21.

451 26 5
                                    

Kylo Ren.

Chodziłem bez celu po swojej kwaterze. Nie byłem u niej dzisiaj. Ani wczoraj. W ogóle przez ostatnie dni jej nie odwiedzałem. Nie chciała mnie widzieć, czułem jej nienawiść do mojej osoby. I rozumiałem ją. To była moja wina. Zupełnie przestałem interesować się nową bronią i Ruchem Oporu. Była tylko ona.

Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę!
Po chwili uchyliły się niepewnie i ujrzałem lekarza, który zajmował się Rey. Serce mi zamarło, natychmiast stanąłem w miejscu.
- Najwyższy Wodzu, pacjentka ma się już lepiej. Myślę, że może opuścić szpital. Potrzebuje spokoju i opieki. Jest w ciężkim stanie psychicznym, jednak z tym nie możemy nic zrobić. - mówiąc to spuścił głowę a mi ulżyło.
Byłem pewien, że coś się jej stało.
- Rozumiem.
- Czy mam wezwać do niej droidy?
- Nie trzeba, zajmę się nią osobiście. Przyjdę po kolacji.
Wyglądał na zaskoczonego, jednak nic nie odpowiedział. Raczej nie przywykli, abym interesował się kimkolwiek. Zastanawiałem się, co z nią zrobić. Jej pokój wciąż był w niezmienionym stanie odkąd uciekła. Po chwili się zreflektowałem, to chyba nienajlepszy pomysł, aby zostawić ją samą. Omiotłem wzrokiem pomieszczenie i podjąłem ważną decyzję. Koniec z kłamstwami, ukrywaniem się i oszukiwaniem samego siebie.

Rey.

Siedziałam na łóżku pakując swoje rzeczy. Nie było tego wiele. Lekarz stwierdził, że mogę stąd wyjść. Było mi to całkiem obojętne. Miałam być gotowa wieczorem. Czy skończę w celi? A może Kylo ponownie weźmie mnie na swoją uczennicę? Mimo mojego cierpienia czułam, że jestem silniejsza. Nie poddam się i nie dam im się zgiąć. Myślałam, że się nie pozbieram, jednak dzięki mocy podniosłam się. Gdy spakowałam swoje rzeczy, ubrałam strój, który dla mnie zostawiono. Zaskoczył mnie jego kolor - nie był czarny. Całkiem odmienny od tego, który dostałam tu za pierwszym razem. Kremowe spodnie i bluzka. Usiadłam na łóżku czekając aż ktoś po mnie przyjdzie.

Ciche pukanie wyrwało mnie z rozmyślań, zanim zdążyłam odpowiedzieć drzwi uchyliły się delikatnie. Nie musiałam patrzeć, aby wiedzieć czyją twarz ujrzę. Wyczułam go od razu. Kylo stanął na środku.
- Jak się czujesz?
- Lepiej niż byś chciał. - rzuciłam gniewnie.
Skinął lekko głową jakby układając myśli. Po chwili ponownie spojrzał na mnie.
- Chodź, zabieram cię stąd. - wyciągnął dłoń w moją stronę.
Wstałam i wzięłam swoje rzeczy, omijając go opuściłam pomieszczenie. Nie miałam zamiaru podawać ręki temu mordercy. Wyszedł za mną i zrównał nasze kroki. Podążałam za nim znanymi mi już korytarzami. Po chwili znaleźliśmy się pod jego kwaterą. Chwilę się zawahałam, nie spodziewałam się, że ponownie tutaj trafię. Stał w milczeniu czekając na mój ruch.

Uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Jednak było inaczej niż za pierwszym razem. Omiotłam pomieszczenie wzrokiem. Na środku stało duże łóżko a po obu jego stronach małe szafki. Na nich białe lampki nocne. Kompletnie mi to do niego nie pasowało. Na stole bukiet białych róż. W stronę okna odwrócona była kanapa. Dużo domowych akcentów. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
- W szafie masz ubrania. - odpowiedział nie patrząc mi w oczy.
Podeszłam i rozsunęłam drzwi. Jego czarne mundury kontrastowały z moimi jasnymi ubraniami. Czy on chce abym z nim tu zamieszkała? Tak, chyba właśnie tego oczekiwał.
- Jeśli coś ci się nie podoba możesz to zmienić. Co tylko zechcesz. - wyszeptał niepewny za moimi plecami.
Byłam kompletnie zaskoczona. Nie spodziewałam się tego po największym potworze Galaktyki. Podeszłam do stołu i dotknęłam dłonią kwiatów. Nigdy nie dostałam żadnych kwiatów a róże widziałam pierwszy raz w życiu.
- Rey... - podszedł do mnie dotykając mojego ramienia.
- Chcę zostać sama. - wyszeptałam cicho wciąż patrząc w białe kwiaty.
Poczułam jak jego dłoń ześlizguje się aż całkiem opuściła moje ciało. Cicho zamknął drzwi wychodząc. Spojrzałam na to wszystko, wiedziałam, że musiało dużo go to kosztować. Takie rzeczy nie leżą w jego naturze. Momentalnie poczułam ciepło wokół serca, chciał abym czuła się tutaj jak w domu. Czy mogłam mu wybaczyć? Możliwe, jednak nie po tej stronie mocy. Czemu generał Leia nie powstrzymała go? Chciała, aby mnie zabrał. Co powinnam teraz zrobić? Zbliżyć się do niego i go zniszczyć? Pewnie na to liczą. Ale czy będę potrafiła?

Kylo Ren.

Bez celu chodziłem po statku nie potrafiąc sobie znaleźć miejsca. Chyba całkiem straciłem rozum. Zrobiłem tylko z siebie głupca. A te kwiaty? Żałosne. Zacisnąłem mocniej pięści. Wziąłem ją do siebie i po co? Nie wiem na co liczyłem. Że będzie ze mną żyła po tym wszystkim? Nawet nie blokowałem drzwi, nie chciałem jej więzić.

Wpadłem na Hux'a.
- Gdzie ona jest, Ren? Nie znalazłem jej w szpitalu ani na poziomie więziennymi.
- Jest u mnie.
- Co takiego? Przecież to pieprzona rebeliantka, jest naszym więźniem.
- Ma na imię Rey i nie jest więźniem. - wycedziłem gromiąc go wzrokiem.
- Ponownie masz zamiar ją szkolić? Znowu ucieknie!
- Nie jest tu jako moja uczennica.
- A kto? Nie wierze! Sprowadziłeś ją sobie tutaj jako kobietę do towarzystwa? Jak zwykła szmatę?! - ostatnie słowo prawo wypluł.
Tego było za dużo. Zacisnąłem mu mocą dłoń na szyi.
- Nigdy więcej tak o niej nie mów. Traktuj ją z należytym szacunkiem albo gorzko tego pożałujesz. A to jaką rolę pełni to nie twoja sprawa. - wypowiedziawszy to odszedłem.

Było już późno, skierowałem się od razu do swojego pokoju. Uchyliłem niepewnie drzwi, Rey spała na łóżku. A więc nie uciekła. Poszedłem od razu do łazienki. Na blacie leżały kobiece kosmetyki, przez
co momentalnie się uśmiechnąłem. Nigdy nie przywiązywałem wagi do takich szczegółów, ale dzięki temu czułem, że nie jestem sam. Wszedłem pod prysznic pozwalając, aby zimna woda spływała po moim ciele. Nie miałem żadnego planu na przyszłość, nawet nie wiedziałem co będzie jutro. Ale jednego byłem pewien, nie chce jej ponownie stracić. Gdy skończyłem wytarłem się ręcznikiem i ubrałem spodnie. Otworzyłem drzwi do sypialni z obawą, że może jej tam już nie być. Ale była. Podszedłem do łóżka i usiadłem na brzegu delikatnie odsuwając z jej twarzy kosmyki włosów. Gdy położyłem się obok, uświadomiłem sobie jak bardzo mi jej brakowlao. Leżałem tak dłuższa chwile patrząc jak spokojnie śpi. Po chwili przysunęła się do mnie obejmując dłonią w pasie. Natychmiast pochwyciłem ją w ramiona mocniej przyciskając do siebie. Sam również pogrążyłem się we śnie cały czas delikatnie obejmując jej drobne ciało.

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz