JUDY
O dwudziestej Felix podjechał swoim samochodem pod komendę. Miał na sobie jasnoniebieski garnitur. Ja także byłam już gotowa. Łagodny makijaż, zrobiony w policyjnej łazience i sukienka od niego. Oczywiście wzięłam także pistolet. Wszystko według planu...
- Słyszałem o Nicku - powiedział na wstępie i uśmiechnął się, gdy już ruszyliśmy - gratuluję! Udało Ci się!
- Dzięki... - odparłam i sztucznie odwzajemniłam uśmiech - w końcu. Teraz już tylko tobie musi sie udać!
- Taki mam zamiar - odparł zadowolony - ostatnie oficjalne przemówienia kandydatów! Po dzisiejszym wieczorze wyniki będziemy już znać... mimo, że wybory dopiero jutro. Przewagę już będzie widać.
- To przyjęcie Curtisa - przypomniałam mu - nie boisz się, że z czymś wyskoczy?
- Myślę, że dla niego już za późno - odpowiedział - walka toczy się pomiędzy mną, a Grzywalskim...I dotarliśmy do rezydencji na przedmieściach. Był to ogromny dom z wielkim ogrodem, otoczony wysokim, białym, podświetlanym murem. Felix złapał mnie za łapę i razem poszliśmy w stronę bramy wejściowej. Jednak tam czekała na nas kolejka do wejścia. Stało tam trzech ochroniarzy, którzy starannie przeszukiwali gości.
- Niezła ochrona - oznajmiłam, gdy przyszła nasza kolej - czyli to nie było tylko gadanie...
- Jak widać nie - odparł Felix, którego przeszukiwał jakiś tygrys.
- Właśnie! - wyskoczyłam, gdy tygrys chciał już przeszukać i mnie - ja mam broń! Ale służbowo! Jestem gościem, ale jako policjant...
- Tak, tak - przerwał mi drugi tygrys, machając łapą - przepuść ich! Curtis mówił, że mamy ich wpuszczać...W końcu weszliśmy do środka. Przeszliśmy najpierw przez piękny ogród, aż w końcu dotarliśmy do budynku. Jego wnętrze było obłędne. Chyba najładniejsze ze wszystkich przyjęć. Środek rezydencji był niczym z pałacu. Wielka sala balowa z mnóstwem gości i wielkimi, kryształowymi żyrandolami, zawieszonymi przy suficie. Muzyka bardzo klimatyczna, obfite stoły z przekąskami, dekoracje w punkt...
- Curtis się postarał - powiedziałam - zadbał o wszystko..
- Fakt - przyznał królik i poprawił swój krawat.Rozglądałam się dalej. Elegancko ubrani kelnerzy rozdawali kolorowe drinki: czerwone, zielone, niebieskie, żółte. Wiele ich było.
Zauważyłam także komendanta Bogo, rozmawiającego z samym Curtisem. Miał przy uszach słuchawkę, więc wszyscy musieli być już na stanowiskach.
- Zaraz wrócę - powiedział Felix i przywitał się z jakąś starą wydrą - muszę się ze wszystkimi przywitać...I zostawił mnie samą. Nie byłam jednak sama zbyt długo, bo po chwili podszedł do mnie Eliot w policyjnym mundurze, także według planu...
- Pięknie wyglądasz - powiedział, rozglądając się dla niepoznaki - wszystko dobrze?
- Tak - odparłam i także się rozejrzałam - pamiętaj o planie! Masz cały czas mieć Felixa na oku! Musimy wiedzieć o każdym, z kim będzie rozmawiać. Jeśli będzie trzeba, powiadom komendanta.
- Myślisz, że uwierzy, że Felix coś knuje? - zapytał.
- To powiesz, że to pilne i nie zdradzisz o co chodzi - odparłam - Dobra! Nie chcę, żeby widzieli nas razem. Jakby co to dzwoń do mnie.
- Okej... idę go pilnować.I poszedł w jego kierunku. Ja dla niepoznaki podeszłam do stołów z przekąskami. Oby Felix faktycznie coś kombinował, bo inaczej jeszcze bardziej się upokorzę...
NICK
Od wyjścia Pazuriana minęło już gdzieś na oko pół godziny. Postanowiłem już więcej nie zwlekać. Otworzyłem kraty kluczami, które mi wręczył, wziąłem pistolet, który zostawił w rogu i wyszedłem z celi.
Na korytarzu nikogo nie było. Faktycznie było tu całkowicie pusto. Mimo to wiedziałem, że wystarczy jedna osoba i już po mnie...
Udałem się na tyły komendy. Wolałem wyjść tamtędy, jednak po chwili zrozumiałem, że muszę zdobyć jakieś ubranie! Nie mogłem iść na ten bankiet w pomarańczowym uniformie! Od razu by mnie złapali...
CZYTASZ
Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu
FanfictionMija kilka miesięcy od afery ze skowyjcami. Judy i Nick stali się jedną z najlepszych i najbardziej zgranych par policjantów w mieście, rozwiązując razem mnóstwo spraw. Nagle, niespodziewanie w życiu Judy pojawiają się dwie, niezwykle dla niej ważne...