JUDY
Dotarliśmy pod komendę. Gdy weszliśmy po schodach, zauważyłam, że wszyscy policjanci już czekali pod recepcją, ustawieni w dwurzędzie. Jack przeszedł przez drzwi pierwszy i spojrzał na wszystkich, niezwykle uradowany.
- Dzień dobry wszystkim! Cieszę się, że tak szybko się zebraliście. Na pewno zastanawiacie się, dlaczego tak mi zależało, abyście wszyscy byli dzisiaj tutaj zebrani... ale najpierw przedstawiam wam wyjątkowego królika, którego wraz z Panną Hopps mam przyjemność ochraniać. Kandydat na burmistrza, Felix Carter!Rozległy się pojedyńcze brawa. Felix ukłonił się i uśmiechnął szeroko. Wtedy też zauważyłam w tym szeregu Nicka. Stał koło komendanta i wyraźnie nie miał ochoty klaskać...
- A ponieważ jestem zobowiązany go ochraniać, przeszkadza to w przeprowadzeniu przeze mnie pozostałych testów - tu rozległy się pojedyńcze szepty nadziei - ale nie martwcie się - i tu natychmiast zamilkły - postanowiłem, że dzisiaj pod rząd przeprowadzimy pozostałe cztery testy! Dlatego do roboty! Nie mamy tyle czasu! Macie 5 minut i widzimy się na strzelnicy. Ruchy!Wszyscy zaczęli się ruszać ze swoich miejsc. Nikt się tego nie spodziewał! No bo w końcu kto by pomyślał, że czekają ich dzisiaj aż cztery testy? Jedynie Nick nigdzie się nie ruszał i z trochę podejrzliwą miną opierał się o ladę recepcji.
- Nie idziesz się przygotować? - spytałam zdziwiona.
- Ja też się cieszę, że cię widzę Karota - odparł wymownie i uniósł swój pistolet w łapie - ja jestem przygotowany. A ty...Lis urwał, bo nagle obok mnie pojawił się Felix. Spojrzał on na Nicka z ciekawością, a Nick na niego. Po raz drugi w przeciągu kilku dni na twarzy Nicka zawitała nieznana mi dotąd mina.
- Czyli to ty jesteś partnerem Judy - wywnioskował, patrząc na niego bardzo uważnie.
- A ty jesteś tym królikiem co kandyduje? - zapytał lis, lekko chichocząc - robi się coraz ciekawiej...
- Podobno pomogłeś Judy w pierwszej sprawie - kontynuował, udając że nie usłyszał ostatniego zdania - skowyjce, prawda?
- Jakoś tak wyszło - odparł lis suchym tonem, krzyżując ramiona.
- A jednak widzę cię po raz pierwszy na żywo - zaśmiał się, patrząc mu prosto w oczy - dwa czy trzy razy mignąłeś mi w telewizji...Nickowi powoli znikał i tak już fałszywy uśmiech na twarzy.
- Niestety, ale niechętnie pokazują lisa na ekranie - odparł, chłodnym tonem.
- Nie dziwię się - odparł królik - nie znam cię zbyt dobrze... ale twój gatunek prawdę mówiąc jest okropny, taka jest prawda...
- No co ty... masz widzę jakieś uprzedzenia do lisów?
- No niestety - odparł, zbliżając się lekko i spoglądając na mnie - kiedyś mnie i Judy zaatakował jeden lis... na szczęście jej rodzice podarowali mi specjalny gaz...
- No proszę! - zawołał Nick, przerywając mu i patrząc na mnie z gniewem w oczach - to wy się znacie? Nic o tym nie wiedziałem!
- Naprawdę? Oczywiście że tak, i to od dzieciństwa! - dodał królik i objął mnie w dość niezręczny sposób - gdyby nie nasze zróżnicowane marzenia, to kto wie? Może bylibyśmy razem do teraz?Po tych słowach Nick z trudem przełknął ślinę. Na szczęście wtedy właśnie dzwonić zaczął telefon Felixa.
- Ups! Muszę odebrać! Lepiej idźcie już na te testy... powodzenia, Judy!I odszedł. Gdy to zrobił, Nick bez słowa ruszył w głąb komendy, zmierzając do strzelnicy. Wiedziałam, że był zły. Próbowałam więc go dogonić..
- Nick... wszystko dobrze?
- Co za kretyn.. - odparł krótko, lekko zwalniając, abym nie musiała biec - widziałaś jak mnie podpuszczał? Uprzedzony... ja mu dam...
- Wybacz za to... go też, tak jak mnie nękał jeden lis w dzieciństwie...
- A co to ma wspólnego ze mną!? - zapytał, lekko wytrącony z równowagi - co? Każdy lis jest zły!? Myślałem, że mi ufasz! A nawet mi nie powiedziałaś, że go znasz!
- Oczywiście, że ci ufam - odparłam - i dobrze o tym wiesz.
CZYTASZ
Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu
FanfictionMija kilka miesięcy od afery ze skowyjcami. Judy i Nick stali się jedną z najlepszych i najbardziej zgranych par policjantów w mieście, rozwiązując razem mnóstwo spraw. Nagle, niespodziewanie w życiu Judy pojawiają się dwie, niezwykle dla niej ważne...