6.

513 23 3
                                    


Kylo Ren.

Moje uczucia zupełnie zgłupiały. Gdy oplotła mnie nogami nie pragnąłem bardziej niczego innego niż tego, aby się z nią kochać. Tu i teraz. Czułem się jak napalony nastolatek. Moja dłoń zawędrował pod jej koszulkę z zamiarem pozbycia się zbędnej części garderoby. I wtedy usłyszałem ten irytujący dźwięk. Cholera! Zakląłem w myślach. Nic nie może być ważniejszego od tego, co jest tutaj. Ale dźwięk nie ustawał. Pieprzony chronometr. Zabije tego, kto śmiał mi przerywać.

Oderwałem się od niej opuszczając na podłogę jej ciało. Czułem jej przyspieszony oddech przy mojej twarzy. Oczy miała przymknięte. Zabrałem dłoń z jej pasa i nic nie mówiąc ruszyłem w stronę drzwi. Zresztą nawet nie wiem, co mógłbym powiedzieć. Niedbale poprawiłem palcami włosy. Byłem na siebie wściekły. Przy niej byłem słaby. Opętała mnie. Nie odwróciłem się ani razu, jednak czułem na plecach jej pytający wzrok. Gdybym teraz na nią spojrzał nie byłbym w stanie opuścić pomieszczenia. Wzburzony wyszedłem trzaskając drzwiami.

Skierowałem się na mostek. Hux i kilku innych generałów już na mnie czekało. Jego parszywa morda wyrażała zadowolenie. Zupełnie jakby wiedział w czym mi przeszkodził. Podniosłem dłoń, aby zacząć go podduszać, ale zmieniłem zdanie.
- Generale, mam nadzieje, że to sprawa niecierpiąca zwłoki. - wycedziłem złowieszczo przez maskę. Widziałem, ze zbiłem go z tropu. Nerwowo poprawił mundur.
- Najwyższy Wodzu, odkryliśmy bazę rebeliantów.
Wreszcie! Przemknęło mi przez myśl. Idealna okazja, aby zmusić Rey by stanęła po naszej stronie.
- Przygotować flotę! - rzuciłem natychmiast.
- Tak jest!
Teraz mi nie uciekną. Zapominając chwilowo o tym, co wydarzyło się w mojej kwaterze wdałem się w dyskusję na temat planu walki

*

Byliśmy gotowi do ataku. Ruch Oporu nie miał żadnych szans.
- Najwyższy Wodzu, czekamy na dalsze rozkazy.- Usłyszałem za plecami głos Hux'a. Spojrzałem przez przeszkloną powierzchnię na planetę.
- Spokojnie generale. Myślę, że jest tutaj ktoś, kto bardzo chce zobaczyć, co potrafi twoja armia.
Zdziwienie wymalowało się na jego twarzy. Co on znowu kombinuje? Usłyszałem jego niezadowolone myśli. Nawet się nie spodziewa, jaką mam dla niego niespodziankę.
- Wstrzymać się do mojego powrotu. - rzuciłem i nie tłumacząc nic więcej wyszedłem. Nie byłem u Rey przez ostatnie dwa dni. Spojrzałem na chronometr. Dochodził już wieczór, całkiem straciłem poczucie czasu.

Rey.

Chodziłam niespokojnie po pokoju. Natłok myśli przyprawiał mnie o ból głowy. Dotknęłam dłonią ust. To mi się nie śniło. Byłam zawiedziona swoją reakcją. Powinnam walczyć, a nie pozwolić mu się dotykać. Ciało miałam rozpalone, czułam jak od środka płonie we mnie ogień. Nie potrafiłam zebrać się w sobie. Czerwone ostrze przebijające Hana Solo. Jego usta na moich ustach. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Osunęłam się na podłogę i cicho załkałam. Nie wiem ile czasu tak siedziałam. Kylo Ren wciąż się nie pojawił. Może zrobił to dla zabawy? Chciał wytrącić mnie z równowagi? Byłam wściekła, że jeden jego głupi gest zawładnął wszystkimi moimi uczuciami.

Droid przyniósł mi posiłek. Nakryty tylko dla jednej osoby. Poczułam rozczarowanie. Nie mogłam tego czuć a jednak czułam. Gdy zjadłam, usiadłam przy łóżku. Wszystkie dni zlewały się w jedną, wielką samotność i niezrozumienie.

*

Postanowiłam znowu pomedytować i wyciszyć galopujące myśli. Nie wiem ile tak trwałam, gdy z tego stanu wyrwał mnie jego zdeformowany głos.
- Pójdziesz ze mną. Zbieraj się. Natychmiast! - żadnych wyjaśnień. Stał przy drzwiach z głową skierowaną w moją stronę. Jednak nie widziałam jego twarzy tylko tą przeklętą maskę.
- Nigdzie nie idę! - rzuciłam zdenerwowana nawet się nie podnosząc. Podszedł do mnie i szarpnął za ramię.
- Dwa razy prosił nie będę! - jego głos brzmiał złowieszczo. Poszedł do szafy i rzucił we mnie czarną peleryną. - Zakryj się chociaż. - wyczułam ironię w tych słowach.
Momentalnie poczułam wstyd na wspomnienie tego, co między nami zaszło. Jednak jak widać dla niego nic to nie znaczyło. Zacisnęłam zęby i zarzuciłam na się siebie jego pelerynę. W nozdrza wdarł się charakterystyczny zapach. Ręce mi zadrżały, jednak udało się w końcu ją zapiąć. Ren popchnął mnie przed siebie i otworzył drzwi. Czyżby ten incydent go tak zdenerwował, że znowu wracam do zimnej celi?

Szłam za nim korytarzem a szturmowcy schodzili nam z drogi. Na końcu znajdowały się ogromne drzwi, puścił mnie przodem gestem ręki. Nim się zatrzymałam rozsunęły się przede mną. Weszłam do środka i spostrzegałam kilku mężczyzn. Widać było, że są równie zaskoczeni co ja.
- Generale, myślę, że nie muszę przedstawiać ci tak ważnej dla Ruchu Oporu osoby. Wciąż się waha po której stronie powinna stanąć. Pokaż jej coś, aby przestała mieć wątpilwości. - usłyszałam za plecami aksamitny głos Rena.
I wtedy zrozumiałam. Podeszłam bliżej tarasu widokowego. Baza rebeliantów! Krzyknęłam w myślach przerażona.
- Zaczynać! - rzucił rudy generał do mikrofonu. Wrogie jednostki pędziły w stronę planety. Było ich dużo. Za dużo. Nie mieliśmy żadnych szans.
- Dołącz do Ciemnej Strony Rey. Tylko tak możesz ich ocalić. - usłyszałam jego spokojny głos.
- Ty potworze! - rzuciłam się na niego z krzykiem. Jednak moje pięści trafiły w powietrze. Po chwili czułam jak krępuje dłońmi moje nadgarstki i odwraca w stronę okna. Przyciska moje ciało do swojego i gdyby jego ramiona już dawno osunęłabym się na podłogę. Zobaczyłam piekło. Nasze myśliwce zostały otoczone z każdej strony. Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu. Ktoś dostał... Nie mogłam bezczynnie patrzeć jak moi przyjaciele giną. Byli dla mnie jak rodzina. Innej nie miałam.

- Co mam zrobić? - usłyszałam echo swojego łamiącego się głosu. Poczułam jak bezwiednie opieram się o jego ciało. Nie miałam już sił.
- Dołączysz do Ciemnej Strony i zostaniesz moją oddaną uczennicą.
- Niech tak się stanie. - rzekłam odwracając twarz i patrząc na niego oczami pełnymi łez.
- Generale wstrzymać atak. - rzucił w stronę rudego mężczyzny. Ten spojrzał na niego niezrozumiałym wzrokiem, ale wykonał polecenie.
- Idziemy! - Kylo Ren szarpnął mnie za ramię i wyprowadził z pomieszczenia. Jak ja go nienawidzę!
Gdy znaleźliśmy się pod jego pokojem wepchnął
mnie do środka i zamknął drzwi. Zostałam znowu sama. Ja i moje myśli.

Kylo Ren.

Wróciłem na mostek.
- Kontynuujcie atak. - rozkazałem natychmiast. Hux patrzył na mnie jakbym postradał zmysły.
- Ona zabiła Najwyższego Wodza a teraz jest tutaj! Co ty wyprawiasz Ren?! Zaraz wykradnie jakieś dane albo ściągnie na nas rebeliantów. To się nie może skończyć dobrze. - był wściekły.
- Nie czas teraz na konwersacje generale. Pozbądźcie się Ruchu Oporu raz na zawsze. Żadnej litości. Nie brać jeńców.

Byłem z siebie zadowolony. Rey wyraziła chęć dołączenia do mnie a Ruch Oporu właśnie znika z powierzchni Galaktyki. Nie spodziewałem się, że ten dzień okaże się tak dobry. Ale w sumie zaczął się nie najgorzej. Uśmiechnąłem się do siebie w myślach. Zadowolony spoglądałem przed siebie podziwiając jak kolejne statki wroga rozpadają się na kawałeczki. Gdzieś tam jest moja matka. Przemknęło mi przez myśl, jednak szybko przywołałem się do porządku. To bez znaczenia. Wojna dobiega końca.

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz