5. Starcie ze starą wiedźmą

1.2K 113 53
                                    

Hermiona miała ze sobą zegarek, który jednak stanął, ale nie bez powodu nazywali ją zdolną czarownicą. Pobudziła go do życia i na jego podstawie ustalała ile czasu mogło minąć, kontrolowała ich tryb życia, zalecała sen o określonych porach. Według obliczeń minęły trzy dni. Trzy dni, które spędzili głównie ze samymi sobą, myśląc. Hermiona stale rozważała nie tyle możliwe rozwiązania sytuacji co kolejne, choćby drobne kroki. Przecież nie mogli tu ciągle zostać! Ciągle interesował ją też nadawca listu. W międzyczasie, gdy wyrywała się z zamyślenia obserwowała przyjaciół. Ron się nie zmienił. Myślał może kilka minut w ciągu całego dnia i dotyczyło to Ginny. Resztę czasu spędzał na gadaniu, choć nikt go nie słuchał, na próbach wciągnięcia Harry'ego w jakąkolwiek zabawę, a także na obrażaniu Malfoya. Harry i Draco zajęli pokoje obok siebie, ale raczej nie spędzali ze sobą ogromu czasu. Gdy się spotykali rzucali jednak przywitania, podczas wspólnego jedzenia droczyli się, zajmowali się Kudłoniem, który stał się częścią grupy, a gdy wypadała kolej Malfoya do gotowania wtedy brunet mu pomagał, tłumacząc, że blondyn nie jest w tym najlepszy. Wtedy ten się wściekał i mówił, że on potrafi wszystko, a przecież gotowanie nie jest bardzo odmienne od wykonywania eliksirów. Oczywiście kłamał. Hermiona była zdumiona obserwując dwóch byłych wrogów. Nie wierzyła, że w tak krótkim czasie się pogodzili, a zarazem rozumiała, że to może rozwinąć się w bardzo ciekawą relację. Neville za to sporo czasu spędzał w oknie, obserwując puste ulice, a nocami miewał okropne sny, z których się zrywał. Nie chciał o tym rozmawiać. Poza tym mimo że ulice były puste, niebo nie. Czasem jakieś stworzenie podlatywało blisko i wtedy chłopak uśmiechał się, podziwiając. Luna nie nudziła się. Nuciła, myślała, opowiadała każdemu napotkanemu historie z życia magicznych istot, choć Hermiona nigdy o takowych nie słyszała. Znalazła też jakąś książkę i często czytała, mimo że trzymała ją na odwrót.

Harry przyszedł do niej trzeciego dnia i znów poruszyli temat pani Black. Każdy czuł to samo, ale zarazem bał się o tym mówić. Brunet kilka razy od tamtej pory przychodził pod portret, jednak nie było efektów. Walburga zamilkła. Hermiona sądziła, że przyjaciel nie będzie wiedział co zrobić i przyjdzie po radę. Było inaczej. On miał pomysł, a ona miała tylko stać z boku i pomóc. Słuchać i analizować. Zgodziła się.

O porze, którą ustalili jako poranek, zasiedli razem do jedzenia. Tym razem przygotował je Ron i nikt nie był szczególnie zachwycony. Nie miał do tego talentu. Zjedli spokojnie, w milczeniu. Po tylu dniach nie mieli już o czym mówić oprócz wałkowania tych samych tematów. Dlatego Ron zaczął się dusić jedzeniem, Neville szybko spojrzał w stronę Harry'ego, a Hermiona i Luna uśmiechnęły się kiedy padło zdanie.

- Draco, słońce, mam do ciebie prośbę.

W oczach Malfoya pojawiło się zdumienie, ale tylko na krótką chwilę. Uśmiechnął się szyderczo, intensywnie wpatrując się w rozmówcę. Ron ledwo oddychał, ale wszyscy byli skupieni na czym innym.

- Słucham, Harry? - Zapytał, mocny nacisk kładąc na jego imię.

- Muszę cię poprosić o zastosowanie swojego języka i...

- W dosłownym sensie? - Podniósł jedną brew, nadal się uśmiechając.

- Malfoy! - Oburzyła się Hermiona.

- O czym pomyślałaś, jakże szlachetna Granger? A zresztą, co to za oburzenie? Dobrze całuję. - Teraz do duszących się dołączył Neville. - Nie żebyś miała możliwość się o tym przekonać.

- Draco. - Harry uśmiechnął się niewinnie. - Może kiedyś się o tym przekonamy, ale tym razem chcę żebyś użył tego co nam codziennie prezentujesz. Bardzo wierzę w twoje możliwości obrażania kogoś, ironii, dyskusji i sympatycznego zachowania...

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz