10

711 36 0
                                    

Leżałam na łóżku przeglądając Facebook'a. Było jakoś po dziesiątej, a ja nie miałam nic do roboty. Ze szkołą nic, totalnie null, po napisaniu egzaminów jedyne co mi pozostaje to czekanie na wyniki. Co zawsze długo trwa. Do mojego pokoju wszedł pies, który położył się obok mnie na łóżku zajmując większość miejsca. Moja ręka automatycznie spoczęła na jego sierści zaczynając głaskać. Odruch. W tym samym czasie mój telefon zabrzęczał. Kliknęłam w ikonkę aplikacji, która otworzyła się po chwili. Chłopak z kakaotalk'a ponownie się odezwał po prawie tygodniu. Myślałam, że zrezygnował z dalszego wypisywania do mnie widząc mój brak zainteresowania jego osobą.

Osamotniony 10.15
Cześć, masz czas?

Anonimowa 10.15
Mam. Jak tam?

Osamotniony 10.16
Cieszę się że nie uciekasz. Ogółem jest spoko.
Osamotniony 10.16
A co tam u ciebie? Jak egzaminy?

Anonimowa 10.17
Strzelasz czy znasz mój wiek?

Osamotniony 10.17
I to i to...?😅

Anonimowa 10.18
Dobrze chyba. A twoje?

Osamotniony 10.18
Pisałem rok temu ale poszły wręcz znakomicie. Miło że pytasz.

Przeszłam na czat z Jungkook'iem po tym jak zaczęłam zostawać zasypywana wiadomośćmi od niego.

IM_kookie 10.20
NaRim pomóż!!

IM_kookie 10.20
Bardzo pomóż!

IM_kookie 10.21
!!!!

wyświetlono

IM_kookie 10.22
Jesteś dobra z matmy?

Anonimowa 10.23
Chyba


M_kookie 10.24
Super! Przyjdź do mnie, pomożesz mi. Tu masz adres *********❤

Z westchnięciem wstałam i podeszłam do białej szafy, z której wyciągnęłam długie jeansowe spodnie i białą koszulkę na ramiączka. Pomimo, że było dziś około dwudziestupięciu stopni nie odważyłam się jeszcze założyć krótkich spodenek. Moje nogi do tej pory wyglądają nienajkorzystniej. Jak dwa patyki. Założyłam ubrania i podeszłam do lustra. Zrobiłam krótkie kreski eyelinerem i pomalowałam rzęsy, błyszczykiem pomalowałam usta i przeczesałam długie białe włosy. Gotowa ruszyłam w stronę kuchni po drodze łapiąc długi i cienki czarny sweterek i zarzuciłam go na swoje drobne ramiona, w ręce miałam telefon, a za mną podążał pies leniwie człapiąc. Stanęłam w progu kuchni. W niej krzątała się moja mama, która wyjątkowo miała dzisiaj wolne.

— Mamo? Podwieziesz mnie do Jungkook'a? — zagadnęłam nieśmiało łącząc z tyłu dłonie. Kobieta podskoczyła lekko zapewne wystraszona nagłym głosem za jej plecami. Odwróciła się w moją stronę z blachą surowych ciastek. Czerwony fartuch był w mące, a jej poliki brudne od kakaa. Zdziwiona patrzyłam na jej ubiór. — Coś ty robiła z tymi rzeczami?

— Chodzi ci o syna pana HyeSong'a? — zapytała ignorując moje pytanie dotyczące produktów. Pokiwałam głową potwierdzając. — Po co? — włożyła blachę do piekarnika i wyprostowała się odwracając. Coś strzykło jej przy tym w plecach. Skrzywiłam się nieznacznie. Nie lubiłam tego dźwięku.

— Prosił mnie o pomoc przy matmie. Myślałam, że mnie podwieziesz. — podrapałam się po karku lekko zakłopotana. Po sytuacji pod kliniką nadal mam do niej pewien respekt.

— Dobrze, daj mi tylko chwilkę. Ogarnę się i ciastka się upieką. Może weźmiesz trochę ze sobą? — wzruszyłam ramionami cofając się do salonu, gdzie usiadłam na małej kanapie czekając na matkę. W tym pomieszczeniu kanapa ledwie się mieściła, co czasem było męczące i wkurzające. Jedna ściana chociaż była zagospodarowana dla mojego pianina. Cukier położył się pod moimi nogami, ponownie posmyrałam go po głowie. Kolejny raz dźwięk dostosowanej wiadomości rozszedł się po pomieszczeniu. Westchnęłam będąc zirytowana tym dźwiękiem.

IM_kookie 10.40
Za ile będziesz?

Anonimowa 10.40
10-15 min

IM_kookie wyświetlił wiadomość

— Okej, możemy jechać. — powiedziała kobieta. Wstałam z kanapy nic nie mówiąc i założyłam trampki, wyszłam z mieszkania czekając na matkę przy windzie. W końcu zjechałyśmy na dół i wsiadłyśmy do samochodu. Po podaniu kobiecie adresu ruszyłyśmy. Na miejscu byłyśmy po dziesięciu minutach. Okazało się, że ulica, na której chłopak mieszka nie jest aż tak daleko jak sądziłam.

— Wrócę sama, dzięki. — wymamrotałam i wysiadłam szybko z samochodu. Podeszłam do czarnej furtki i nacisnęłam guzik znajdujący się trochę wyżej. Ulica, na której Jungkook mieszkał była głównie z domkami jednopiętrowymi, które wyglądały całkiem bogato. Ogród wokół domu chłopaka był bardzo zielony i zadbany. Było pełno kwiatów i małych drzew, na boku był mały taras, na którym stał grill i stół z krzesłami. Ścieżka prowadząca do domu po bokach miała ułożone kamyki, biała huśtawka stała gdzieś w kącie ogrodu w cieniu ruszając się słabo pod wpływem letniego wiatru. Dom pomalowany był na biało, miał dość sporo okien i był duży. Zdecydowanie większy od mojego i mamy mieszkanka. Ale nie będę porównywała domu rodzinnego od mieszkania w wieżowcu, który ma chyba więcej ludzi niż mieszkań. Tak czy siak było tu naprawdę pięknie. Dużo przestrzeni i swobody. Chciałabym tu mieszkać. Dzielnica też była niczego sobie. Nagle bramka zabrzęczała, a ja podskoczyłam wystraszona nagłym dźwiękiem. Pchnęłam furtkę do środka pojawiające się tym na parceli. Zamknęłam również ładną czarną furtkę i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam się trochę dziwnie w tak ładnym domu. Nim zdążyłam zapukać lub zadzwonić drzwi gwałtownie się otworzyły, a przede mną stanął młody chłopak.

— Jak dobrze, że już jesteś! Chodź, chodź! — zawołał łapiąc mnie za rękę wciągając tym do środka. Szybko ściągnęłam czarno białe trampki i ponownie zostałam pociągnięta przez chłopaka nie pozwalając mi się rozejrzeć. Widziałam, że góruje tu szarość i biel. — Moich rodziców nie ma, więc nie masz się co martwić. — powiedział wciągając mnie zapewne do jego pokoju. Tam mnie dopiero puścił. Na łóżku siedział jeszcze jeden chłopak.  Gdy na mnie spojrzał zlękłam się, a on zdziwił się.

— Co ona tu robi?

— Co on tu robi? — zapytaliśmy w tym samym momencie wskazując na siebie jednocześnie patrząc na Jeon'a.

— Co on tu robi? — zapytaliśmy w tym samym momencie wskazując na siebie jednocześnie patrząc na Jeon'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

:))

Razem Jesteśmy Uśmiechnięci || m.yg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz