Cz. 15 - Śledztwo

226 19 2
                                    

NICK

Powoli zmierzałem w kierunku jedynego miejsca, gdzie mogłem się ukryć. Policja mnie szukała... tego tylko brakowało! Musiałem się jakoś zakamuflować w tłumie. Nie mogłem wziąć radiowozu, ani pojechać tam metrem czy innym środkiem transportu. Najbezpieczniej będzie pójść tam na piechotę...

Przechodziłem właśnie obok wielkiej galerii handlowej w Zwierzogrodzie, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. To była moja szansa. Potrzebuję jakiegoś przebranie, które nie byłoby tą zieloną koszulą. Jest zbyt charakterystyczna. Już same lisy są...

Udałem się do galerii i od razu wszedłem do pierwszego lepszego sklepu z ubraniami. Było w nim na tyle dużo klientów, żeby móc było coś niepostrzeżenie kupić. Może nawet udałoby się ukraść? Wiedziałem, że nie powinienem, jednak w tej sytuacji to jeszcze lepsze wyjście.

Jednak wtedy, będąc właśnie przy wieszakach z koszulami, zauważyłem wiszący przy suficie telewizor, a tam.. moje zdjęcie!

Zamarłem. Chwila chwila... poszukują mnie poprzez telewizję z powodu pobicia i mniemanego morderstwa? Coś tu nie gra!

Nastawiłem uszu. Obecny właśnie na ekranie reporter mówił:
- Na razie nie ma oficjalnego komentarza ani Burmistrza Grzywalskiego, ani Pierca Curtisa i poszkodowanego Felixa Cartera. Przypomnijmy: to najprawdopodobniej Nicholas Bajer odpowiada za ostatnie morderstwa prześladujące Zwierzogród. W jego mieszkaniu znaleziono zdjęcia ofiar...
- Co? - wymamrotałem zszokowany. Tego się nie spodziewałem. Jestem poszukiwany... za wszystko! Nie wierzę...
- Patrz!

Spojrzałem w bok, na wejście do sklepu. Stali tam Szponer i Cętek. Obydwaj patrzyli się w moją stronę.
- No to super...

I zacząłem uciekać w głąb sklepu. Lew i Jaguar pobiegli za mną. Całe szczęście ten sklep miał dwa wejścia, więc mogłem spokojnie wyjść tym drugim. Biegnąc koło wieszaków zerwałem jedną z koszul, wziąłem pod pachę i biegłem dalej. Słyszałem za sobą ich krzyki:
- Bajer stój!

W pewnym momencie straciłem orientację gdzie dokładnie byłem. Jakieś zakątki galerii. Mimo to było tu wiele zwierząt, które patrzyły się wprost na mnie. Co robić?

Obróciłem się. Szponer z Cętkiem byli już bardzo blisko. Jeśli mnie złapią, to koniec!

Postanowiłem pobiec w kierunku ruchomych schodów, prowadzących na wyższe piętra. Dosłownie po nich wbiegłem i leciałem dalej. Przebiegłem przez kolejny sklep, ukradkiem zwinąwszy jakieś okulary z wieszaka. Schowałem je do kieszeni i biegłem dalej. Musiałem ich jakoś zgubić i w dodatku wyjść z galerii...

W końcu zobaczyłem przed sobą wyjście na wielopoziomowy parking. Pobiegłem tam, nadal słysząc za sobą Szponera i Cętka. Musiałem ich jakoś zgubić!

Dobiegłem do schodów awaryjnych. Na pewno udałoby mi się nimi zjeść na dół. Problem był taki, że powoli zaczynała boleć mnie noga! Nadal nie byłem w pełni sprawny po ostatnim...

I gdy już myślałem, że udało mi się uciec, pociągnąłem za klamkę od drzwi, za którymi było wyjście awaryjne. Niestety okazały się być zamknięte.
- Tylko nie to!

Gdy się odwróciłem, kilka metrów przede mną stał już Szponer z Cętkiem, całkowicie zsapani. Celowali we mnie we dwójkę.
- Łapy do góry, Bajer! - powiedział stanowczo Szponer - całe miasto cię szuka! Myślałeś, że w galerii cię nie znajdziemy?
- Nawet nie wiedziałem, że jestem poszukiwany - odparłem, podnosząc łapy w górę.
- No, podobno jesteś seryjnym mordercą - zauważył Cętek.
- Wiecie, że to nieprawda - mruknąłem - błagam, powiedzcie że w to nie wierzycie! Ktoś chce mnie wrobić!
- Niby kto? - spytał Szopner, trochę ostrzej.
- Właśnie chcę się tego dowiedzieć - odparłem, rozglądając się ukrycie za jakąś drogą ucieczki.
- Przykro mi, ale nie możemy zrobić nic innego, jak po prostu cię aresztować - dodał Cętek, zastanawiając się nad czymś - chyba że nam uciekniesz...
- Zwariowałeś? - zapytał Szopner swojego partnera - wierzysz mu?
- A myślisz że mógłby zabić tyle osób? On ma rację. To muszą być jakieś bujdy na resorach!

Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz