21. Opuszczając kryjówkę

1K 89 20
                                    

Korytarz ciągnął się, sprawiając wrażenie nieskończonego i niemal można było stracić nadzieję na zetknięcie z tą ostateczną ścianą. Co chwilę pojawiały się to kolejne, takie same drzwi.

Nie tego szukam, to jasne.

A portrety wiszące na ścianach zdawały się obserwować każdy ruch, czekać na niewłaściwy krok i gdy tylko minęło się je postacie wychylały się niczym chciałyby wyjść z ram. Całe powietrze wypełnione było czymś groźnym, tak samo groźnym jak jadowite węże przesuwające się blisko stóp, spoglądające na nową ofiarę swoimi oczami o czerwonym blasku.

To nadal nie to.

Wreszcie pojawiły się drzwi inne od reszty.

Pułapka czy prawidłowe?

Z klamki zwisał jeden z węży, a gdy dłoń spoczęła na niej zasyczał zły i wystawił kły. Za nimi była tylko ciemność, w której ktoś zdawał się rozpaczliwie śmiać.

Opanuj nerwy i idź dalej.

Kolejne drzwi wywołujące zaciekawienie, okazały się kryć w mroku postaci. Zdawało się, że jest ich więcej i wspólnie śpiewają, lecz nie jest to wesoła pieśń.

Wydaje się coraz bliżej, czuć to.

Po otworzeniu blisko piętnastu drzwi, okazało się, że każde z nich kryje przeróżny wachlarz ludzkich emocji, ale żaden nie zachęcał do wejścia.

Nie denerwuj się, tylko opanowanie tu pomoże, pomyśl o czymś znanym...

Wydawało się, że słyszy hałas, czyjeś kroki i szybko sylwetka dopadła do tamtego miejsca. Wprost przed portret, choć zawartości ramy nie było widać, mimo że w tym miejscu pochodnie rozjaśniały ciemność. Ku rozczarowaniu, nie było żadnych drzwi. Człowiek przysiadł na podłodze, wiedząc, że musi czekać. Przeczesał dłonią gładkie blond włosy, nie, brązowe i rozczochrane. Zielone, a zarazem szare oczy wpatrywały się w pochodnie. Myśli krążyły wokół znajomych rzeczy, starając się zignorować zbliżające się węże, które powoli oplatały kostki.

Dało się słyszeć zegary.

A później na ścianach pojawiły się drzwi, lecz zanim dało się do którychkolwiek dotrzeć ze ściany wyłonił się sfinks, uśmiechając się.

- Które kryją w sobie siłę, która jest zarazem wspanialsza i straszniejsza od śmierci, od ludzkiej inteligencji, od sił przyrody?

Odpowiedź była jedna, a ręka wskazała odpowiednie drzwi, mimo że wszystkie były identyczne. Sfinks zasyczał zirytowany i powiedział swoje ostatnie słowa.

Jeśli raz zapuka się do tych drzwi nic się nie stanie, jeśli dwa z środka zdadzą się dobiegać pospieszne kroki, a jeśli trzy klamka ugnie się i stanie się twarzą w twarz z postacią, a postać ta pochyli się i przemówi.

Zegary tykały, szaleńczo i bez opamiętania, a świat wraz z nimi zdawał się wirować.

* * *

- Luniaczku, poróbmy coś - jęknął Syriusz. - Zanudzę się tu.

- Dopiero co Severus... - rozbawiony obserwował minę Łapy - ...przyniósł ci skądś magiczne szachy, żebyś przestał wreszcie marudzić i grałeś z Asfodelusem.

- Ale on wszystko wygrywa. - Black spojrzał z wyrzutem na heliopatę, a tamten uśmiechnął się tylko, zajęty zabawą włosami Neville'a.

- Wydaje mi się, że miałem jakiś dziwny sen - powiedział nagle Longbottom.

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz