17.

480 25 8
                                    

Rey.

Siedziałam zdyszana na kamieniu. Dzisiejszy trening dał mi porządnie w kość. Chwilami miałam duży problem z koncentracją a wysiłek, który dawno nie sprawiał mi problemu był dla mnie coraz bardziej wyczerpujący. Ostatnie miesiące bardzo się dłużyły. 3 długie miesiące. Bez niego. Bez Bena. Odkąd wróciłam do bazy niewiele mówiłam a już na pewno nie o tym, co się wydarzyło, gdy przebywałam w Najwyższym Porządku. Przekazałam im techniczne informacje, nic więcej. Poe i Finn próbowali coś ze mnie wyciągnąć, ale bez skutku. To był dla mnie zbyt przykry i bolesny temat. Byłam otoczona przyjaciółmi a jednak czułam się samotna. Wiedziałam, że tak musi być. Moje miejsce jest tutaj, wśród ludzi, którzy wyciągnęli do mnie rękę.

Wstałam zbyt gwałtownie i zakręciło mi się w głowie. Złapałam się drzewa i głęboko westchnęłam.
- Wszystko w porządku Rey? - zza drzew rozległ się znajomy głos.
Przez ostatnie zawahania mocy nie wyrzucałam nawet Leii.
- Tak, po prostu mam dziś słaby dzień. - wysiliłam się na delikatny uśmiech.
Leia podeszła bliżej, miała zmartwiony wyraz twarzy. Cicho westchnęła i pokręciła głową.
- Ja nie chcę się wtrącać... i miałam tego nie robić, ale nie uważasz, że powinnaś na jakiś czas przerwać treningi?
- Nie mogę! Muszę być w pełni gotowa, nie wiemy ile jeszcze zostało nam tak spokojnych dni. - wyrzuciłam jednym tchem.
Leia zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie badawczo. Odwróciła się by odejść, jednak zawahała się na chwilę. Stanęła między drzewami i obejrzała się w moją stronę.
- To jego dziecko?
Jej pytanie zaszokowało mnie, mocniej złapałam się drzewa.
- Ja... Nie rozumiem. - wydukałam bladnąc.
- Wiesz, że jestem wrażliwa na moc. Może nie posługuje się nią tak biegle jak Ty czy Ben, ale pewne rzeczy wyczuwam. Skoro ja to czuję, jak chcesz to przed nim ukryć? A przed nami ile miałaś jeszcze zamiar to ukrywać? Przecież niebawem i tak by się wydało.
Usiadłam i ukryłam twarz w dłoniach. Cicho załkałam. Wiedziałam od ponad 2 miesięcy, wyczułam to w mocy. Nie miałam pomysłu, ale
zdawałam sobie sprawę, że mojego stanu na dłuższą metę nie da się ukryć. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Leii.
- Więc to Ben jest ojcem?
Spojrzałam na nią. Nie musiałam nic mówić - wiedziałam, że ona już wie.
- Przykro mi. - wyszeptała i odeszła. Czułam, że nikomu nie powie. Nie tego się bałam, ale tego, że ja będę musiała to zrobić. Co mam powiedzieć moim przyjaciołom? Że będę miała dziecko z największym wrogiem? Że sypiałam z nim dobrowolnie? Założyłam barierę, która chroniła mnie przed naszymi spotkaniami w mocy. Musiałam jednak się skupiać, aby zbyt o nim nie myśleć. Aby ta cienka bariera nie runęła jak domek z kart.

Kylo Ren.

Nerwowo przemierzałem korytarze statku. Ostatnio nie mogłem spać ani jeść. Byłem wykończony. Wszystkie jednostki miały za zadanie zaleźć ją. Rey. Dlaczego uciekła? Po tym wszystkim?! Myślałem, że się rozumiemy. Że czujemy to samo... A tymczasem poczułem gorzki smak odrzucenia. Do tego nie mogłem się z nią połączyć. Blokowała mnie. Zacisnąłem dłonie w pięść i wszedłem do sali konferencyjnej. Bez zbędnych uprzejmości zapytałem od razu:
- Macie jakieś wieści?!
Generałowie przerażeni spojrzeli po sobie. Już wiedziałem, że nic się nie zmieniło od wczoraj, od tygodnia, od miesiąca... Wściekły, nie czekając na odpowiedź opuściłem pomieszczenie z hukiem zamykając drzwi.

Poszedłem do kwatery demolując po drodze pół statku. Gdy zamknęły się za mną drzwi zrzuciłem pelerynę a potem koszulkę. Miałem zamiar udać się pod prysznic, gdy poczułem niemal zapomniane wibracje mocy. Odwróciłem się i ujrzałem ją. Dziewczyna siedziała na kamieniu z twarzą w dłoniach. Włosy miała spięte w charakterystyczne trzy koki. Wyczuwałem dziwne zachwiania mocy, być może pojawiła się kolejna osoba wrażliwa na moc. Jednak nie to mnie teraz interesowało. Była nieświadoma mojej obecności, tego że jej tarcza runęła. Wpatrywałem się w nią aż w końcu postanowiłem podejść.

Bezszelestnie stanąłem za jej plecami.
- Rey... - wyszeptałem rozpaczliwie.
Dziewczyna momentalnie zerwała się z miejsca. Spojrzała na mnie przerażona wyciągając swój miecz.
- Rey, co Ty robisz? - zapytałem patrząc na broń.
Czy teraz jesteśmy wrogami? Po tym wszystkim? Podszedłem do niej i stanąłem na przeciwko. Nie ruszyła się, ale nadal trzymała w ręce miecz. Nie bałem się. Podniosłem dłoń, aby pogładzić ją po policzku.
- Ben... - wyszeptała niemal płacząc.
- Już wszystko dobrze, jestem tutaj. - przyciągnąłem ją do siebie rozpaczliwie pragnąc jej ciepła.
I wtedy rozpłynęła się jakby nigdy jej tutaj nie było. Wściekły kopnąłem łóżko. Próbowałem odnowić połączenie, ale znowu mnie blokowała. Nie rozumiałem tego. Przecież tęskniła za mną równie mocno, czułem to. Wiedziałem, ze muszę ją odnaleźć. Zrobię wszystko, aby tak się stało. Rey musi do mnie wrócić.

Rey.

Zaczęłam biec do bazy ile sił w nogach. Zerwał się gwałtowny wiatr, który rozwiewał moje łzy. Tyle miesięcy na nic. Miałam go do siebie więcej nie dopuszczać. Wiedziałam czym to grozi. Ciągle czułam jego ciepłą dłoń na policzku. Tęsknota za nim uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Wpadłam do bazy i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Gwałtownie zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę. Nie miałam już siły, to zabijało mnie od środka. Czemu nie może być łatwiej? Czemu nie możemy być razem? Zrozpaczona nie wiem kiedy zasnęłam na podłodze płacząc.

Śnił mi się Ben, jego dłonie dotykające mojego ciała. Jego uśmiech. Ciepłe słowa.
- Ben... - szeptałam zmęczona. Czyjaś dłoń dotknęła mojego ramienia.
- Obudź się Rey.
Gdy otworzyłam oczy wpatrywała się we mnie Leia. Nie byłam u siebie spokoju, ale... w skrzydle szpitalnym.
- Poe znalazł Cię na podłodze, byłaś cała mokra i miałaś gorączkę. Co się wydarzyło?
- Długo już tutaj jestem?
- Spałaś cały dzień. Musisz uważać na to czyje imię wypowiadasz przez sen...
Spojrzała na mnie ze smutkiem. Czułam się jak zdrajca.
- A co z ... - wyszeptała cicho patrząc na nią i licząc, że zrozumie.
Dotknęła delikatnie mojego ramienia i uśmiechnęła się blado.
- Wszystko w porządku, ale musisz na siebie uważać.
Zabrała dłoń i wyszła cicho zamykając za sobą drzwi. Delikatnie dotknęłam swojego brzucha. Chyba pierwszy raz uświadomiłam sobie, że nie jestem sama i nigdy nie będę. Pragnęłam tego odkąd pamiętam. Mieć kogoś zawsze obok. Delikatny uśmiech zawędrował na moją twarz. Musiałam chronić tą kruszynkę przed całym złem świata a przede wszystkim przed Kylo Renem...

Pamiętniki mocy. | Reylo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz