Cz. 9 - Posiadłość

306 19 4
                                    

NICK

Wataha usiadł przy swoim biurku i zaczął grzebać w komputerze. Karota usiadła na krześle naprzeciwko niego, a ja oparłem się o ścianę, uważnie się mu przypatrując. Tymczasem Kojoto nadal wypełniał raporty.
- Po kolei... sprawa z Szarakówka... ta wydra, Emma?... Emily! No tak... no więc w jej głowie znaleźliśmy dwa pociski, które były przyczyną śmierci. Z tego co mi opowiadaliście to zabójca musiał mieć tłumik. Sprawdziłem, i z badań wyszło, że te naboje wystrzelono z modelu pistoletu, takiego samego jak używają policjanci.

Uniosłem brwi. Czyżby stał za tym ktoś z naszych?
- Myślisz, że ktoś od nas...
- Wątpię - przerwał mi wilk - była tam tylko wasza czwórka, a wszyscy byliście już wtedy w akcji. Poza tym Jack i Eliot nie mają tego rodzaju broni z tego co się dowiedziałem... no, co dalej? Aha! Ani śladu po Gryzie. Nikt go nie widział. Po prostu zapadł się pod ziemię.

Zamilkłem. Przypomniałem sobie, że miałem dzisiaj do sprawdzenia pewien trop. Oby był on strzałem w dziesiątkę.
- Następny... Garson i ten łasica... śledztwo trwa. Bogo się na was wściekł, co nie?

Przyznaliśmy mu cicho rację. Wolałem nawet tego nie wspominać.

Następnie Wataha spojrzał w notatkę od Bogo i oznajmił:
- Co do nowych partnerów... - i tu na nas spojrzał z poważną miną - Szef żartował. Nadal nimi jesteście...

Spojrzeliśmy na siebie z Karotą i odetchnęliśmy z ulgą. Jednak wilk nie skończył:
- Ale to nie oznacza, że wszystko jest cacy. Każdy z was ma osobną sprawę, więc i tak będziecie się mniej widywać.
- Lepsze to niż totalny podział - powiedziała króliczka, z lekkim uśmiechem.
- No... a więc Judy, ty masz udać się do ratusza i spotkać się tam z niejakim Felixem Carterem. Na miejscu się dowiesz co masz robić. Natomiast Nick, dla ciebie mam jeszcze gdzieś wyniki sekcji zwłok tej pary... chwilka...

I zaczął szperać po szafkach. Karota spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami.
- Mam! - oznajmił Wataha, wyjmując seledynową teczkę - Ta Zebra, Emily... a nie, to jest Emma! Miała liczne siniaki i krwiaki. Do tego te ślady na nadgarstkach... wyraźnie była czymś związana. Oprócz tego rozcięcie na policzku... chyba jakimś nożem, no i strzał w dół szczęki, oczywiście śmiertelny.
- Gwałt?
- Nic nie wykazano. Po prostu... morderstwo.
- Bez sensu - mruknąłem, łapiąc się za głowę - to jakiś szaleniec...
- Dalej jest tylko gorzej - stwierdził Wataha - Josh, ten wilk, miał tak samo siniaki, krwiaki i związane łapy, ale na plecach miał ślad po biczowaniu, lub czymś w ten deseń... dlatego zdjęta koszulka. Do tego rozcięte ucho ostrym narzędziem i wycięty napis na przedramieniu. Wykrwawił się przez poderżnięcie gardła.
- Sąsiedzi coś widzieli? - spytałem.
- Nic. Ta kobieta...

I wtedy do Watahy zadzwonił telefon. W tym samym momencie dotarło do mnie, że na śmierć zapomniałem o tej gazeli, która miała przyjść na komendę! Czy ona tu w ogóle przyszła?
- Halo?

Ktoś zaczął coś mówić, przez co wilkowi zniknął uśmiech z twarzy.
- Tak? Dobrze, już jedziemy!

I odłożył telefon, po czym spojrzał na nas.
- Nick, jedziesz z nami!
- Co się stało? - spytałem zaskoczony - chyba nie..
- Mamy zgłoszenie w Tundrówce - przerwał mi i wskazał gestem Kojotowi, że ruszamy - Judy... idź po prostu do tego ratusza.. tam się dowiesz reszty.

Gdy wyszli, spojrzałem jeszcze na chwilę na króliczkę, która próbowała mnie jakoś pocieszyć na duchu.
- Nadal partnerzy...
- I zawsze tak będzie - odparła z uśmiechem - powodzenia!
- Powodzenia, Karotka - odparłem i odwróciłem się do drzwi...

JUDY

Gdy Nick wyszedł, ja także wyszłam z komendy, jednak oni poszli na parking, a mi wystarczyło przejść przez Savanna Central. Szczerze mówiąc, mimo tego, że sprawa Nicka była okropna, to wolałabym rozwiązywać ją z nim, niż mieć swoją własną. W ogóle miałam wrażenie, że ostatnio mój kontakt z Nickiem lekko się pogorszył...

Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz