Smukła białowłosa kobieta poprawiła swoje nastroszone włosy, wyglądając przez okno. Jakże nienawidziła tego miasta, gdy tu przybyła. Teraz dzięki Bogu stawało się coraz czyściejsze. Zieleń pojawiała się nieśmiało wśród budynków, a powietrze nawet już nie dusiło. Odwróciła się patrząc na portret wysokiego czarnowłosego mężczyzny. Jej wnuczka Julia namalowała go ze zdjęcia z dnia ich ślubu. Pod spodem stała czarna urna, a obok pojedyncza róża w wazonie. Gdziekolwiek by nie poszła, on towarzyszył jej wszędzie.
- Tęsknię do ciebie, to już pięć lat. A mi się wydaje jakby to było wczoraj. - Któregoś dnia, tak po prostu upadł. Śmierć wśród łąk które uwielbiał, w trakcie odwiedzin na rodzinnym ranczo nie była spodziewana. To on nalegał wtedy na odwiedziny. Tamtego roku został senatorem. Miał ledwie sześćdziesiąt pięć lat. Rozpacz omal jej nie zjadła. Rok później to jej zaproponowano startowanie w wyborach. Zaskoczyła sama siebie zgadzając się. Nie dla siebie, dla niego. Bo on miał plan. Miał wiele rzeczy do zrobienia. Więc postanowiła kontynuować jego dzieło. Udało jej się wiele z tego. Rozległo się pukanie do drzwi. Jej sekretarz wsunął się cicho do środka.
- Pani Senator. Dzwoni pani wnuk. - Julia uśmiechnęła się do swojego ulubionego pracownika.
- Pani Senator. Ile razy ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał złośliwcze. - Jeb Grant wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu. Był przystojnym czarnoskórym facetem, który pracował kiedyś dla Rule, a teraz dla wdowy po nim.
- Przepraszam Babciu. Młody Rule dzwoni. - Powiedział grzecznie. W końcu był jej wnukiem, może nie krwi, ale wychowywała go jej córka Angel. - Mam ten plan dnia dla ciebie. Przełożyłem spotkania. - Pokiwała głową. Podnosząc staromodną słuchawkę.
- Babciu, masz ochotę na gofry? - Padło ze słuchawki. Uśmiechnęła się odruchowo.
- Przecież wiesz, że tak. Jeb już przełożył moje spotkania. - Zachichotała jak młoda dziewczyna. - Pójdziemy do zoo.
- Dobrze, to ja już jadę. - Miał piętnaście lat i wydawało mu się, że świat należy do niego. Gdy miał ochotę wsiadał w samolot i odwiedzał babcię, tak jak dzisiaj. A ona opowiadała mu historię jego rodziny, którą gorliwie spisywał.
- Czekam. - Rzuciła w odpowiedzi, patrząc na portret jego dziadka. Był taki do niego podobny. Te samo delikatne spojrzenie, ta sama wrażliwość serca. Ten sam pęd do samodzielności. Rósł godny następca.
- Tęsknię - Wyszeptała w ciszy swojego gabinetu.
Dziękuję za kolejną przygodę, z moimi bohaterami. Doceniam Wasze wielkie wsparcie i ciepło jakie mi okazujecie. Do zobaczenia przy kolejnej historii. Buziaki Iza.
CZYTASZ
RULE. SAGA : TAK ZWYCZAJNIE TOM V. Zakończone.√
RomanceRule Moon - Keller, nie miał szczęścia w życiu. Został samotnym ojcem, uroczej dziewczynki. Na jego drodze stanęła, kobieta, która miała równie mało szczęścia w życiu. Dwie szamoczące się ze smutną rzeczywistością dusze, znajdą wspólny cel. Czy to...