12. Bezcenne rady

1K 125 49
                                    

Harry siedział dłuższy czas z przyjaciółmi, ciesząc się z ich obecności i tego, że wszyscy do tej pory wyszli cało z opresji. Ginny była jego dobrą przyjaciółką, dlatego poczuł ulgę, że nic jej się nie stało. Nie potrafił jednak odczuwać szczęścia w pełni. Męczyły go myśli o Draco Malfoyu. O jego szarych oczach, które zmierzyły niedawno siedzących przy stole chłodnym spojrzeniem, a normalnie przecież w jego obecności wydawały się bardziej... radosne? Tak, uznał to za dobre słowo. Lubił patrzeć na chłopaka w takim stanie, uwielbiał uśmiech, który zupełnie zmieniał wyraz twarzy i był tak odmienny od kpiących, szyderczych uśmieszków, które na ogół im posyłał. Chociaż i jego charakter, nawet ten wredny, dał się polubić. A często mimo to był zwyczajnie miły, ludzki. Dbał o jego dobro, czasem martwił się i potrafił poradzić coś na jego burzliwe, negatywne emocje. Zauważył, że kiedyś uciekłby na dotyk Malfoya, a teraz przypadły mu do gustu chwile gdy czochrał jego włosy, kładł dłoń na ramieniu lub przytulał. Draco był też przystojny, to musiał przyznać. Jego oczy miały w sobie coś przenikliwego, przyciągającego wzrok, włosy czasem aż kusiły by je dotknąć na co się nie odważył, rysy twarzy były po prostu ładne. Ciągle miał w głowie obraz rumieniącego się Draco gdy zakładał na jego głowę wianek, Draco, który patrzył na niego z troską, tego Draco który posyłał mu kpiące uśmieszki, ale tylko po to by się z nim drażnić i...

- Harry, wszystko w porządku? - Zapytał ze zmartwieniem Syriusz. - Wydajesz się jakiś nieobecny, źle się czujesz?

- To nic takiego. - Posłał ojcu chrzestnemu uśmiech i w myślach pytał siebie co się dzieje, że tak zamyślił się na temat blondyna. Uznał, że to pewnie zmartwienie, bo Draco jest jego przyjacielem, prawda?

- Jesteś pewny? - Spytała Ginny, kładąc dłoń na jego.

- Tak - mruknął i odsunął rękę, wyciągając ją delikatnie z uścisku. - Wybaczcie, to po prostu chyba lekki... ból głowy. Niezbyt dobrze ostatnio spałem. Pójdę się położyć, nie macie nic przeciwko?

Powiedzieli, że jasne, w porządku i żeby koniecznie odpoczął. Tylko Ginny posłała mu rozczarowane spojrzenie. Zapewnił ją, że pogadają kiedy indziej i wyszedł. Zmierzał do swojego pokoju, musiał przemyśleć tą sprawę. Myślał czy nie zajrzeć do Draco. Ale co miałby zrobić? Wyciągnąć z niego siłą co jest nie tak? Nie, nie z Draco takie manewry. Kiedy przechodził obok sąsiednich drzwi pokoju należącego do niego, usłyszał głos. Zastanawiał się czy Malfoy z kimś rozmawia. Ale przecież wszyscy byli na dole, prawda? Stwierdził, że może chłopak mówi coś sam do siebie, może myśli na głos. Postanowił mu nie przeszkadzać, choć miał ochotę tam wejść. Wejść, przytulić i zapytać o co chodzi. Był Gryfonem, powinien wyróżniać się odwagą, ale coś go powstrzymywało.

Tymczasem w sąsiednim pokoju Draco ciągle siedział na podłodze, po turecku. Natomiast tuż przed nim stał Kudłoń i widocznie się nad czymś namyślał.

- Jesteś beznadziejnym przypadkiem - stwierdził nagle. - Masz ładną buzię, ciało też niczego sobie, ale spójrzmy prawie w oczy... Jeszcze długa droga przed tobą.

- Kudłoń, jak zaraz cię przeklnę to... Albo nie będę dawał ci czekolady. Będziesz żarł trawę. Piękna wizja, prawda?

- Dobra, człowiek, odetchnij głęboko.

- To nie ma sensu...

- Odetchnij!

Draco wykonał polecenie.

- A teraz - kontynuował Kudłoń - powiedz „Eri Poto, masz piękne oczy".

- Eri Poto, masz piękne oczy - powtórzył Draco, zamykając oczy. Nagle je otworzył. - Chwila, czekaj. Coś mi nie pasuje.

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz