trzęsły. Nie panując nad sobą złapałem ją za nadgarstek i obróciłem w moją stronę. Przygwoździłem do drzwi i zatopiłem usta w jej ustach. Smakowała słodkim winem. Przerwałem diamentowe sznurki na jej plecach. Sukienka osunęła się na podłogę. Nie mogąc już wytrzymać wsunąłem dłoń w jej majtki. Nie ma już odwrotu. Jej jęk przeszył pomieszczenie. Jednym ruchem zrzuciłem z siebie marynarkę a mocą zgasiłem światła. Zacząłem całować ją począwszy od szyi, schodząc miarowo w dół. Gdy dotarłem do brzucha zdjąłem jej bieliznę. Podniosłem ją i zaniosłem na kanapę. Klęknąłem między jej nogami całując wewnętrzną stronę ud. Nie przestawaj. Usłyszałem jej głos w swojej głowie. Nie znałem się na tym, więc całowałem ją delikatnie między nogami. Po chwili przycisnęła moją głowę mocniej. Wsunąłem z nią drugi palec i zacząłem miarowo poruszać. Co chwile słyszałem jej stłumione jęki. Widziałem jak zaciskała dłonie na kocu. Gdy jej ciało wygięło się w łuk zrozumiałem, ze doszła. Wstałem i zacząłem rozpinać guziki koszuli, ręce mi drżały, nie mogąc wytrzymać rozerwałem resztę.

Nagle otworzyły się drzwi a światło rozbłysło. Cholera! W drzwiach stał nie kto inny jak Hux. Zamorduje go, przysięgam. Kolejny raz mi przeszkadza. Dla niego to ostatni raz! Rey pospiesznie zarzuciła na sobie koc.
- Ja... nie wiedziałem.. lepiej już pójdę - jąkał się zaskoczony.
- Wynoś się! - rzuciłem wściekły.
- Lepiej to ja wyjdę. - usłyszałem za plecami głos Rey.
Stała zawinięta jedynie w koc. Machnąłem ręka, nie chciałem wprowadzać jej w większe zawstydzenie. Pospiesznie opuściła pomieszczenie. Gdy zostaliśmy sami usłyszałem głos Hux'a.
- No, no Ren. Sam Mistrz Zakonu i kobieta? Myślałem, że macie tam surowe zasady. - jego ironiczny ton doprowadził mnie do szału.
Na twarzy miał kpiący uśmieszek, widać był zadowolony, że nam przeszkodził. Przez myśl przemknęło mi, że zrobił to specjalnie. W końcu nie byliśmy szczególnie cicho.
- Lepiej się w to nie mieszaj generale, bo możesz gorzko pożałować. - zacisnąłem mu mocą pętle na szyi.
Gdy ledwo oddychał puściłem a ciało opadło na podłogę. Wyszedłem nie patrząc w tył.

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz