Rey.
Nie spodziewałam się tego. Ja i Kylo Ren. Ja i Ben. Czułam jakby to był sen. Co ja najlepszego wyprawiam? Gdy ściągnął ze mnie bieliznę chciałam zaprotestować, jednak nie dałam rady. Nie wierzyłam, że mnie dotyka. Nie wierzyłam, że mu na to pozwalam. Pozwalam? Ja wręcz tego pragnę. To było ponad mną. Cudowne uczucie rozchodziło się po moim ciele. Chciałam więcej i więcej. Jego dłonie błądziły po wewnętrznej stronie ud. Położył mnie na kanapie i dotykał w taki sposób, o jakim nawet nie śniłam. Błądził palcami i językiem po moich najczulszych punktach. Pragnęłam go. Chciałam żeby przestał i w końcu się ze mną kochał. Czułam jak coś we mnie narasta. Gdy myślałam, że już nie wytrzymam głośno krzyknęłam i rozpadłam się na milion kawałeczków. Po chwili poczułam jak guziki jego koszuli opadają na moje ciało a ona spada z szelestem na podłogę.
*
Kręciłam się niespokojnie po pokoju. Odczuwałam wstyd i zażenowanie. Nie tylko dlatego, że zostaliśmy przyłapani, ale dlatego, że dopuściłam do takiej sytuacji. Mało brakowało a kochałbym się ze swoim największym wrogiem! Chyba tracę resztki zdrowego rozsądku. Zniszczoną sukienkę rzuciłam z impetem w najdalszy kąt pokoju. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Usiadłam na skraju łóżka, by po chwili się położyć. Chciałam zaczekać na Bena, ale on się nie pojawiał. Nieprzerwanie wpatrywałam się w zamknięte drzwi. Byłam zmęczona. Zaczęła ogarniać mnie senność. Dłużej nie mogłam utrzymać opadających powiek. Tej nocy ponownie śniłam niespokojne sny gwałtownie rzucając się po łóżku.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Nadal byłam sama. Ogarnęło mnie rozczarowanie. Dotknęłam dłonią gorącego czoła. Bolała mnie głowa a w ustach mi zaschło. Leżałam na skraju łóżka w samym kocu. Poczułam chłód i odór alkoholu. Zanim całkiem wróciła mi świadomość do pokoju wszedł droid ze śniadaniem. Na myśl o jedzeniu zemdliło mnie. Rozłożył wszystko starannie na stole.
- Dzisiejszy trening odwołany, Pani. - rzekł i opuścił pomieszczenie. Może to i lepiej? Nie wiem czy mogłabym spojrzeć spokojnie w oczy Kylo Rena. Na myśl o wczorajszym zajściu momentalnie oblałam się rumieńcem. Byłam przerażona tym, jak bardzo go pragnęłam. Jednak inna myśl była jeszcze gorsza. Już nie byłam taka pewna czy chce się stąd wydostać...Kylo Ren.
Spędziłem noc w gabinecie. Nie chciałem dawać Hux'owi powodów do głupich komentarzy. O ile jeszcze żył... Byłem wściekły na niego, na nią a przede wszystkim na siebie. Dałem się unieść słabością! Nie zmrużyłem oka ciągle wspominając smak jej ust. Widziałem, że jeszcze długo będę go rozpamiętywał. Jednak nie mogę pozwolić, aby taka sytuacja jeszcze się powtórzyła. Z wyczekiwaniem wpatrywałem się w zegarek. Gdy w końcu nastał ranek szybko się zebrałem i poszedłem na mostek.
Chciałem zabrać się do pracy, aby wyrzucić z głowy natrętne myśli. Hux już tam stał analizując jakieś dokumenty. Spojrzał na mnie krzywo.
- Dobrze się spało Ren? - rzucił z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Nie musisz się o mnie troszczyć generale.
- Troszczę się o to, abyś nie zapomniał po co tutaj jesteś. Chyba nie chcesz aby twoi przyjaciele z Zakonu dowiedzieli się, ze masz kobietę.
- Tylko spróbuj Hux a pożałujesz! Poza tym Rey jest moją uczennicą. Pamiętaj o tym. - byłem wściekły. Niestety Hux miał racje, im więcej osób wie tym bardziej jest to niebezpieczne. Musiałem z tym skończyć. Tym razem naprawdę. Inaczej stracę władzę, szacunek i wszystko, do czego dążę od lat.Rey.
Siedziałam i przeglądałam jakąś książkę, którą znalazłam u Bena. Przerzucałam bezmyślnie kolejne strony. Nawet nie pamiętałam jaki ma tytuł. Robiłam wszystko aby zabić czas. Już prawie wieczór a on nadal mnie nie odwiedził. Westchnęłam zawiedziona. W tym samym momencie otworzyły się drzwi.
- Ben! - krzyknęłam i podbiegłam w jego stronę.
Miał na sobie mundur i maskę. Znowu! Rzuciłam mu się w ramiona. Uświadomiłam sobie jak bardzo mi go brakowało a nie widzieliśmy się zaledwie dzień. Ironia, kiedyś był ostatnią osobą, którą chciałam spotkać. Jednak gdy objęłam go w pasie nie ruszył się nawet o krok i nie odwzajemnił gestu. Poczułam, że coś jest nie tak. Stał patrząc gdzieś daleko przed siebie. Jego ciało było sztywne.- Usiądź Rey. - rzekł beznamiętnie. Podeszłam do stołu i wykonałam polecenie bez słowa.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Chciałam zobaczyć jego oczy a nie tą przeklęta maskę. Jednak dziś nie miałam odwagi go o to prosić.
- Widzisz Rey, tamta sytuacja to był tylko incydent po alkoholu. Błąd. Między nami nic to nie zmienia. Traktuj mnie z należytym szacunkiem tak jak uczeń powinien traktować mistrza, rozumiesz?
Nie rozumiałam.
- Rozumiem. - czułam jak łzy napływają mi do oczu a głos zaczyna się łamać.
Tylko incydent. Nic nie znaczyło. Rozległo się jak echo w mojej głowie.
- Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy. Zabranie Cię tam było błędem. Od teraz widujemy się tylko na treningach. A, będziesz jadła w stołówce jak wszyscy. Pamiętaj, gdzie jest Twoje miejsce, Rey.
- Wyjdź! Wynoś się natychmiast!!! - wykrzyczałam rozżalona wskazując drzwi.
Czułam się wykorzystana. Zwykła zabawka. Nic nie znacząca. Na jedną noc. Nawet nie zaprzeczył. Gdy zamknęły się za nim drzwi opadłam na podłogę zanosząc się płaczem.Kylo Ren.
Musiałem jej to powiedzieć. Nie miałem wyboru. I tak już cały dzień odwlekałem ten moment. Za dużo się między nami wydarzyło. Żałowałem, że dopuściłem do tej sytuacji. Byłem w końcu starszy, więc powinienem nad sobą lepiej panować. Gdyby wtedy do mnie nie przyszła... daj spokój Ren, sam byś do niej polazł. Ile razy już to robiłeś? Niestety wiedziałam, że to była prawda. Nie było sensu się dłużej oszukiwać, ale w końcu zakończyć tą chorą relację.
Gdy już jakoś zebrałem się w sobie, cicho otworzyłem drzwi do jej pokoju. Widać było, że czekała. Czekała na mężczyznę, z którym spędziła wczorajszy wieczór. Nie na mnie. Tamtego mężczyzny już nie ma. Był słaby. Jej reakcja zaskoczyła mnie swoją gwałtownością. Poczułem jej ciepłe ciało tuż obok mojego, gorący oddech przy szyi. I wtedy zniszczyłem wszystko. Powiedziałem jej to, co musiałem. Zobaczyłem ogromny smutek i żal. Nie rozumiała. Z emocji nie potrafiła ukryć swoich uczuć i myśli. Ciężko mi było tego słuchać. Myślała, że jest tylko zabawką. Że nic nie znaczyła. Była kimś więcej, dużo więcej. Musiałem wyjść, żeby nie wziąć jej w ramiona i wszystkiego nie odwołać. Cieszyłem się, że mam na sobie maskę, inaczej nie potrafiłbym ukryć swoich uczuć. Gdy zamknąłem za sobą drzwi uderzyłem pięścią w ścianę. Słyszałem jej szloch. Nienawidziłem siebie. Jestem potworem.
CZYTASZ
Pamiętniki mocy. | Reylo.
Roman d'amour„Czy wiesz, że spoglądając w niebo nocą patrzymy na te same gwiazdy?" 04.06.2021 #1 reylo