Harry siedział we wnętrzu budynku, starając się posłuchać rady i nie plątać się pod nogami. Nie mógł jednak poradzić nic na to, że czuł się bezużyteczny i bezradny, podczas gdy jego przyjaciele walczyli na śmierć i życie. A poza tym Draco tam był. Draco cholerny Malfoy, który musiał go niespodziewanie pocałować. Przyłożył dłoń do czoła, uświadamiając sobie jak wielkim głupcem musiał być. Mało spostrzegawczy, prawda, Draco?, zapytał w myślach sam siebie. Teraz zrozumiał zachowanie chłopaka, jego złość i zazdrość, a także możliwe, że to co sam odczuwał.
Poczuł dym. Z trudem wstał, przekonany, że musi się upewnić co jest jego źródłem i czy ze wszystkimi jest w porządku. Pokuśtykał do drzwi, mimo bólu. Stanął z zapartym tchem, zupełnie nie pojmując to co... kogo... widzi. To był szczupły, wysoki mężczyzna o białych, kręconych włosach, ubrany w czarny, luźny strój. Miał duże oczy o kolorze lawendy, ale jego twarz szpeciła blizna po oparzeniu z jednej strony. Co wydawało się absurdalnym, patrząc na to, że cały płonął, a wraz z nim to czego tylko dotknął.
Wrogowie uciekali, jeśli tylko mogli. Lucjusz Malfoy stał otoczony kołem płomieni, a Nott krzyczał, dotknięty nimi. Ale i oni dali radę uciec, może dlatego, że nie budzili zainteresowania mężczyzny. Stworzenie ruszyło w kierunku Rona i Hermiony, którzy pomagali Nevillowi wstać. Syriusz podbiegł, mierząc różdżką w płonącą istotę. Poczuł dłoń Luny na swoim ramieniu. Spojrzał na nią, a ona pokręciła głową.
- To heliopata - wyjaśniła marzycielskim tonem. - Wiedziałam, że istnieją.
- Ale on...!
- Syriuszu, on nam pomógł, to przyjaciel - tłumaczyła łagodnie. - Bliski przyjaciel.
- Longbottom? - Zapytał Draco.
Ale Neville już szybkim krokiem popędził do postaci, a promienie rozproszyły się kiedy wpadł mu w objęcia. Mężczyzna, który znacząco go przewyższał pochylił głowę i pocałował chłopaka w czoło.
- Dobrze cię widzieć, Neville, martwiłem się o ciebie - powiedział kojącym głosem, z uśmiechem. Zebrani patrzyli w całkowitym osłupieniu. Później przemówił do pozostałych. - Mieszkacie tutaj, prawda? Powinniście odpocząć, prawie wszyscy jesteście ranni. Mogę was osłaniać, ale myślę, że wrogowie nie wrócą tak szybko.
- Neville, mógłbyś...? - Zaczęła Hermiona.
- W domu - powiedział z szerokim uśmiechem. Nagle wydawało się, że jego wszystkie zmartwienia opadły. - Na razie musicie wiedzieć, że to osoba, o której wspominałem... - zawahał się, rumieniąc - ...mój chłopak, po prostu.
- W takim razie bardzo nam miło! - Zawołał nagle łatwo przekonany Syriusz. - Chodźmy! A gdzie Harry...?
Po chwili zauważyli go opartego o drzwi, ze słabym uśmiechem. Ból zdecydowanie mu dokuczał.
- Powiedział, że coś złamał, ale może nie jest tak źle - poinformował Draco. - Pomogę mu.
- Może go zaniosę? - Zapytał Syriusz.
Malfoy spojrzał na niego z jasnym „nie próbuj się wcinać".
Podszedł do Harry'ego i podniósł go.
- Jesteś pewien, że masz tyle siły? - Spytał niepewnie brunet.
- Jakbyś był więcej niż skórą i kościami to może bym się przejął...
- Poczułem się urażony... Jeszcze się policzymy. - A później szepnął. - Za ten pocałunek również.
- Oho, powinienem się bać? - Zapytał z kpiącym uśmieszkiem i rzeczywiście obawiał się, że chłopak jest zły i gdy tylko zostaną sami zareaguje negatywnie. Ale spokojnie dał się nieść, więc Draco uznał, że chyba nie jest na tragicznej pozycji.
CZYTASZ
Manewry uczuć | Drarry
FanfictionZmienili wszystko co mieli - swoją codzienność, znany sobie świat, a co nastąpiło później - także relacje z innymi, uczucia, doświadczenia. Poruszyli coś potężnego, a zarazem niewyobrażalnie kruchego. Harry nie sądził, że jego piąty rok nauki przyni...