- Więc, z tego co zrozumiałam, oboje obudziliście się na jakimś opuszczonym terenie, z dziką fauną i florą, o dużym skupisku magicznych stworzeń i powietrzu, które zdawało się być przesiąknięte czarami... - podsumowała Hermiona.
- Mhm - mruknęli Draco i Harry. Teraz niemal nie zwracali uwagi na słowa dziewczyny, pochłaniając kolejną porcję naleśników. Blondyn wyszedł na prowadzenie w ilości zjedzonego pożywienia. Ron patrzył na niego niczym na wyjątkowo nieprzyjemny, rzadki okaz owada, Neville zdawał się zdumiony jak gdyby widziałby Malfoya pierwszy raz w życiu, a Luna nuciła pod nosem wpatrzona gdzieś w okno, prawdopodobnie będąc we własnym świecie myśli.
- Dobra - powiedziała pod nosem dziewczyna, notując coś na pergaminie, który już był w dużej mierze zapisany.
- Po co to robisz? - Zapytał Weasley.
- Ron, tłumaczyłam ci już, że to może nam pomóc! Każdy szczegół może rzucić światło na tą sytuację. To ważne, bo na razie ledwo wiemy w jakim świecie się znaleźliśmy, na jakich zasadach funkcjonuje ani co zrobić z tym fantem!
- Granger, więc nie masz żadnych przypuszczeń? - Zapytał niespodziewanie Draco, kończąc swoją porcję jedzenia.
- Malfoy, widzisz... - Dziewczyna zamyśliła się. - Dużo czytam...
- Nic nowego - stwierdził Ron.
- Miałam na myśli to - kontynuowała nie zwracając uwagi na rudzielca – że znam się na historii czarodziejskiego świata. Wychowałam się jednak wśród mugoli i dzięki temu znam też wersję normalnego, niemagicznego punktu widzenia i dziejów. Jeśli to co zrobiliśmy jest podróżą w czasie to... na Merlina, to się nie zgadza. Nie ma żadnego punktu zaczepienia z przeszłością, na przyszłość też to nie wygląda. Na początku tak sądziłam... I nie odrzucam ciągle tej możliwości, ale jednak jeden element przekonuje mnie o nieprawdziwości tej teorii.
- Jaki element? - Dopytał Harry.
- Choćby portret Walburgi Black. Przeprowadziłam z nią krótką rozmowę...
- Moje uszy nadal odczuwają skutki tego spotkania - powiedział Neville.
- ...i wynikło z tego, że rzeczywiście nią jest.
- Nie nadążam - powiedział Draco. - Wiem o kim mówicie, ale co to ma za związek z...?
- Ty możesz nie wiedzieć, Malfoy. Nie widziałeś tego, nie byłeś w tamtym domu. Myślę, że skoro wpakowaliśmy się w to wspólnie należą ci się wyjaśnienia. Choć nadal zastanawiam się czy nie stoisz po wrogiej stronie i nie zrobimy głupoty, ufając. Harry?
Potter chwilę myślał, ściągając brwi.
- Zaufajmy. Jestem zdania, że powinniśmy dać mu szansę. Miona, kontynuuj.
- Widzisz, ojcem chrzestnym Harry'ego był Syriusz Black, który zginął w bitwie w Departamencie Tajemnic. - Rzuciła okiem na posmutniałego chłopaka. - Posiadał dom na Grimmauld Place 12, czyli pod tym samym numerem co ten, w którym się znajdujemy. W dodatku po wejściu można było usłyszeć obelgi i zobaczyć jakże sympatyczną twarz Walburgi Black. Na portrecie, oczywiście. I teraz mamy go tutaj. Tylko to zupełnie inna kobieta. Może ma ten sam temperament i milutkie usposobienie, ale jest młodsza i... piękniejsza. I teraz spójrzmy od strony naszej teorii. Jakim sposobem znajdujemy się w budynku o tym numerze, mimo że nie przypomina to terenu Grimmauld Place, z matką Syriusza na portrecie w innym wydaniu...? Nie wiem, to nie trzyma mi się sensu.
- Jednak zastanowiłbym się. To może być przyszłość, portret nic nie przesądza. - Powiedział Draco. - Nie jesteśmy w stanie przewidzieć torów życia i świata.
CZYTASZ
Manewry uczuć | Drarry
FanficZmienili wszystko co mieli - swoją codzienność, znany sobie świat, a co nastąpiło później - także relacje z innymi, uczucia, doświadczenia. Poruszyli coś potężnego, a zarazem niewyobrażalnie kruchego. Harry nie sądził, że jego piąty rok nauki przyni...