18. Spokój

1K 98 5
                                    

- Więc tak to było? - Westchnął Draco. Siedzieli na łóżku w jego pokoju i Harry tłumaczył mu wszystko co działo się tego dnia, to co powiedział mu Syriusz o nagłej zmianie zachowania, o pozorowanym związku z Luną i o przebiegu sytuacji z Weasleyami. - Więc Weasleyówna okazała się za słaba na trzymanie zaklęcia, tak? Czego innego by się spodziewać? To skomplikowany czar, a także niezwykle groźny. Mówiłem, że to bezmózgowia - stwierdził, a brunet musiał przyznać mu rację. - Ale cieszę się, że ty we mnie nie zwątpiłeś.

- Od początku nie podobało mi się coś w tej sytuacji - mruknął Potter. - Czułem, że to nie prawdziwy ty. Wiesz, przeżyłem wystarczająco dużo czasu z tobą by trochę cię poznać i rozszyfrować to działanie. Nawet gdy byliśmy wrogami wyniosłem dużo informacji o tobie.

- I nawzajem. Nie przyznałbym się do tego nigdy wcześniej, ale mimo nienawiści sporo czasu cię obserwowałem. Mój wzrok mimowolnie szedł za tobą. Może to kwestia gwałtownych emocji. Ale przeklinałem się wtedy za myśli „co by było gdyby złoty chłopiec przyjął moją propozycję przyjaźni?".

Draco podniósł dłoń i pogłaskał włosy Harry'ego, a ten zadowolony zmrużył oczy.

- Wydaje mi się, że kiedy byłem pod Imperiusem w pewnej chwili nazwałeś mnie „słońce"? Chyba miałem jakiś przebłysk świadomości.

- Taaak - mruknął przeciągle Harry. - Sam kiedyś mówiłeś, że lubisz jak mówię do ciebie Draco lub słońce. Jakoś polubiłem to określenie i samoistnie wypłynęło z moich ust.

- Mi pasuje - powiedział radośnie Malfoy. - Aż dziwnie słuchać tej nazwy wobec siebie z ust chłopca, za którym szaleję.

- Ty pierwszy wymyśliłeś tą nazwę czy Kudłoń?

- Kudłoń. Wiesz, że umie mówić? Pominąłeś w swojej opowieści informację o tej cholernej, kudłatej kuli.

- Ach, tak. Trochę mi pomógł... Wysłuchał, doradził, weszliśmy w jakiś... spisek.

Draco zaśmiał się.

- Tobie też zaproponował spisek? - Zapytał blondyn. - Pewnie pomoc za czekoladę?

Tym razem oboje się zaśmiali. Draco dalej bawił się włosami Harry'ego i pomyślał, że naprawdę jeszcze śliczniej mu w przydługich. Brunet spojrzał na niego rozbawionym wzrokiem i z uśmiechem na twarzy, tuląc głowę do dłoni blondyna. Draco oparł czoło o włosy Pottera, ale tamten ruszył się by objąć siedzącego przodem chłopaka. Wtulił bok swojej głowy w klatkę towarzysza. Podobało mu się to ciepło i odgłos bijącego serca.

- Em, Draco - zaczął Harry.

- Tak?

- Przeraża mnie spojrzenie i uśmiech Kudłonia...

Stworzenie bacznie ich obserwowało i po chwili przemówiło.

- Patrzę po prostu jak wam idzie. Marnie, mój człowieku, marnie. Ale nie przeszkadzam wam.

Kudłoń dalej wlepiał w nich wzrok. Draco westchnął, wyswobodził się z rąk Harry'ego i podszedł do istoty.

- Wybacz, Kudłoń - złapał go za kark i wyniósł z pokoju, a tamten był zbyt zszokowany by się buntować. Draco zabezpieczył drzwi.

- Zero Kudłoniów i zero Syriuszów. I przy okazji zero Lovegoodów, Grangerów, Longbottomów, płonących Asfodelusów, Lupinów, o Weasleyach nie wspominam...

Harry spojrzał rozbawiony na zbliżającego się chłopaka.

- No co? - Spytał Draco. - Teraz chcę chwilę posiedzieć z tobą, wreszcie w spokoju. Sądzę, że domyślasz się co chcę powiedzieć... Zechciałbyś być ze mną, Harry?

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz