33.

688 29 20
                                    

Rey.

Obudziły mnie promienie słońce leniwie wpadające do pokoju. Otworzyłam oczy przeciągając się za zadowoleniem. Już dawno nie spałam tak dobrze. Dzisiaj Ben wziął małą do siebie. Chociaż do siebie to chyba za dużo powiedziane - do swojego pokoju, który dostał tutaj z niemałą laską. Nie dziwne, dla nich wciąż był wrogiem i mordercą. Teraz, gdy tajemnica się wydała nie tylko on musiał liczyć się z oceniającymi spojrzeniami. Ostatnie tygodnie były ciężkie. Kim dla siebie jesteśmy? Czy to już rodzina? Właściwie wymienianie się dniami opieki i nic poza tym. Niewiele rozmawiamy, jeszcze mniej pozwalamy sobie na dzielenie się uczuciami. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byliśmy tak daleko.

Podniosłam się z łóżka i stanęłam przed lustrem zagryzając wargi. Wyglądałam jak wcześniej, jakby nic się nie zmieniło. I gdyby nie wszystkie dziecięce rzeczy w pobliżu właściwie nie zmieniło by się nic. A tymczasem cały mój świat się zmienił. Po cichym pukaniu zza drzwi wyłoniła się Leia.
- Chciałam przyjść wcześniej, ale nie chciałam cię budzić, mam nadzieje, że nie przeszkadzam?
- Nie, właśnie wstałam i postanowiłam zabrać się za życie.
- Mała jest z Benem?
- Tak, to była jego kolej...
- Długo jeszcze tak będzie? - spojrzała na mnie badawczo.
- Tak to znaczy jak?
- Będziecie zachowywać się jak obcy, jakbyście się rozwiedli w wielkiej złości.
- Myśle, że już nie będzie inaczej...
- Rey... Wiem,  że mój syn cię skrzywdził, ale nie uważasz, że zasługuje na drugą szanse?
- Przecież ma... I to nie drugą, ale już niezliczoną szanse.
- Nie o taką szanse mi chodzi, tylko o szanse na normalną rodzinę.
- Na prawdę pani Generał? Myśli pani, że z nim można stworzyć normalną rodzinę? - spojrzałam z prowątpieniem.
- Ja nawet nie sądziłam, że jakakolwiek kobieta wejdzie z nim dobrowolnie w relacje, ale skoro to się stało to tak - myślę, że można. Przemyśl to. - mówiąc ostatnie słowa zamknęła za sobą drzwi.
Spojrzałam na zegarek i pobiegłam do łazienki. Miałam niecałe 20 min do przyjścia  Bena. Rodzina. Rodzina... Moje największe marzenie. Nigdy nie sądziłam, że będzie mi dane mieć chociaż jej namiastkę. A tymczasem mam córkę. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze wspominając wszystkie wspólne chwile. Za niedługo skończy miesiąc a ja nie widzę poza nią świata.

Wyszłam z łazienki w samym ręczniku od razu kierując się w stronę szafy. Wyjęłam z niej kremową sukienkę - w ciąży stały się one moim ulubionym, bo najwygodniejszym strojem i jakoś tak już zostało. Jednak nie dane mi było jej ubrać, bo drzwi otworzyłam się z głośnym impetem.
- Ben! - krzyknęłam oburzona.
- Przepraszam. - zająkał się. - Chciałem ci tylko powiedzieć, że moja matka wzięła Padme także masz wolny dzień.
- Dziwne, była u mnie, ale nic mi nie wspomniała o swoich planach.
- Mówiła, że potrzebujesz odpocząć.
Spojrzał na mnie od góry do dołu a ja mocniej przycisnęłam do siebie ręcznik. Tak, byliśmy sobie zdecydowanie zbyt obcy na takie sytuacje.
- Rey, możemy porozmawiać? Nie mogę tutaj dłużej zostać, każdy krzywo na mnie patrzy, na ciebie zresztą też. Nie wiem nawet kim tutaj jestem, nie mam nic do roboty.
- Nie oddam ci dziecka!
- Nie próbuje ci jej zabrać do cholery! Słuchasz mnie w ogóle? - złapał mnie za nadgarstek sprawiając, bym spojrzała mu w oczy.

Kylo Ren.

Jak zwykle myśli tylko o sobie i dziecku. A ja? Nie mogę wciąż się ukrywać czy uciekać. Nie mogę mieszkać kątem u mojej matki. Jako kto? Ojciec dziecka jej podopiecznej? Jak żałośnie to brzmi, nie sądziłem, że tak nisko upadnę.
- Przepraszam. - puściłem jej rękę wycofując się.
Czasami wciąż nad sobą nie panowałem. Nie chciałem, aby się mnie bała. Cicho westchnąłem, ale w jej oczach nie ujrzałem strachu a determinację.
- Ben. - wzięła moją dłoń. - Padme cię potrzebuje. My cię potrzebujemy. - dodała niemal bezgłośnie.
- Wy? Przecież tylko się mijamy. Nawet nie odczujesz mojej nieobecności.
- Nieprawda! - krzyknęła zadzierając głowę.
Złapałem jej dłonie przyciągając do siebie. Spojrzała zdumiona, ale nie zaprotestowała wtulając się w moją klatkę piersiową. Już zapomniałem jak jej obecność na mnie działa. Czy umiałbym bez niej żyć? Umieć bym umiał, ale czym bym chciał? Odchyliłem jej głowę odgarniając włosy z twarzy.
- Tęsknie za tobą. - cichy szept przeszył moje serce.
- Rey...
- Nic nie mów. - przyłożyła mi palec do ust a po chwili zamieniła go na swoje usta.

Natychmiast pochwyciłem jej ciało zaskoczony wszystkimi odczuciami. Tęskniłem. Nawet sobie nie zdawałem sprawy z tego jak bardzo. Po chwili przyciskiem ją do ściany zrzucając ręcznik na podłogę. Podniosłem jej drobne ciało do góry za pośladki a ona objęła mnie nogami w pasie. Już miałem pozbyć się jej bielizny, gdy do środka wpadł ten zdrajca. Coraz bardziej go nie cierpiałem. Rey pochwyciła ręcznik a ja stałem przed nim w samych spodniach zabijając wzrokiem.
- Ty... on... Znowu? To niemożliwe! Rey on robi co pranie mózgu!
- Finn! Przestań!
- Nie wierze... nie wierze, w to co widzę. Całkiem oszalałaś... I do tego zostawiasz z nim dziecko.
- Wyjdź! - krzyknąłem niemal szeptem.
Spojrzał na mnie, ale natychmiast wyszedł zamykając z hukiem drzwi.

- Czemu wchodzi do ciebie bez pukania? Nadal się z nim spotykasz? - spojrzałem na nią oskarżycielskim tonem.
- A nawet jeśli to co? To już chyba dawno nie jest twoja sprawa.
- A właśnie, że kurwa jest. Wszystko dla ciebie robię. Zostawiłem Najwyższy Porządek i pozwalam na go by tacy jak on codziennie patrzyli na mnie krzywo i oskarżająco. Codziennie dla ciebie pochylam głowę a ty?! A ty co robisz? Bo was kurwa kocham! Ciebie i Padme. Jesteście dla mnie wszystkim.
Po chwili w pokoju rozległ się szloch.
- Czemu płaczesz Rey? Co znowu zrobiłem źle?!
- Nie mogłeś mi tego wcześniej powiedzieć? Ja też cię kocham Ben i cię potrzebuje! Chciałabym mieć rodzine, rozumiesz? Żebyśmy byli w końcu wszyscy razem!
- Chodź tu idiotko. - wyszeptał ironicznie się uśmiechając.
Po chwili stała wtulona we mnie a ja wyciągnąłem z kieszeni pierścionek. Ten sam, który kiedyś dręczył mnie w najgorszych koszmarach. Wziąłem delikatnie jej dłoń i przyłożyłem sobie do ust po czym wsunąłem na serdeczny palec.
- Wyjdziesz za mnie Rey? - szepnąłem cicho patrząc jej w oczy.
- Chyba nie umiałabym ci odmówić. - zaśmiała się całując mnie w usta.

*
KONIEC

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz