Cz. 22 - Prawda

235 16 2
                                    

JUDY

Gdy Jack wypowiedział te słowa, nastała chyba najdłuższa cisza w moim życiu. Te słowa już kompletnie zbiły mnie z tropu. Nicka chyba też, bo jego otwarte usta całkowicie znieruchomiały.

W końcu, widząc naszą reakcję, Jack postanowił się wytłumaczyć:
- Ech... od czego mam zacząć... od małego chciałem być agentem. Rozwiązywać zagadki, łapać przestępców i ratować świat. W Szarakówku każdy mnie wspierał i wmawiał, że się uda. Zresztą sama dobrze wiesz o czym mówię... "W Zwierzogrodzie możesz być kimkolwiek zechcesz!" - zacytował ironicznie - żenada...

I spojrzał na mnie. Słuchałam go, próbując zrozumieć o czym mówi, jednocześnie walcząc z wszystkimi towarzyszącymi mi emocjami.
- W końcu przyszedł czas wyjechać do Zwierzogrodu... i czar prysł. Ogólnie mówiąc, wszyscy mieli mnie w dupie. Jak zostać kimś, skoro nikt nie chce ci podać pomocnej łapy? Nie chcieli mi dać nawet sprawy zdrady jakiejś bogatej pary... po prostu wypełniałem papiery! Dwa lata! Gdy zapytałem kiedy dostanę coś innego do zrobienia, to mnie wyśmiali. Byłem wściekły i wypełniałem te papiery coraz bardziej niestarannie... aż w końcu doznałem olśnienia...

Królik wstał z podłogi i oparł się plecami o ścianę. Spojrzał na jakiś pistolet, który trzymał w łapach.
- Skoro nikt nie chce mi dać sprawy... to sam ją sobie załatwię! To było banalne! Za pierwszym razem zadzwoniłem anonimowo na policję, że w jednym z biurowców w centrum, zdesperowany pracownik, który został zwolniony, grozi wysadzeniem się na ostatnim piętrze. Poszedłem więc do tego biurowca, zastrzeliłem jednego z pracowników i podłożyłem mu ładunki wybuchowe. Gdy policja przybyła, powiedziałem im że opanowałem sytuację i musiałem go zastrzelić, bo chciał się wysadzić. Zadziałało! Aż trudno w to uwierzyć, że ktoś się dał nabrać na tak banalną bajeczkę. Bo widzicie, cały ten system działa bardzo słabo. Nawet nie sprawdzili, czy naprawdę go zwolnili. Bo po co dociekać w sprawie, która już stała się historią? Od tamtej pory robiłem takie numery coraz częściej!
- I nikt się nie zorientował?
- No właśnie! - odparł królik - wiedziałem że w końcu ktoś wpadnie na to, żeby połączyć to ze mną.
Dlatego wymyśliłem postać Larka... nieuchwytnego arcywroga, który czyni zło. Oj, zrobiłem mu niezłą reputację... masowe morderstwa, zamachy, ataki bombowe. I za każdym razem udaremniałem swoje własne akcje. No... oczywiście co jakiś czas on musiał wygrywać...
- Zabijałeś niewinne zwierzęta! - warknął Nick - dla własnych celów! Dla teatrzyku?
- Tak - odparł niewzruszony królik - ale cele nigdy nie były przypadkowe... w jednym z nich zginął szef tajnego wywiadu, który posadził mnie za papierkową robotą. Zabiłem go osobiście z czystą satysfakcją... co było później rzadkością, bo po jakimś czasie zatrudniałem sobie pomocników. Oczywiście nie znali mojej tożsamości! Dlatego gdy ich później aresztowałem, bądź zabijałem nawet nie wiedzieli, że robi to ich pracodawca. Dlatego akurat twoje zarzuty Bajer są słabe! W ciągu tych wielu lat zabiłem i posadziłem więcej zbirów, niż zabiłem cywili. Dlatego mimo wszystko tak jak mówię, jestem po tej dobrej stronie!
- Czy ty się słyszysz!? - spytałam go, niedowierzając w to, że on tak na poważnie - to, że ich aresztowałeś tak wielu nie zmienia tego, że zabiłeś mnóstwo niewinnych zwierząt! To nie na tym polega czynienie dobra!
- A ciekawe skąd o tym wiesz? - zapytał zirytowany - gadasz tak tylko dlatego, bo tobie się udało! Zacząłem was obserwować, jak tylko pojawiliście się na policji. Trochę ponad tydzień i już razem z Bajerem zostaliście sławni! I jak to wykorzystaliście? Zaczęliście się wtrącać w moje sprawy!
- No dobrze, ale dlaczego w takim razie im pomagasz, skoro Lark to ty? - spytałam nagle.

Królik spojrzał na mnie zaskoczony, po czym się zaśmiał.
- A myślałem że masz więcej oleju w głowie... naprawdę jeszcze na to nie wpadłaś? Bo Felix jest moim bratem!
- CO!? - wypaliliśmy, tym razem całą piątką, która była w pomieszczeniu.
- Nie zauważyłaś, że Felix farbuje futro na uszach? - spytał zaskoczony - dlatego nie ma tych czarnych pasków co ja. Musieliśmy to ukrywać, bo gdyby jeden z nas wpadł, to pociągnąłby drugiego ze sobą na dno. Tak...  farbuje je już od dzieciństwa. Zupełnie z innego powodu, ale dzięki temu mogłem to spokojnie wykorzystać.
- I co? Felix poprosił cię o pomoc w wygraniu wyborów? - spytał Nick.
- Nie... o pomoc poprosiła mnie jedyna osoba, która znała moją tożsamość...

Zwierzogród I - W Obliczu Narastającego Konfliktu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz