- Co powiesz na naleśniki, Potter? - Zapytał Draco, stojąc tuż przed szafkami i patrząc z dziwną pogardą na składniki. - Tym razem was usmażę.
- Chyba naprawdę lubisz naleśniki. - Harry wiedział, że to kolejna próba Malfoya z tym daniem. Czasem dodał czegoś za dużo, innym razem wychodziła papka, ale na ogół były przypalone. Dlatego brunet wreszcie stwierdzał, że ma dosyć i robił drugą wersję naleśników, mimo buntów chłopaka. Tamten wreszcie się uspokajał gdy uświadamiał sobie, że jest głodny. - Może lepiej przygotuj picie? Ja się zajmę jedzeniem. Wiesz co kto pije, prawda?
- Granger herbatę z cytryną i cukrem, Longbottom sok pomarańczowy, Lovegood mleko, Weasley kawę z mlekiem, a właściwie mleko z kawą - powiedział niechętnie. - Ja i ty herbaty jedynie z cytryną. Te piekielne naleśniki się na mnie uparły.
- Jeśli będziesz chciał przygotuję ci przepis niczym w podręczniku od eliksirów. Przecież z nich jesteś cholernie zdolny. Dlaczego więc gotowanie jest problemem? Kiedyś cię nauczę, obiecuję. Ale dzisiaj zaraz wszyscy tu będą i lepiej byłoby już je zrobić.
- Czemu każdy pije co innego? - Mruczał pod nosem Draco.
- Malfoy, to pojemnik z solą nie cukrem - powiedział, patrząc jak blondyn sięga na półkę. - Dziwi mnie, że tu jesteś. To mimo wszystko moja kolej gotowania.
- Po prostu nie mogę przegapić okazji do męczenia cię, a poza tym ty zawsze mi pomagasz z tym diabelstwem. - Wzruszył ramionami. - I nie chcę żebyś popadł w panikę. Dzisiaj w końcu musimy pokręcić się po tym mieście, nie?
- Tak. Chociaż nikt nie jest przekonany w pełni do tego pomysłu. Hermiona martwi się tym co tutaj jest, tym przed czym ostrzegał mężczyzna od listu. To miasto to niewiadoma, tak jak cienie, które zdają się po nim krążyć. Wszyscy wiemy, że to równa się niebezpieczeństwu. Ale każdy popiera to, że zostanie tutaj też nic nie przyniesie. Ile dni tu już jesteśmy, stojąc w miejscu? Wczoraj rozmawiałem z Neville. On sam stwierdza, że bez ryzyka nie da się nic osiągnąć i powinniśmy próbować podjąć działanie.
- Hm, dziwne jak na strachliwego Longbottoma.
- Lubię go, jest moim przyjacielem, ale też tak uważałem. Ostatnio chyba nieco się zmienił, widać to po nim.
Do kuchni wparował wściekły, cały czerwony Ron. Nie zwracając na nich uwagi, opadł na krzesło, trzymając zaciśnięte pięści na stole. Harry wymienił spojrzenia z Draco. Nim brunet o cokolwiek zapytał zaczęli schodzić się inni. Hermiona stanęła, patrząc zaskoczona na zdenerwowanego towarzysza, Luna wkroczyła z uśmiechem, zatopiona w lekturze. Neville zmierzył Rona spojrzeniem, przez chwilę wydawało się, że pełnym pogardy, ale szybko opuścił wzrok. Zajął miejsce jak najdalej od rudzielca, co zaciekawiło i zaniepokoiło Harry'ego.
Harry usmażył naleśniki, a w tym czasie Draco spokojnie skończył przyrządzać odpowiednie napoje, nie popełniając już żadnego błędu. Panowała cisza, tylko Ron głośno oddychał, ciągle widocznie zdenerwowany.
- Granger - powiedział Draco, podając dziewczynie picie. - Lovegood. - Dziewczyna posłała mu szeroki uśmiech. - Longbottom. - Chłopak kiwnął głową, dziękując. - Weasley. Wyglądasz okropnie, mógłbyś trochę się opanować?
Ron spojrzał wrogo na blondyna i celowo strącił kubek mleka z kawą. Skierował wściekłe spojrzenie na naleśniki, z głośnym hukiem wstał i wyszedł pospiesznie z pomieszczenia. Malfoy wzruszył ramionami i zasiadł na jego miejscu, kiwając głową na Harry'ego i miejsce obok.
- Co go ugryzło? - Zapytał brunet, siadając na wskazanym krześle.
- Trochę się... pokłóciliśmy - powiedział nagle Neville. Jego spojrzenie było dziwnie nieobecne. - To był błąd zajmować z nim pokój, Ron bywa nieco... ograniczony. I działa nim przemyśli sytuację. Jest zdolny stracić przyjaciół, wpaść w konflikt jeśli tylko coś mu się nie podoba albo nie zgadza z jego poglądami.
CZYTASZ
Manewry uczuć | Drarry
FanfictionZmienili wszystko co mieli - swoją codzienność, znany sobie świat, a co nastąpiło później - także relacje z innymi, uczucia, doświadczenia. Poruszyli coś potężnego, a zarazem niewyobrażalnie kruchego. Harry nie sądził, że jego piąty rok nauki przyni...