20. Nowe wyjaśnienia

1K 105 36
                                    

Nagłe spotkanie z Severusem wywołało różne reakcje. Harry nie był zachwycony i wzdrygnął się, a Draco widząc to, ujął dłoń chłopaka. Syriusz stale pamiętając o hipotetycznej sytuacji z przytulającym Remusa Snape'em objął zadowolonego Lunatyka w pasie. Neville lękliwie wycofał się za Asfodelusa jak gdyby, bojąc się, że zaraz zostanie zrównany z ziemią, a heliopata, wiedząc kim jest Mistrz Eliksirów czuł zarazem szacunek, jak i niechęć przez historie jakie o nim słyszał. Luna spojrzała jedynie na Severusa, a Hermiona intensywnie myślała, które z tysiąca pytań zadać najpierw, nie przejmując się wcale, że pewnie mężczyzna nie będzie się palił do odpowiedzenia na wszystko. Już przez listy przekonała się, że nie stracił swojego charakterku, choć te dwa, które znali towarzysze wydawały się całkiem przyjazne. Kudłoń natomiast, nie chcąc znaleźć się samemu w domu, niezauważalnie prześliznął się i stanął przy nodze Draco z ciekawością oceniając nowo przybyłą postać i zastanawiając się jakie szanse ma na wyłudzenie czekolady.

- Bardzo miło cię widzieć, Severusie - przemówił jako pierwszy Remus, a Syriusz warknął.

- Mam to brać na poważnie czy raczej jako sarkarm? - Snape podniósł brew do góry i skierował wzrok na Blacka. - I lepiej trzymaj tego psa na smyczy. - Widział, że Black zamierza mu przerwać, ale kontynuował. - Jeśli będziecie dyskutować i waszym największym pragnieniem jest zostać zabitym lub wystawionym na tortury przez obecnych nieprzyjaciół to droga wolna. - Wskazał gestem mantykory, stojące teraz w oddaleniu, za gargulcami i oblizujące się.

- Profesorze, śmiem sądzić, że skoro zadbał pan o nasze bezpieczne dotarcie w to miejsce to musi coś znaczy i wcale nie pragnie pan naszej śmierci - powiedziała spokojnie Hermiona.

Severus skrzywił się, ale nie bardziej niż zawsze.

- Granger, śmiem sądzić, że jeśli ktoś dobrowolnie stąd wyjdzie to jest idiotą. A im mniej idiotów tym lepiej. - Zmierzył wzrokiem Pottera, a później powoli skierował wzrok na jego dłoń złączoną z tą należącą do Draco. Jego brew zawędrowała najwyżej jak to możliwe. Zanim coś powiedział spojrzał na Lupina, którego obejmował Black, a następnie na Longbottoma, nad którym pochylał się teraz Asfodelus ze słowami „nie bój się, kochanie". Snape przejechał jeszcze raz wzrokiem po wszystkich i wydawał się jeszcze bledszy gdy stwierdził: - Ten świat stał się bardziej popieprzony niż myślałem.

- Profesorze...

- Milcz, Granger. - Snape nagle coś sobie uświadomił. - Gdzie Weasleyowie? Nie żebym tęsknił...

- Długa historia - stwierdził Remus. - Było z nimi trochę kłopotów.

- Więcej szczegółów - zarządzał mężczyzna.

- Widzisz, Severusie, hm... Ginny próbowała zalecać się do Harry'ego i rozburzyć jego pozytywną relację z Draco...

- Więc to prawda, cholera...

- ...tak czy inaczej zastosowała na Draco zakazane zaklęcie, którym jest Imperius. Ron pomagał jej w obmyśleniu i wprowadzeniu w życie planu. W związku z tym uwięziliśmy już tymczasowo w naszej kryjówce, którą pewnie znasz.

Snape zamyślił się.

- Zależy wam na ich życiach?

- Zrobili coś złego i...

- To nie odpowiedź.

- Nie zależy nam na ich śmierci - wyjaśnił Lunatyk. - O co chodzi, Severusie?

- O to, że wrócenie tam może być ryzykowne. Ten cały teren wypełnia się groźnymi, przeróżnymi stworzeniami w liczbie przekraczającej możliwości obrony tak nielicznej grupy. Wydaje mi się, że nadchodzą z północy. Zdecydowane. Zostawiamy ich i niech dzieje się co chce.

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz