16.

536 27 1
                                    

Rey.

Minął tydzień. Długi, samotny tydzień. Nie widzieliśmy się ani razu. Ben był całkowicie pochłonięty pracą. Nie zważał na to, że tęskniłam do niego każdej nocy. Chciałam coś zrobić, jakoś zapobiec powstaniu tej broni, jednak byłam sama na obcej planecie. Pozbawiona mojego miecza i na przeciwko mając za wroga Kylo Rena wraz z jego armią nie miałam żadnych szans.

Pogrążona w myślach niemal podskoczyłam, gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Obecność Hux'a zaskoczyła mnie.
- Zbieraj się! Wracamy.
- Tak nagle?
- Twoi przyjaciele zaatakowali nasze statki. Naiwni... Musieli się rozczarować twoją nieobecnością. - zaśmiał się i wyszedł.
Myślałam, że jestem całkiem sama, że zapomnieli o mnie. Jednak to ja zapomniałam o nich. To już ponad miesiąc, gdy przebywam w Najwyższym Porządku. Ale nie, szukali mnie. Poczułam wyrzuty sumienia, co ja zrobiłam aby do nich wrócić? Całkowicie pochłonęła mnie relacja z Benem. Już niemal zapomniałam po co tutaj jestem. Nerwowo zagryzłam wargi pakując swoje rzeczy. Musiałam coś zmienić. Nie mogłam zapominać po której stronie stoję.

Gdy drzwi się ponownie otworzyły byłam gotowa. Tym razem przyszedł po mnie droid, który zaprowadził mnie na lądowisko. Już z daleka wyczułam obecność Bena. Gdy go ujrzałam nie był sam. No jakżeby inaczej... Basist wesoło coś szczebiotała mu do ucha. Poczułam przepływający przez moje ciało gniew. Droid pokierował mnie na statek i straciłam ich z oczu. Ostanie, co ujrzałam to gromiące spojrzenie Bena w moja stronę. Uspokój się. Jego karzący głos rozległ się w mojej głowie. Zacisnęłam zęby i zajęłam miejsce z tyłu. Ktoś usiadł za sterami, słyszałam wyraźnie jednak nie odczułam znajomej mocy.

Nagle obok powiał się Ben i przyłożył palec do ust na znak, że mam milczeć. Maszyna wystartowała a on przyciągnął mnie do siebie.
- Czyżbyś była zazdrosna? - wyszeptał.
- Przestań...
Podczas gdy on myślał o moich uczucia do niego w mojej głowie byli moi przyjaciele. Bałam się o nich, nie potrafiłam dłużej tego ukrywać.
Pocałował mnie sadzając sobie na kolanach. Próbował zwrócić na siebie moją uwagę, jednak moje myśli były gdzieś daleko.

Ben.

-Ben... Hux mi powiedział czemu wracamy...
Spojrzała na mnie smutnymi oczami. Byłem wściekły. Czemu ten idiota musi być taką paplą?
- Nikomu nic się nie stało, jeśli o to pytasz. Mam na myśli rebeliantów... - wycedziłem przez zęby. -Zdążyli uciec.
Rey odetchnęła z ulga. Chyba nawet nie zauważyła, że wstrzymała powietrze. Mocniej mnie przytuliła i pocałowała w policzek. Zrozumiałem, że to nieme dziękuję, chociaż tak na prawdę nic nie zrobiłem. Gdybym tam był nie oszczędził bym ich, jednak zaatakowali niemal opuszczony statek.

Gdy zarzuciła mi ręce na szyję zapomniałem o swoich rozmyślaniach. Nie planowałem tego, w końcu nie byliśmy sami jednak... z drugiej strony nie bez powodu wziąłem większy statek z osobnym kokpitem. Po chwili poczułem jej dłonie pod moją koszulka. Co się stało z moją nieśmiałą, zawstydzoną Rey? Nie wiem, ale podobało mi się to, jaka jest teraz. Nie mieliśmy czasu na dłuższą zabawę, więc szybko zdjąłem jej spodnie wraz z bielizną i odwróciłem na brzuch. Rozpiąłem pasek i opuściłem swoje spodnie. Opadłem na nią i wszedłem gwałtownie bez gry wstępnej. Krzyknęła, więc szybko zasłoniłam jej usta. Tym razem nie miałem zamiaru być delikatny. Kochałem się z nią szybko i gwałtownie. Po chwili poczułem jak jej mięśnie zaciskają się, sam również nie potrzebowałem więcej. Opadłem zdyszany.
- Musimy bardziej uważać Rey, niektórzy się domyślają.
- Hux?
- Też. - wyszeptałem obejmując ją w pasie. - Dostaniesz swoją kwaterę, niedaleko mojej. Jednak pamiętaj, że na statku nie będziemy sami.

Rey.

Dostałam swój pokój. Mniejszy niż Bena, ale też utrzymany w kolorach bieli. Rzuciłam rzeczy w kąt a sama usiadłam na łóżku. Byłam zmęczona po długiej podróży. Po chwili zmusiłam się, aby wziąć prysznic. Zawinęłam się w ręcznik i podążyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam nie byłam sama. Chronometr wskazywał 2 w nocy. Ben oplatał mnie w pasie. A kto tu mówił o tym, że trzeba bardziej uważać? Zaśmiałam się w myślach. Przytuliłam go mocniej i ponownie usnęłam.

Rano już go nie było. Zaspana przetarłam oczy. I nagle dotarło do mnie co się stało. Moi przyjaciele przylecieli po mnie a ja w tym czasie sypiałam z ich największym wrogiem. Czułam się zagubiona. Chciałam do nich wróci, tam był mój dom. Ale tutaj był Ben. Osoba, którą darzyłam niepojętym uczuciem. Chciałam jakoś rozwiązać ten konflikt,  jednak zdawałam sobie sprawę, że jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji.

Nawet nie zauważyłam kiedy Ben wyszedł z łazienki.
- Myślałam, że już wyszedłeś.
- Nie, chciałem się jeszcze przywitać.
Momentalnie się uśmiechnęłam. Podszedł do mnie i pocałował. Był w samym ręczniku. W jednej chwili go zrzucił a w ślad za nim pościel z mojego łóżka. Całował mnie niespiesznie po całym ciele. Tym razem kochaliśmy się długo i powoli. Czułam jak jesteśmy jednością w mocy.

- Muszę już iść Rey, a ty wracasz dzisiaj do treningów.
- Wiem.
Niechętnie wypuściłam go z objęć i patrzyłam jak niespiesznie się ubiera. Wstałam dopiero, gdy zamknęły się za nim drzwi. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Jak mogę w ogólne spojrzeć sobie w twarz?! Po tym wszystkim... Przetarłam oczy i weszłam pod prysznic. Zimne krople pobudziły mój mózg. Widziałam, co powinnam, co muszę. Już czas... Wyszłam spod prysznica i zaczęłam obmyślać plan. Nie wiedziałam jednak czy sama mam szansę się stąd wydostać.

Założyłam szaty i ruszyłam w stronę jadalni. Czułam dziwny niepokój. Odwróciłam się gwałtownie zatrzymując w powietrzu starzał z blastera. Zaraz, czemu szturmowcy mnie atakują?!
Zdjęłam kaptur i wysyczałam:
- Chyba nie wiecie z kim zadzieracie! - wykrzyczałam aktywując miecz.
- Poczekaj, Rey, to my! - wykrzyczał jeden z nich i zdjął hełm.
Po chwili ujrzałam przed sobą Poe i Finn'a a zza nich wyłonili się Rose i R2. Podbiegłam do nich zaskoczona.
- Co wy tutaj robicie?!
- Próbujemy Cię uratować, reszta musiała się ewakuować, ale my czekaliśmy. Zauważyliśmy, że Rena nie ma i myśleliśmy, że możesz być z nim. - rzucił Finn.
- Poplotkujemy sobie potem, czas się zwijać! - krzyknął Poe strzelając do dwóch szturmowców. Natychmiast rzuciliśmy się do biegu. Udało nam się odpierać ataki i bezpiecznie wpadliśmy do hangaru. Na szczęście w porze śniadaniowej niewiele osób kręciło się po statku. Przeleciałam wzrokiem po statkach - Sokół! Moje serce zabiło radośnie.

Wbiegliśmy na pokład i usiadłam za sterami. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Czas wrócić do domu. Widziałam, że ten dzień nadejdzie, ale nie, że tak szybko. Nie byłam na to przygotowana. Nagle poczułam dreszcz. Spojrzałam na balkon, gdzie ujrzałam wpatrzonego w nas Kylo Rena.
- Rey, na co czekasz?! Startuj! - Poe zaczął na mnie nerwowo krzyczeć.
Natychmiast odpaliłam wszystkie kontrolki, by po chwili skoczyć w nadprzestrzeń. Ostatnie co usłyszałam w swojej głowie to rozpaczliwie wyszeptane Rey...

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz