NICK
Ethan nie miał pojęcia co robić. Doskonale wiedział, że ten linowy most to była jedyna droga ucieczki. Był w potrzasku.
- Tego się nie spodziewałeś, co? - spytałem go, śmiejąc się mu w twarz.Ryś spojrzał na mnie zaskoczony.
- Wy ich wezwaliście? - zapytał zdziwiony - Jesteście... jesteście nienormalni! A w sumie... oni szukają was, a nie nas! No właśnie...I wtedy ryś kazał Gideonowi po coś pójść. Po chwili lis wrócił do obrębu światła z kajdankami w łapach.
- Skuj ich, szybko!Gideon chwycił moją łapę i skuł ją z łapą Karotki. Nie mogłem się bronić, bo byłem już kompletnie osłabiony. Krew z rozciętego ucha lała mi się po głowie. W dodatku rany na plecach cały czas mnie piekły. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo cały się dygotałem.
Następnie ktoś, chyba Tom, zapalił w pomieszczeniu światło. Gideon zaprowadził nas do jakiejś rurki wystającej ze ściany i zastanowił się co zrobić. Postanowił odkuć na chwilę Karotkę, przełożył kajdanki przez rurkę i ponownie ją skuł ze mną. Teraz nie mogliśmy się stamtąd ruszyć.
- Policja was znajdzie - zaśmiał się Ethan i wziął z jakiejś szafki kilka rzeczy - martwych czy nie, to już bez różnicy! Panowie, ewakuacja!Borsuk, Tom i Gideon pobiegli w stronę tylnego wyjścia. Nie miałem pojęcia jak chcą uciec, ale to nie było aż tak ważne. Ważniejsze było to, że ryś przed wyjściem z budynku spojrzał na nas i jeszcze się uśmiechnął.
- No właśnie... martwych czy nie...I podszedł jeszcze do starego fotela, który stał przy ścianie. Ciała Eliota już tam nie było. Musieli je gdzieś porzucić...
Dopiero gdy Ethan wyjął zza fotela małą, czerwoną butlę, nieco bardziej skupiłem się na tym, co robi. Chyba była to butla z gazem.
- Co ty robisz? - spytała zaniepokojona Judy.
- Jak odejść, to z hukiem - zaśmiał się ryś i podpalił sznurek, który wystawał z końca butli. Następnie podszedł do drzwi od zaplecza, postawił butlę obok nich i wyszedł, zostawiając nas samych z podpaloną butlą.- Nick... - wymamrotała Karota, patrząc na butlę, stojącą przy ścianie naprzeciwko - Co robimy?
Zamarłem. Widziałem jak podpalony lont powoli zbliża się do celu. Dobrze wiedzieliśmy co zaraz nastąpi. Mimo braku sił, musiałem działać...
- Daj mi łapę! - zawołałem, przyglądając się kajdankom.
- Co!? - spytała zaskoczona.
- Podaj mi łapę! - powtórzyłem.Króliczka zrobiła, jak kazałem. Podała mi drugą łapę, bo pierwszą byliśmy skuci. Następnie spojrzałem na nią i powiedziałem:
- Nogi na ścianę..
- Co ty gadasz!? - wypaliła, nie mając pojęcia co zamierzam zrobić.
- No już!Znów szybko wykonała moje polecenie. Ustawiliśmy się tak, żeby środek kajdanek znajdował się na metalowej rurce. Następnie daliśmy nogi na ścianę i z całej siły się odepchnęliśmy. Rurka wytrzymała, jednak już się zachwiała...
- Jeszcze raz!Spróbowaliśmy tak jeszcze dwa razy, aż w końcu się udało. Rurka pękła, dzięki czemu byliśmy wolni, choć nadal skuci kajdankami.
Chciałem jeszcze zdążyć ukryć się z Karotą z pola zasięgu butli, jednak nie zdążyliśmy. Sznurek skończył się palić...
BUM!
Nastąpiła ogromna eksplozja. Odrzuciło nas z powrotem na ścianę. Wysadzona butla zniszczyła stół bilardowy oraz pobliskie meble. W dodatku najbliższe ściany zajęły się ogniem. I to tak naprawdę porządnie.
- Karota! - zawołałem do króliczki, która leżała obok mnie, krztusząc się dymem - potem sobie pokaszlesz! Musimy uciekać!
CZYTASZ
Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu
FanfictionMija kilka miesięcy od afery ze skowyjcami. Judy i Nick stali się jedną z najlepszych i najbardziej zgranych par policjantów w mieście, rozwiązując razem mnóstwo spraw. Nagle, niespodziewanie w życiu Judy pojawiają się dwie, niezwykle dla niej ważne...