15.

551 27 0
                                    

Rey.

Obudziłam się o świcie. Uświadomiłam sobie, że leżę naga w jego ramionach. Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać co się właściwie stało. Kochałam się z nim. Z Kylo Renem? Z Benem? Cicho westchnęłam. Przytuliłam się do niego mocniej. Bałam się, że zniknie. Że ta noc skończy się jak nasze dwie poprzednie. Ogień przygasał i robiło się chłodno. W bazie na pewno nas szukają... Nie chciałam wracać. Wiedziałam, że muszę ale jakaś egoistyczna część mnie chciała zostać z Benem sam na sam. Na zawsze. Dziwne uczucia kłębiły się w moim sercu. Dziwne i nieznane. Tam z pewnością nie będziemy mogli ujawnić naszej relacji. Jest moim Mistrzem. Mistrzem Zakonu Ren. Do tego tamta kobieta... Zdecydowanie myśl o powrocie nie wywoływała u mnie pozytywnych uczuć.

- Ben... - cicho szepnęłam gładząc jego ramie. Spojrzał na mnie zasypanymi oczami. Przez chwilę miałam wrażenie, że nie wie, gdzie się znajduje, jednak zaraz na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Pogładził mnie po włosach i przyciągnął do siebie.
- Wyspałaś się choć trochę?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Pocałował mnie w czoło a potem w usta. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej nie chcąc, aby ten moment się skończył. Przez chwilę myślałam, aby mu wyznać co do niego czuje, jednak porzuciłam ten pomysł. Jeszcze nie czas. Jeszcze za wcześnie.
- Musimy wracać? - zapytałam szeptem.
- Musimy. - również wyszeptał trzymając mnie w ramionach.
Chwile jeszcze poleżeliśmy w milczeniu. Każde zatopione w swoich myślach. Ben wstał pierwszy a ja poszłam w jego ślady. Ubrania całkiem wyschły, więc bez obaw mogliśmy je założyć. Gdy otworzył drzwi do środka wpadły promienie słońca. Na zewnątrz pogoda była cudowna. Nic nie wskazywało na to, że wczoraj rozpętało się tutaj piekło. Ben wziął mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Wyglądał bardzo poważnie. Poczułam ciarki, jakby miało wydarzyć się coś złego.
- Rey, wiesz że jesteś moją uczennicą a ja Mistrzem Zakonu. To, co jest między nami...
- Nikt nie może się dowiedzieć. - dokończyłam za niego.
I nikt nie musiał. W głowie miałam już swój plan. Ben musi wrócić na Jasną Stronę. Zrobię wszystko, aby tak się stało. Resztę drogi przebyliśmy bez słowa pogrążeni w swoich myślach. Gdy byliśmy blisko bazy z niechęcią puścił moją dłoń. Poczułam się jak zagubiona dziewczynka. Spojrzał na mnie porozumiewawczo i ruszyliśmy przed siebie.

Na miejscu już czekali na nas Hux i Basist.
- Najwyższy Wodzu... - rozpoczął Hux.
- Nie teraz, nie widzisz, że mieliśmy ciężka noc? - warknął Kylo.
Stałam z tylu bez słowa patrząc na swoje buty. Gdy podniosłam wzrok ujrzałam jak Basist dotyka jego ramienia i zaczyna je gładzić.
- Na pewno jesteś zmęczony, przejdźmy do bazy.
Byłam wściekła. Ren wskazał dłonią abym szła przed nim. W moim wnętrzu moc pulsowała przyprawiając o ból głowy. Nie mogłam się odwrócić, aby zobaczyć czy nadal go dotyka. A nawet jeśli tak było to i tak nie mogłam nic zrobić. W końcu mieliśmy zachować pozory. Mocniej naciągnęłam kaptur na głowę, aby nikt nie poznał moich emocji. Gdy dotarliśmy na miejsce Hux pokazał mi mój pokój a Kylo poszedł za Basist. Nie podobało mi się to ani trochę.

Kylo Ren.

Basist była natarczywa, ale nie mogłem nagle jej odtrącić. Wiedziałem, że liczy na coś więcej niż relacje w interesach. Musieliśmy zdobyć kryształy. Jeśli teraz zacznę być oziębły cały plan może się nie powieść. Gdy w końcu dała mi spokój, wziąłem szybki prysznic i podążyłem do miejsca ich wydobycia. Chciałem wszystkiego dopilnować osobiście. Ta broń ma być najpotężniejsza w całej Galaktyce.

*

Obudził mnie szelest. Nagle ją ujrzałem.
- Rey, co Ty tutaj robisz?
- Znowu te koszmary... - wyszeptała ze łzami.
Zrobiłem jej miejsce obok. Natychmiast do mnie przylgnęła.
- Nie powinnaś...
- Wiem Ben, ale nie widzieliśmy się już 3 dni! Wychodzisz zanim wstanę, wracasz, gdy już śpię.
- Niestety tak to chwilowo będzie wyglądać... - pogładziłem ją po głowie.
Gdy w końcu trochę się uspokoiła zasnęła. Nie miałem sumienia, aby kazać jej opuścić mój pokój. Sam też nie mogłem się oprzeć  się pokusie by z nią nie zostać.

Ciszę przerwał dźwięk budzika. Zazwyczaj budziłem się przed nim, zapomniałem już jak kojąco działa na mnie jej obecność.
- Rey, musimy wstawać. - delikatnie pogładziłem ją po twarzy.
Otworzyła zaspane oczy a na ustach pojawił się uśmiech. Odwzajemniłem go bez wahania.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - wyszeptałem i pocałowałem ją w usta.
Następnie zjechałem niżej na szyję a dłonią złapałem jej pierś.
- Ben, nie...
Jednak jej słowa do mnie nie docierały. Odkąd się kochaliśmy nieustannie jej pragnąłem. Nie mogłem przepuścić takiej okazji. Po chwili nasze ubrania już leżały na podłodze. Nie chciałem zrobić jej krzywdy, więc wszedłem w nią delikatnie, chociaż nie wiedziałem jak długo będę nad sobą panował. Po chwili w pomieszczeniu słychać było jej jęki, co nie ułatwiało mi zadania. Zacząłem być coraz bardziej gwałtowny. Gdy zacisnęła mi dłonie na ramionach doszedłem. Opadłem na nią zdyszany.
- Jesteś cudowna. - wyszeptałem.

Nagle do drzwi rozległo się pukanie.
- Cholera, zapomniałem, że jestem umówiony z Hux'em!
Rey przykryła się pościelą, ja natomiast postanowiłem go szybko odprawić.
- Spotkamy się na miejscu Hux, nie czekaj na mnie! - krzyknąłem nie podnosząc się z łóżka.
- Mogę wejść?
- Nie jest to najlepszy pomysł.
- Jesteś zajęty czy nie jesteś sam? - w jego głosie usłyszałem irytację i zniecierpliwienie.
- I to, i to. Odejdź.
Po chwili usłyszałem szelest jego kroków. Odpuścił, przynajmniej na ten moment.
-Muszę iść, Ty tu zostań póki nie wyjdziemy z bazy. Potem idź do siebie, postaram się znaleźć dzisiaj dla ciebie czas.
-Dobrze...
Zacząłem się szybko zbierać. Pocałowałem ją i opuściłem pokój.

Udało mi się dogonić Hux'a jeszcze w bazie.
- Generale.
- Najwyższy Wodzu.
Zbędne uprzejmości. W drzwiach do budynku minęliśmy się z Basist, która powitała mnie uśmiechem. Gdy znaleźliśmy się poza jej zasięgiem Hux spojrzał na mnie wymownie.                      
- Ren, skoro ona była poza bazą to kto w takim razie był w twoim pokoju? A może powinienem zapytać w twoim łóżku? - wycedził przez zaciśnięte zęby.
No tak, nie pomyślałem, że sprawy przybiorą taki obrót. Byłem na siebie wściekły. Naraziłem siebie a przede wszystkim Rey. Naraziłem cały Zakon i Najwyższy Porządek.
- Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć generale. - rzuciłem cicho, ale złowieszczo.
Jednak oboje znaliśmy prawdę.

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz