Kylo Ren.
Gdy się obudziłem Rey nadal spała. Wciąż byliśmy przytuleni, nie sądziłem, że da się tak przespać całą noc. Bliskie relacje z drugą osobą to dla mnie nowość, codziennie się czegoś uczę. Delikatnie wyplątałem się z jej objęć i skierowałem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Gdy wyszedłem przetarłem ręcznikiem zaparowane lustro i uśmiechnąłem się do swojego odbicia. W końcu poczułem coś na kształt szczęścia. Uczcie, którego nie czułem od wielu tygodni. Założyłem na siebie koszulkę i spodnie. Strój kompletnie nie w moim stylu, ale miałem dziś na niego ochotę. Pierwsza przespana noc od miesięcy. Czułem się dużo lepiej.
Gdy wróciłem do sypialni Rey siedziała okryta szlafrokiem.
- Cześć. - przywitałem się, chociaż zabrzmiało to bardzo niepewnie.
- Dzień dobry. - spojrzała na mnie.
Nie wiedziałem jak się zachować. Może ona myśli, że jest moim więźniem? W sumie zabrałem ją bez jej zgody. Zmieszałem się, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłem je a dwa droidy weszły ze śniadaniem. Rozstawiły wszystko na stole, było tego całkiem sporo.
- Nie wiedziałem co lubisz, więc zamówiłem wszystko.
- Raczej nigdy nie miałam wyboru, nie jestem wybredna. Wystarczyłoby cokolwiek. Nawet zwykła bułka.
Poczułem się idiotycznie. Przecież dorastając na Jakku nie znała nawet połowy z tych dań. Kolejna klapa.
- Będę pamiętał kolejnym razem. Smacznego. - zmieszałem się i wróciłem pod drzwi.
Sam chciałem udać się do gabinetu i tam sobie coś zamówić a przy okazji wrócić do zaniedbanej pracy.
- Nie zostaniesz? - zapytała.
Spojrzałem na nią pytająco.
- Na śniadaniu. - dodała po chwili zagryzając wargi.
Kompletnie mnie tym zaskoczyła.
- Nie sądziłem, że będziesz chciała.
- Całe życie jadałam w samotności i zawsze żałowałam, że nie jest inaczej.
Skinąłem głową i podszedłem do stołu. Odsunąłem jej krzesło.
- Herbaty? - z ostatniego jej pobytu pamiętałem, że kawy nie pije.
Kiwnęła głową a ja nalałem jej do filiżanki parującego napoju. Omiotła wzrokiem cały stół.
- Nie wiem co wybrać. - zmarszczyła brwi. - Chyba nie znam nic z tych rzeczy. W stołówce macie inne dania.
Spojrzałem na jedzenie. Faktycznie, kucharz się postarał.
- Spróbuj tego. - wskazałem na placuszki z jagodami. Nałożyła je sobie na talerz bez wahania. Jedliśmy w milczeniu. Chyba jej smakowało, bo dołożyła sobie kolejną porcję. A ja czułem, że kompletnie nie pasuje do tego idealnego obrazka.Rey.
Miałam mieszane uczucia. Powinnam stąd uciec czy zbliżyć się do niego, aby go zniszczyć? Po tym wszystkim, co mi zrobił... nie mogłam mu tak łatwo odpuścić. Jednak czy umiem udawać, że wszystko jest jak dawniej? Albo czy to tylko udawanie? Siedzieliśmy w milczeniu nie patrząc sobie w oczy. Aby coś zadziałać musiałam odzyskać jego zaufanie, jednak miałam wrażenie, że na razie to on walczy o moje.
- Ben?
- Tak? - podniósł oczy znad talerza jakby zbudzony ze snu.
Niewiele miałam do stracenia. Wstałam i podeszłam do niego. Odwrócił się na krześle w moja stronę i też chciał wstać, jednak mu nie pozwoliłam. Po chwili siedziałam u niego na kolanach mocno oplatająca szyje.
- Przepraszam. - wyszeptałam drżącym głosem.
- To ja powinienem cię przeprosić. - oderwał mnie od siebie i spojrzał w oczy.
Przyjrzałam mu się z bliska. Wyglądał na wykończonego. Poczułam ukłucie w sercu widząc go w tym stanie. Z pewnością się do tego przyczyniłam.
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. - przyciągnął mnie do siebie mocno oplatająca dłońmi w pasie.
Zagryzłam wargi patrząc gdzieś w ścianę. Co ja robię? Czy na prawdę będę umiała być tak
perfidna? Z drugiej strony nie mogłam się oszukiwać - jego bliskość była mi na rękę. Tęskniłam za tym. Nienawidziłam go za to co zrobił, ale z drugiej strony kochałam jak przedtem albo jeszcze mocniej. Wtulilam twarz w jego szyję wdychając zapach perfum. Uświadomiłam sobie jak bardzo byłam samotna przez ten cały czas. Teraz zrozumiałam, że nawet będąc otoczoną przyjaciółmi byłam sama. Pocałował mnie w policzek wędrując w stronę ust. Wstrzymałam powietrze czekając na coś więcej. Jednak on jedynie delikatnie je musnął.
- Co teraz będzie Ben?
- Nie wiem, wszyscy już wiedzą, albo się domyślają. Nie wiem co teraz będzie, ale mam dość ukrywania i udawania, narażania cię.
- Nic mi nie będzie, zawsze jakoś sama daję rade.
- Ale już nie jesteś sama Rey.
- Ty też nie Ben.
I w tej chwili chciałam w to uwierzyć. To była dziwna gra. Gra nie tylko na jego uczuciach, ale też na moich. A może nawet bardziej na moich.Kylo Ren.
Siedziałem w gabinecie, gdy w drzwiach stanął
Hux. Nawet nie zapukał. Miałem już powoli dość jego bezczelności.
- Czego chcesz?
- Żebyś się pozbył tej złomiarki!
- To moja sprawa, nie interesuj się tym.
- Może twoja sprawa, ale mój problem. Chodzisz z głową w chmurach Ren a praca stoi. Może lepiej żebyś zrezygnował z pełnionej funkcji skoro sobie nie radzisz.
- Zapomnij o tym Hux i wynoś się z mojego gabinetu, bo zaraz ty będziesz zmuszony zrezygnować ze swojej funkcji.
- Uważaj Ren, bo jak się dowiedzą w zakonie, że masz kobietę mogą nie być tacy łaskawi.
- Wynoś się! - wykrzyczałem.
Znowu ten sam szantaż, ale teraz się nie ugnę. Nie wyrzucę Rey ze swojego życia. Nie potrafię. Spojrzałem na zegarek, było już późno. Zamknąłem teczkę i ruszyłem do pokoju. Po dzisiejszym śniadaniu aż chciało mi się wracać.Gdy uchyliłem drzwi nigdzie jej nie dostrzegłem. Drzwi do łazienki były rozsuniete. Leżała w wannie na środku pomieszczenia. Miała zamknięte oczy, wyglądała zjawiskowo.
- Wróciłeś. - jej głos wyrwał mnie z rozmyślań.
- Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać. - cofnąłem się w głąb pokoju.
- Gdybym nie chciała, żeby mi ktoś przeszkadzał zamknęłaby drzwi.
Uśmiechnąłem się i zacząłem ściągać koszulkę. Gdy byłem już w samych spodniach podszedłem do niej i pocałowałem w policzek.
- Podasz mi ręcznik? - zapytała patrząc na mnie hipnotyzująco.
- Naturalnie. - wziąłem z szafki gruby ręcznik i rozwinąłem go.
Rey wstała a ja owinalem jej ciało. Zastanawiałem się czy ona właśnie mnie prowokuje. A może po prostu nie ma instynktu samozachowawczego. Musiałem czekać aż będzie gotowa a to na pewno nie było teraz. Dopiero zaczynaliśmy odbudowywać naszą relację. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka.
- Ben! Zostaw, jestem mokra. - zaczęła się śmiać i wyrywać.
Już dawno nie słyszałem jej śmiechu.
Usiadłem obok niej i przeleciałem wzrokiem po ciele. Po chwili znowu patrzyłem w jej oczy delikatnie przeczesując palcami włosy. W końcu się odważyłem i pocałowałem ją w usta. Nie odepchnęła mnie, więc pogłębione pocałunek. Gdy chciałem odchylić ręcznik natychmiast zamarła.
- Ben, nie... Proszę.
CZYTASZ
Pamiętniki mocy. | Reylo.
Romance„Czy wiesz, że spoglądając w niebo nocą patrzymy na te same gwiazdy?" 04.06.2021 #1 reylo