11. Najlepszy doradca

993 114 26
                                    

Ginny dotarła w jednym kawałku, świstoklik nie wybuchł, a Dementorzy jej nie dorwali. Była jednak wyraźnie wykończona. Rude włosy przerzedziły się, wyraz oczu wyrażał zmęczenie mimo radości, znacząco schudła i ubrania na niej wisiały. Remus zauważył też od razu, że utyka na jedną nogę i szybko okazało się, że kostka jest skręcona. Ron przytulał ją dłuższą chwilę, nie pozwalając podejść nikomu innemu. Harry współczuł dziewczynie, tak jak wszyscy, ale dziwił się, że jej pojawienie się nie powodowało takiego szczęścia u niego i wiedział, że to wina pewnego chłopca, który teraz zniknął mu z oczu.

- Chodźmy do kuchni – zaproponował Syriusz. - Musisz koniecznie coś zjeść. Czy ty w ogóle jakoś się odżywiałaś? Chodź, Harry, pomóż Ginny pójść do kuchni, widzisz, że ma uszkodzoną nogę.

A podczas gdy pozostali witali się z Ginny, Malfoy siedział na skraju krzesła i opierał głowę na dłoni, spoglądając wytrwale w jeden punkt.

- Więc - odezwał się w końcu - dlaczego teraz milczysz? Skomentować moją beznadziejną sytuację i nieudaną próbę pocałunku potrafiłeś, tak? Co masz jeszcze do powiedzenia, Kudłoniu?

- Nie mówmy o tym pocałunku - odezwał się głęboki, męski głos, który wydawał się absurdalny względem drobnej postaci. - Gorzej nie mogłeś tego rozegrać.

- To co? Miałem go całować nawet jakby wszyscy tu weszli? - Spytał zirytowany Draco.

- Tak - powiedział pewny siebie.

- Jak ty sobie to wyobrażasz? Weasleyowie i jego ojciec chrzestny by mnie zamordowali na miejscu gdyby to zobaczyli! A reakcja Harry'ego jest trudna do przewidzenia!

- Gdybyś całował tak dobrze, w co wątpię, jak kiedyś zachwalałeś do tej niemiłej panny, która mówi, że powinienem jeść trawę... ach, Granger...

- Nie krytykuj mnie!

- Człowiek, nie denerwuj się.

Kudłoń spojrzał przerażony na rękę Malfoya.

- Oddaj mi czekoladę! - Powiedziało przerażone stworzenie, a głos zrobił bardziej piskliwy. W oczach błysnął czysty strach.

Usłyszeli zbliżające się kroki.

- Słuchaj, człowiek - szepnął Kudłoń konspiracyjnie. - Dasz mi teraz ładnie tą czekoladę. I nie mów nikomu, że potrafię... no... wiesz, mówić. Ufam tylko tobie, mój żywicielu. Ewentualnie temu całemu chłopcu, za którym szalejesz. Może niektórzy nie są źli. Ale ta panna od trawy... nie cierpię jej! A ten kluskowaty chłopak też, nie chciał mi dać jedzenia. A mężczyzna, który głośno się śmieje i zamienia w psa ostatnio śmiał się z mojego pięknego cielska. Wcale nie przytyłem! - Oburzył się. - I jakaś nowa się teraz pojawiła, wrr. Mam złe przeczucia i...

Urwał, bo w drzwiach zaczęli pojawiać się ludzie.

- Draco, czemu trzymasz czekoladę, a Kudłoń wygląda jakby miał się popłakać? - Zapytał Remus, wyraźnie rozbawiony.

- Widzisz, wziąłem sobie do serca słowa Granger co do żywienia Kudłoniów trawą i przytyków do jego przytycia, które każdy widzi. - Posłał stworzeniu ostre spojrzenie. - Stwierdziłem, że dieta to rozsądne wyjście.

- Brawo, Malfoy - powiedziała uradowana Hermiona.

Wtedy Draco zauważył Harry'ego, który prowadził Ginny. Irytowała go jej dłoń na barku chłopaka. Widział, że jest zabiedzona i zmęczona, ale nie potrafił wybić sobie z głowy wrażenia, że musi na nią uważać. Za wiele czasu kręciła się koło Pottera i zbyt wiele maślanych oczu wymienili.

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz