10. Gość

1K 112 29
                                    

Odkąd trafili do tego miejsca minęło już wiele dni i Hermiona robiła się coraz bardziej zaniepokojona. Toczyli dosyć miłe, wspólne życie, ale zdawała sobie sprawę, że to może nie trwać wiecznie, a zagrożenie ciągle czai się gdzieś za rogiem. Dementorzy, stworzenia mroku, a także Śmierciożercy ciągle tu byli. Poza tym obserwowała kurczące się zapasy żywności i wiedziała, że trzeba będzie niebawem coś na to zaradzić. Postanowiła później poruszyć ten temat ze wszystkimi. Teraz jej myśli zajmowała kwestia możliwie będących w tym świecie sprzymierzeńców. Tłumaczyła Ronowi, że próbuje znaleźć Ginny, ale tak naprawdę chodziło także o pozostałych. Rozważała, wiele czasu szukała, napisała list, próbowała sposobu ze snami. Wszystko na marne. Nikogo w nich nie widziała, nie wyczuwała. W tym momencie siedziała na łóżku, z listem na kolanach i westchnęła. Próbowała doradzać się innych, rozmawiała z Remusem, ale on także nie umiał pomóc. Wiedziała, że to szalony pomysł, ale pominęła jedną istotną osobę. Osobę, która była może trochę świrnięta, ale chociaż pomysłowa. O porze, którą ustaliła na sen, kiedy zegar wskazywał na dwudziestą trzecią, zapukała do drzwi pokoju Luny Lovegood.

- Otwarte, Hermiono - odezwał się cichy, spokojny głos.

- Skąd wiedziałaś, że to ja? - Spytała dziewczyna, wchodząc do pomieszczenia.

- Odgłos chodu. Każdy ma odmienny - wyjaśniła Luna jakby to było oczywiste. - Wiesz, Hermiono, też martwię się o innych, o Ginny. Mówiłam ci? W Departamencie Tajemnic hodowane są lub były akwawirusy, które zamiast rybich głów mają mózgi. - Hermiona słuchając tego marzycielskiego tonu zaczęła myśleć, że przyjście tu było błędem. - Boję się, że zaatakowały pozostałych. Wydają się niebezpieczne.

- Luna, wszyscy się martwimy - powiedziała ostrożnie dziewczyna. - Dlatego myślę nad sposobem by jakoś się porozumieć z innymi.

Lovegood siedziała na łóżku, trzymając na odwrót książkę. Teraz ją odłożyła i poklepała miejsce obok siebie. Hermiona powoli przysiadła.

- Próbujesz nadal z tym listem, prawda? - Zapytała Luna.

- Tak. Ale nic to nie daje. Nikogo tam nie wyczuwam. Myślałam czy jest sens prosić by Harry spróbował, skoro ma te same sny, ale to chyba nic nie zmieni. Nie wiem czy...

- Mogą spać w odmiennych porach.

- Co?

- Możliwe, że Ginny czy ktokolwiek inny, nawet jeśli ma takie sny to marzy o innych porach. Może dlatego twój sposób nie działa.

Hermiona dłuższy czas myślała i uświadomiła sobie, że to jest prawdopodobne.

- Czyli gdybym spróbowała o innej porze to miałoby szansę? A co gdybym spróbowała zostawić tam list? - Zmarszczyła brwi.

- To rozwiązanie. - Luna uśmiechnęła się szeroko. - Koniecznie spróbuj. I myśl o konkretnej osobie, może to zadziała.

Rozmawiały jeszcze chwilę. Mimo różnicy w charakterach i przede wszystkim sposobie myślenia Hermiona zrozumiała, że da się złapać temat z tą dziwaczną dziewczyną. Wreszcie poszła do swojego pokoju i poza jedną rzeczą pierwsze co zrobiła to rzucenie się na własne łóżko i podjęcie próby ze snem.

* * *

- Longbottom, mógłbyś się przestać mazgaić?

Malfoy jak na siebie wstał bardzo wcześnie, kiedy zegarek Hermiony wskazywał równą czwartą trzydzieści. Prawda była taka, że niezbyt dobrze spał. Stale znajdował się przed drzwiami, które nie chciały się otworzyć i obudził się z uczuciem irytacji. Zamiast więc próbować spać dalej złapał koc, który zarzucił na ramiona i w takim stanie, z rozczochranymi włosami zszedł na dół. Zawitał do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty i odpoczynku w ciszy. Zamiast tego zrobił dwie herbaty i siedział teraz z Longbottomem, który dobre pół godziny odkąd Draco przyszedł, płakał. Wcześniej także, co było widać od razu po zaczerwienionych oczach.

Manewry uczuć | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz