- Wiecie, to długie wyznanie, ale jeśli tylko chcecie... Opowiem wam. - Widząc, że Harry otwiera usta, powoli pokręcił głową. - Urodziłem się gotów na wyzwania, na zostanie kimś wielkim i szanowanym. Życie stało otworem, jednak najbliżsi nie zawsze byli skłonni do wsparcia, do akceptacji. Można powiedzieć, że ostatecznie nie zrozumieli mnie nigdy. Często miałem konieczność ukrywać się wśród innych, tak by pozostać niezauważonym. Szedłem przez życie nie doceniając tego co mam, szukając wymówek i nie mając prawdziwych bliskich, nie rozumiałem czym tak naprawdę jest miłość. Na mojej drodze pojawiały się pewne istoty, ale czy mogłem nazwać ich przyjaciółmi? Nie posiadaliśmy wspólnego języka. Oni żyli w tak odmiennym świecie, inaczej myśląc i funkcjonując. Mimo to pamiętam wielu z nich. Jakże to było niedawno! Zostałem odcięty od nich tak niespodziewanie i przeniesiony w inne środowisko, w którym tak naprawdę nie znałem nikogo dobrze i nie odnajdowałem się. Na początku was nienawidziłem i bywałem arogancki czy agresywny. Byliście niezrozumiali, według mnie niewarci relacji czy poświęcania uwagi. Stopniowo poznawałem was coraz lepiej, doceniałem, daliście mi... - zawahał się, szukając odpowiednich słów - ...coś wyjątkowego. W tym czasie poznałem też miłość. - Widział jak Harry otwiera szeroko zielone oczy. - Ten fragment wymaga zwrócenia uwagi, ponieważ jest to miłość wyjątkowa, niezwykle pozytywna i słodka. Bez niej dalej krytykowałbym życie, nie doceniał, marznął w świecie, który jest pusty i niezawierający większego sensu. Kocham tylko ją, moją ukochaną i dla niej jestem gotowy na wiele. Ona mnie odmieniła.
Harry dalej wlepiał wzrok zadziwiony, jak gdyby widział postać siedzącą naprzeciwko pierwszy raz. W jego głowie kołatały myśli, tak różnorodne i zagubione zarazem. Nie rozumiał co tu się właśnie działo.
- Chwila... Chwila! - Zakrzyknął Draco, co miał w zamiarze już od dłuższej chwili. - Kudłoń, jaka ukochana?
- Ty... masz... dziewczynę? - Wydukał Harry, nadal nie wychodząc z szoku, zarazem sposobem wysławiania się, jak i przekazem Kudłonia.
- Co wy pieprzycie? - Odezwał się Kudłoń.
- Raczej co ty pieprzysz? - Draco spojrzał na niego powątpiewająco.
- Mówię o czekoladzie, człowieki, o czekoladzie.
Harry wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a Draco zawtórował mu, ciesząc się radością swojego chłopaka. Kudłoń natomiast wstał i zaczął tupać nóżką, wyraźnie oburzony.
- Nie traktujecie mnie poważnie!
- Ale... czekolada? - Zaśmiał się Harry. Widząc stan Kudłonia, wyciągnął rękę i pogłaskał go po głowie. - Już, już. Wiemy, że kochasz czekoladę. To poważna miłość. - Draco prychnął. - Słońce, nie kwestionuj prawdziwości uczucia. - Wyszczerzył zęby. - Zresztą, ten opis, który płynął z ust Kudłonia przypomina mi ciebie. Z tym, że bardziej od czekolady kochasz mnie. Chyba... prawda?
- Nie wątp. - Draco mrugnął go niego. - Kudłoń, kiedy nauczyłeś się gadać tak składnie?
- Nie zapominaj, że jestem geniuszem, Dracze Melfey. - Kudłoń obrócił głowę w kierunku Harry'ego. - Eri Pota, twój chłopiec jest strasznie niedomyślny... by nie powiedzieć głupi.
Harry zaśmiał się, a Kudłoń oberwał w głowę.
- Kto to mówi? - Spytał Draco po zaatakowaniu Kudłonia i podniósł brew. - Głupia, uzależniona, głupia, gruba, głupia kula...
Mimo tych słów wydawał się wyraźnie rozbawiony.
- Człowieki me, zagrajmy w coś. - Obaj nie zauważyli błysku w jego oczach. Spojrzeli zdziwieni na przedmiot, który po chwili przyniósł, a była to butelka. - Zabawa umili wam czekanie, komuś już pewien czas temu pomogła.
CZYTASZ
Manewry uczuć | Drarry
FanfictionZmienili wszystko co mieli - swoją codzienność, znany sobie świat, a co nastąpiło później - także relacje z innymi, uczucia, doświadczenia. Poruszyli coś potężnego, a zarazem niewyobrażalnie kruchego. Harry nie sądził, że jego piąty rok nauki przyni...